Strony

piątek, 17 kwietnia 2015

Burza - Globe on screen, czyli czary, mary, niech nadejdzie czas zemsty


Dzisiejsza notka będzie chyba bardziej zaproszeniem niż recenzją, ale mam nadzieję że się o to nie pogniewacie. Po prostu bardzo mi podpasował projekt Multikina i British Council. Zresztą pełne sale na pokazach, udowadniają że nie tylko mi. Sporo cudzoziemców (jak są tu od lat to tęsknią pewnie za kulturą swojego kraju), ale i masa Polaków. Rozpiętość wiekowa ogromna. 
Pisałem już u siebie o tych projekcjach spektakli szekspirowskich z londyńskiego The Globe i za każdym razem jak oglądam nagrania stamtąd, zachwycam się tą atmosferą. Co z tego, że tłok, że stoisz prawie 3 godziny pod gołym niebem (a tym razem padało), że ze swojego miejsca widzisz tylko część tego co się dzieje. Za to uczestniczysz w czymś zrealizowanym nie tylko z pomysłem, ze starannością by zachować ducha oryginału, to jeszcze możesz stać się niejednokrotnie częścią tego co się dzieje. Tu ktoś przepycha się do sceny, tu spada na ludzi, prosi żeby po podsadzić, nawiązuje kontakt (nie tylko wzrokowy) z pierwszymi rzędami. Chyba właśnie taka atmosfera musiała panować też za czasów Szekspira na tych przedstawieniach. No, tyle że teraz troszkę piękniej, bo jednak kobiety są na scenie (wtedy te role grali jedynie mężczyźni). 

Dobrze to odczuwa się właśnie w Burzy - jednej z ostatnich sztuk Szekspira i mocno naładowanej wątkami komediowymi. Duża część występujących tu postaci spełnia mniej więcej taką rolę jak błazen na dworze królewskim - ma rozładować atmosferę i wprowadza nastrój groteski. Ale nawet w dialogach i zachowaniach głównych postaci nie brak nuty humorystycznej - ojciec dbający za wszelką cenę o cnotę córki i ona, nie widząca nigdy na oczy mężczyzny (poza tatą) i zakochująca się w pierwszym napotkanym. Sporo tu tego. 
Samą fabułę chyba wszyscy znają: Prospero, książę Mediolanu, wygnany przez własnego brata, dzięki magii panuje na zaczarowanej wyspie. Za jedyne towarzystwo ma swą córkę Mirandę, ducha powietrznego Ariela i zdeformowanego potwora – niewolnika Kalibana. Prospero rozkazuje rozpętać burzę na morzu, aby statek, którym podróżuje obecny książę Mediolanu, został przygnany do brzegów wyspy. Zemsta wydaje się być w zasięgu ręki Prospera...
Cały spektakl pełen jest atmosfery magii i mocy ponadnaturalnych, ciekaw więc byłem jak poradzi sobie reżyser z pokazaniem tych scen. I po raz kolejny okazuje się, że skromne środki wyrazu i wyobraźnia są zupełnie wystarczające do tego by opowiedzieć wszystko (nawet scenę tonięcia statku), bez bajerów, multimediów, jeżdżących platform itp. Kocham taki teatr!  
Może odrobinę przeciągnięte wydawały się sceny z królem Neapolu i jego towarzyszami, ale naprawdę 3 godziny mijają błyskawicznie.

Przed wakacjami w ramach cyklu zobaczymy jeszcze Sen nocy letniej. I zerknijcie na inne spektakle, które pokazuje Multikino. A może wolicie operę lub balet
BBC o tym samym tytule.







6 komentarzy:

  1. Dawno już nie widziałam żadnej sztuki Szekspira "na żywo". Szkoda. Przeczytam dziś wieczorem "Burzę" :) Albo "Wesołe kumoszki z Windsoru" Akurat te dwie sztuki mam pod ręką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak masz możliwość skorzystać w maju, naprawdę zachęcam - to jak teatr telewizji tyle że w kinie

      Usuń
    2. Nie ma szans. Zostaje czytanie i ewentualnie kilka filmów z czasów gdy Kenneth Branagh żwawo sie udzielał przy ekranizacjach szekspirowskich sztuk. Mam kilka i czasem do nich wracam.

      Usuń
    3. bo są niepowtarzalne! szczególnie gdy oboje z Emmą się pojawiali na ekranie!

      Usuń
  2. Pozostaję pod dużym wrażeniem tego, jak sfilmowano spektakle z Globe, bo atmosfera oddana idealnie. A co do stania przez trzy godziny - to nie jest takie straszne, jak się wydaje i miejsca stojące w gruncie rzeczy oferują najlepszy widok, chyba że stanie przed Tobą dwumetrowy gość. Zresztą jest prawdą powszechnie uznaną, że miejsca siedzące w Globe są dla snobów ;)
    I tak - zgadzam się, że nie potrzeba bajerów. W tym tkwi przewaga teatru nad kinem; on zmusza widza do uruchomienia wyobraźni.
    To kiedy jedziesz zobaczyć na żywo? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest tak dobre, że nawet dvd sprzedają, ciekaw jestem czy któryś z naszych teatrów miałby na to odwagę (oprócz Metra). A wypad do Londynu w planach... trzeba się jednak z rodzinką liczyć i nie da się zorganizować tego na krótko - wszyscy by chcieli na dłużej. Może w przyszłym roku się uda. Albo jakaś konferencja może się trafi :) Ostatnio w Polsce tak często wykorzystuję wyjazdy - teatr, koncert i knajpy obowiązkowo - bez tego koloryt miasta nie da się rozgryźć. w najbliższych planach teatr Witkacego w Zakopcu jak coś trafimy w terminie konferencji

      Usuń