Strony

niedziela, 11 stycznia 2015

Pan Przypadek i celebryci - Jacek Getner, czyli liczę czy 230 stron lektury starczy na podróż z Warszawy do Krakowa

Kolejne spotkanie z Panem Przypadkiem - detektywem amatorem, stworzonym przez Jacka Getnera. Nawet nie sądziłem, że tak szybko po pierwszym tomie wpadnie w moje ręce drugi, ale to już zbieg okoliczności, trochę szczęścia i życzliwość autora. Gdy napisałem pierwszą notkę, Pan Jacek napisał do mnie, dziękując za recenzję, wyjaśniając różne moje wątpliwości i sugestie o jakich wspomniałem oraz bez żadnych zobowiązań zaproponował przesłanie kolejnego tomu. Bardzo to miłe! Bywa przecież (jak wiemy), że autor kręci nosem nad recenzjami.
Paczka przyszła, a ponieważ książeczki to cieniutkie (to chyba ich jedyna wada) i czyta się je ze sporą frajdą, wystarczyło pół dnia i znowu mam niedosyt. Chyba zacznę szukać kolejnej części...
Aha, zanim napiszę kilka słów o "Panu Przypadku i Celebrytach", wspomnę jeszcze o dwóch sprawach. Dla tych, którzy tych opowiadać nie znają - jest możliwość posłuchania ich za darmo w sieci - sprawdźcie sami, bo w mojej opinii te opowiadania świetnie pasują właśnie do takiego "wydawania" w odcinkach.
A dla tych, którzy już coś czytali i bohatera polubili, też jest coś fajnego - autor i wydawca przygotowali konkurs na najlepszą recenzję. Próbujcie! O cholercia, chyba właśnie zmniejszam w ten sposób swoje szanse... No trudno.

Co napiszę o drugim tomie przygód Jacka Przypadka?
Podtrzymuję chyba wszystko co powiedziałem już wcześniej - w tym jest i humor, i pomysł, i lekkość. Trzy opowiadania, które tym razem dotyczą osób ze świata mediów, gwiazd i gwiazdeczek różnego formatu i trzy sprawy do rozwiązania. Śmierć aktora na planie, zaginięcie mężczyzny i kradzież pewnej cennej publikacji - sprawy, w których albo lepiej policji nie wzywać lub też jest ona kompletnie bezradna. Jacek Przypadek, o którego zdolnościach detektywistycznych "fama już poszła w miasto", staje się coraz bardziej cyniczny i tajemniczy, ale może jest to spowodowane jego dystansem do świata celebrytów? Autor też jest bardzo ironiczny i nieźle się bawi kreśląc kolejne postacie i ich zadziwiający sposób patrzenia na siebie i na innych "normalnych" ludzi. Detektyw normalnie "jaja sobie robi" ze swoich zleceniodawców, podobnie jak ze znajomego z pierwszego tomu, czyli podkomisarza Łosia, a my coraz bardziej zastanawiamy się ile w Przypadku jeszcze Holmes'a, a ile już raczej dr House'a.

Dlatego zastanawiam się czy do końca można nazwać to kryminałem. Ani tu specjalnie nie ma żadnego śledztwa, ani napięcia. Ale przyznaję - zagadki są i można się nimi bawić. Chyba jedynym minusem, gdyby się próbować do czegoś przyczepić, byłoby chyba to, że zwykle rozwiązanie ukazuje się dość niespodziewanie i nie zawsze wynika ono z jakichś faktów, poszlak, które poznaliśmy na wcześniejszych stronach. Odgadywanie ludzkiej psychiki, intencji oraz emocji, jak widać jest chyba bliskie wiedzy tajemnej :)

Lubię czytać te krótkie formy (książeczka naprawdę nie jest gruba) jednak nie tylko ze względu na same zagadki. To tak jak z książkami Joanny Chmielewskiej - przecież te najlepsze, stare, bawiły wcale nie tylko ze względu na kryminalną fabułę. I tu jest podobnie. To raczej sam Jacek Przypadek, jego oryginalne zachowania oraz pozostałe wykreowane postacie tak nas bawią. Długo by wymieniać starych znajomych (np. przekomiczny Młody Bóg Seksu), którzy przewijają się przez wszystkie opowiadania, nowych, którzy tworzą ciekawe tło dla każdej ze spraw - nie są to żadne super pogłębione portrety, sporo jest przerysowań, ale jednak w większości udaje się nas tymi postaciami zainteresować. Czuć, że autor pracował przy scenariuszach do seriali, bo to rozwiązania jakie dotąd kojarzyłem właśnie z takimi produkcjami. Zamiast skupiać się jedynie na jednym bohaterze i głównym wątku, w każdym z opowiadań dostajemy sporo scenek i dłuższych historii, które dzieją się równolegle, powracają w kolejnych odsłonach. I to jest chyba urok przygód Pana Przypadka. Bez tego byłoby trochę nudno, a tego na pewno nie można tym tekstom zarzucić. Teraz zdaje się, że Przypadek doczeka się swojego wroga numer jeden, zupełnie jak Holmes. A człowiek kończy to tak szybko i chciałby czytać dalej i dalej. Czemu to takie krótkie???
Kurcze, gdzie tu szukać trzeciej części, żeby nie robić zbyt długiej przerwy między odcinkami tego serialu...

Lekkie, zabawne, wciągające. Czekam tylko na jakieś wydawnictwo, które odważy się to wypuścić do kiosków po 10 złotych - skoro mogą drukować autorów zagranicznych, czemu nie dać takiej szansy Polakom? Jak widać ci potrafią pisać rzeczy rozrywkowe. No niech się tylko uzbiera ze 20 tomów (na razie napisane są trzy) - będzie seria idealna! 230 stron to tak akurat chyba na podróż pociągiem z Warszawy do Krakowa. Pendolino "pędzi" teraz chyba coś około 2 godzin z kawałeczkiem, a te starsze i dużo gorsze lokomotywy wloką się jakieś 20 minut dłużej.

2 komentarze:

  1. Nadal jeszcze nie znam, niestety, choć ze względu na gatunek, pewnie w końcu poznam. Z drugiej strony, opowiadania mnie mnie kuszą niż powieści. Ach, to babskie niezdecydowanie. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale to jak z Conan Doylem - opowiadania naprawdę mogą dawać satysfakcję

      Usuń