Strony

czwartek, 26 czerwca 2014

Żywie białoruś, czyli przełamać strach

Małe ogłoszenie - jutro konkurs!
Skończyły mi się póki co tematy rosyjskie, przybliżmy się więc troszkę bliżej. Produkcja nasza, ale to ewidentnie film, który powstał nie tylko na rynek krajowy, może nawet jest ważniejsza dla Białorusinów niż dla nas. Tam ten film jest zdaje się, że zakazany, a władze podobno kręcą własną wersję wydarzeń. No, jeżeli tu człowiek, którego historia posłużyła do zbudowania historii, był współautorem scenariusza i konsultantem, to mogę sobie wyobrazić, że władze dla których jest "persona non grata" jego życiorys opowiedzą bardziej obiektywnie. W końcu w tych wszystkich izolatkach dostało mu się tyle, że pewnie głowa i pamięć już nie ta sama. 
Trochę ironizuję, wybaczcie, ale film jest jak najbardziej poważny i zachęcam do jego obejrzenia. To próba stworzenia czegoś co przełamie milczenie wokół pewnych spraw, dzieło wyjątkowe, trochę jak kiedyś dla nas "Człowiek z żelaza", czy "Człowiek z marmuru". Tu w dodatku historia autentyczna, świeża, wciąż aktualna. Dedykowana głównie Białorusinom, ale warto "przekazywać" to dalej.
 

Głównym bohaterem filmu jest Miron, młody chłopak kontestujący system, białoruski muzyk rockowy i frontman zespołu Forza. Jak wielu młodych Białorusinów jest nastawiony krytycznie do tego co dzieje się u niego w kraju, ale wyładowuje się na koncertach, wcale nie ma ochoty wzywać do rewolucji. Niestety władza uważa inaczej i z "wrogami ludu" radzi sobie starymi, wypróbowanymi metodami. Resocjalizacja w wojsku ma wybić mu z głowy wszystkie głupoty, a żeby szybciej zmądrzał wyśle się go w okolice Czarnobyla. Czeka go wojskowa "fala" w najgorszym wydaniu, szykany, ale Miron mimo wszystko się nie załamuje, nie poddaje. Postanawia po kryjomu wysyłać swojej dziewczynie humorystyczne i bardzo krytyczne relacje z życia w jednostce, by mogła je przekazywać innym. Blog internetowy zaczyna zdobywać coraz większą popularność, ale to jeszcze bardziej rozsierdza dowódców i władze białoruskie.   
zywie-bielarus-kadr-z-filmu-2013-02-28-001-530x353Dalszego ciągu możecie się domyśleć. To opowieść o walce z systemem, gdzie jednostka ma niewielkie szanse na wygraną, nawet jeżeli ma dowody na oszustwa, nieprawidłowości przełożonych. W walce z totalitaryzmem, nawet jeżeli posługuje się przemocą, nie jesteśmy zupełnie bezradni. Internet, muzyka, własna prasa, czy właśnie walka o prawdę przez sztukę - film, teatr... To narzędzia równie dobre jak ich pięści, karabiny. 
Marzyć o wolności, o tym by nie żyć w kłamstwie i lęku nie trzeba się bać.
PS Brawa dla odtwórcy głównej roli - nie jest zawodowym aktorem, ale poradził sobie świetnie z niełatwą rolą. Zarówno on jak i reszta ekipy z Białorusi, która pomagała przy filmie wykazali się sporą odwagą, bo narazili się u siebie na spore problemy.
 

2 komentarze: