Strony

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Formacja trójkąta - Mariusz Zielke, czyli thriller z układem w tle

Już 6 dni nowego roku, a ja nie napisałem jeszcze o żadnej przeczytanej książce? No to czas nadrobić. Na początek coś lżejszego i wciągającego.
Mariusz Zielke swoim "Wyrokiem" wyrobił sobie u mnie taką markę, że z pełnym zaufaniem sięgam po kolejne tytuły. I niech Was nie zmyli to, że tym razem w wywiadach podkreśla, że fabuła nie ma konkretnych odniesień do wydarzeń w rzeczywistości (przy tamtej książce dość skutecznie podnosiło to temperaturę czytelnika). Nie tak dawne aresztowania związane z przekrętami przetargowymi w pewnym ministerstwie jakoś zbyt wyraźnie przypominają wspominane w Formacji trójkąta sytuacje.
W sumie nie ważne, czy Pan Mariusz ma przecieki z CBA, czy też znajomych podrzucających mu różne pomysły gdzie indziej, grunt, że potrafi to te informacje przekuć na trzymający w napięciu thriller. Żywy, cholernie prawdziwy, pokazujący nie jakieś wymyślone sytuacje, ale czasem bolesną rzeczywistość z naszego krajowego podwórka (panoszenie się różnych obcych służb, naciski polityków biorących łapówki, by różne sprawy wyciszać i załatwiać pod stołem itd.)... Z jednej strony wiesz, że czytasz powieść, którą ktoś sobie wymyślił, ale to wszystko jest czasem tak realistyczne (i potem potwierdzone np. przez dziennikarstwo śledcze, albo prokuraturę), że zastanawiasz się gdzie jest granica między fikcją a prawdą. Zwłaszcza, że autor świetnie poznał kulisy pracy dziennikarskiej, więc wie o czym pisze, nawet gdy nabija się z niezależności prasy. To jest ta wartość dodana do nieźle poprowadzonej akcji - chwila refleksji nad tym jak wygląda nasza rzeczywistość, okazja do zadania sobie pytań na ile zdajemy sobie sprawę z takich rzeczy i chcemy je widzieć. Nie chodzi o narzekanie i podejrzewanie wszystkich, ale jednak o większą uważność na różne manipulacje, na zaciemnianie prawdy. Nie bez powodu jednym z narzędzi, które wciąż powraca w twórczości Zielke i pomagających w wyciągnięciu różnych brudów na światło dzienne jest internet. To "piąta władza", której siły wciąż nie doceniamy i nie rozumiemy, sami omijając publicystykę czy dziennikarstwo śledcze z daleka, dając sobie wmówić, że to dobre dla fanatyków i spiskowców.   
Nawet jeżeli uznamy całą sprawę morderstwa prezesa giełdy za naciąganą, to pozostaje smaczek z tego jak w tle rysuje się nam układ (lepiej jednak opisany w Wyroku), o którym trzeba mówić aby go zniszczyć. 

Znowu w centrum wydarzeń są finanse, nasza giełda papierów wartościowych, policja, politycy, urzędnicy, biznes i wielkie pieniądze (i pokusy), pewien dziennikarz prowadzący na własną rękę śledztwo i ktoś kto bardzo próbuje się go pozbyć. Znowu nie raz bohaterowie staną w obliczu zagrożenia życia, albo dylematów, na ile warto ryzykować swoim tyłkiem dla sprawy, która wydaje się nikogo nie interesuje. Etyka, walka o prawdę, bezradność, przymykanie oczu, zemsta, chciwość, działanie na pograniczu prawa oraz zwykłe tchórzostwo... Schemat niby znany, różne układy niby też, ale naprawdę trudno się nudzić i z góry stwierdzić, że wszystko już było, a my świetnie odgadniemy zakończenie.
Zielke stworzył kilka wyrazistych postaci, a potem uruchomił diabelski młyn, na który ich wrzucił, a nam pozostawia jedynie domysły kto i w którym momencie z niego wypadnie. Parę zaskoczeń jest. Akcja jest szybka, gęsta, a autor dodał trochę "momentów" żeby nie ograniczyć się do strzelanin i pogoni. Można dyskutować czy wszystkie fragmenty i wątki były potrzebne (mnie już zaczyna wkurzać i śmieszyć stały w takiej literaturze schemat, że wspólne dochodzenie jakiejś pary musi kończyć się w łóżku, a opisać to trzeba językiem jak z pornosa), ale nie będę marudził. 
Czyta się dobrze, trzyma w napięciu, zakończenie nie przynosi jakiegoś rozczarowania, więc czego więcej oczekiwać od thrillera sensacyjnego? Formacja trójkąta nie jest tak dobra moim zdaniem jak Wyrok, ale na szczęście nie jest to aż taki szok jak po dwóch świetnych kryminałach "Bezcenny" Miłoszewskiego. Zielke obok Głuchowskiego to dwa odkrycia ostatniego roku i mam nadzieję, że najbliższe 12 miesięcy przyniesie jakieś kolejne ich powieści. Cieszy fakt, że coraz więcej polskich autorów pojawia się na rynku, że są to rzeczy oryginalne i nie ustępujące w niczym zagranicznym hiciorom.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca (Czarna seria rządzi). A powieść już powędrowała do Was w ramach jednego z konkursów. 

2 komentarze:

  1. Miałam nadzieję u Ciebie ją zdobyć, ale się nie udało. Postaram się o nią więc zwykłą drogą.
    Słuchałam kiedyś wywiadu z nim, w którym zapowiadał solidne tąpnięcie na giełdzie - sporą aferę w niedługiej przyszłości. Ciekawe co to może być.

    OdpowiedzUsuń
  2. warto - jeżeli tylko lubisz literaturę sensacyjną, tu finansów jest dużo mniej niż w Wyroku, ale pewne mechanizmy nadal ciekawie opisane

    OdpowiedzUsuń