Strony

sobota, 9 listopada 2013

Narrenturm - Andrzej Sapkowski, czyli ty się bawisz, a tam płoną stosy

Najnowszy Wiedźmin już w czytaniu, ale prawdę mówiąc trochę to chyba bardziej sentymentalny powrót, niż rzeczywisty hit tej jesieni. Dużo więcej frajdy mam za słuchania. Doczekałem się wreszcie zakończenia produkcji trzeciego tomu (dzięki http://kolekti.pl/) w wersji audio, zaczynam więc przygodę z całą trylogią husycką w formie słuchowiska. Wrażenie niesamowite! Rzeczywiście nazwanie tego megaprodukcją nie było bezzasadne, bo to chyba pierwsza książka, która zrobiona została w taki sposób: muzyka, efekty dźwiękowe i tło charakterystyczne dla epoki, 112 aktorów... To naprawdę robi wrażenie.

Gdy tylko zamkniesz oczy, natychmiast przenosisz się do XV wieku, na Śląsk - dziwną krainę, która żyje własnymi sprawami, skąd równie blisko do Czech, Niemiec, jak i do stolicy Polski. Różne nacje, grupy społeczne, wierzenia żyją obok siebie, ale jest też wielu takich, którzy jak najszybciej by wprowadzili tu własne "porządki" i oczyścili miasta, wsie z tych, których uważają za niegodnych życia w spokojnym sąsiedztwie. 
Sapkowski stworzył żywą i wciągającą historię przygodową w realiach historycznych i odmalował to wszystko tak, że nawet i Krzyżacy niech się schowają. Księża, zakonnicy, karczmarze, złodzieje, książęta, najemnicy, panowie szlachta, czarownice, zwykli rabusie, przedsiębiorcy, kupcy, chłopi, wreszcie inkwizycja i ruch husycki w Czechach, pojawiają się tu na dłuższą lub krótszą chwilę, ale każdy z nich jakoś tam pozostawia ślad w tej historii, tu nawet role drugoplanowe są cholernie wyraziste i mogą nieźle namieszać w akcji powieści. Nie nudzi się nam nawet na chwilę, gdy bowiem na moment tracimy z oczu głównego bohatera i jego kompanów, poznajemy lepiej tło wydarzeń, lub dowiadujemy się o czymś co będzie ważne za jakiś czas. Mroczne to tło i przerysowane (choćby wizerunek duchowieństwa), ale w końcu to nie dokument, ani dzieło mające ambicje udowodniania czegokolwiek, ale powieść napisana ku rozrywce.

Zaraz, zaraz, ale ja chyba nie przedstawiłem głównego bohatera. Proszę Państwa - oto Reinmar z Bielawy, zwany też Reynevanem. Adept sztuk medycznych i choć mniej się tym chwali pilny student czarnej i białej magii, miłośnik wdzięków niewieścich (co sprowadza wciąż na niego kłopoty) i niepoprawny idealista (co sprowadza na niego jeszcze większe kłopoty). No bo jak to: starać się być uczciwym, szczerym i pomocnym, w czasach gdy tak naprawdę lepiej myśleć tylko i wyłącznie o własnym interesie. Nic dziwnego, że jak tylko wydawałoby się kończą jego jedne tarapaty, zaraz wpada w jeszcze większe. Od wydawałoby się dość błahego  "nieporozumienia", czyli przyprawienia rogów pewnemu szlachcicowi i ucieczki przed jego braćmi, Reynevan wpląta się w cały szereg skomplikowanych historii - morderstwa, spiski, rabunki, dziwne spotkania, więzienie, a nawet sabat czarownic. Ech, to po prostu trzeba przeczytać. 

Świetnie poprowadzona akcja, która prawie nie zwalnia tempa, doskonale zarysowane tło historyczne z prawdziwymi wydarzeniami (dużo mniej wesołe od ich całych perypetii) i postaciami oraz barwne postacie, których jest tu mnóstwo. Sam nie wiem co jest największą siłą tej książki. No i język - dosadny, chwilami wulgarny, ale dobrze oddający klimat i czasów i wydarzeń. Trudno by rąbiąc toporem czy tnąc mieczem pozostawać szlachetnym rycerzem. Nasz bohater po prostu szybko się uczy, mając dobrego nauczyciela - człowieka z tajemniczą i skomplikowaną przeszłością, ale bardzo prostą filozofią życiową: nie bądź dobry dla innych, bo tylko ci dupę obrobią, myśl tylko o sobie. Cóż, wciąż uciekając i wpadając w nowe kłopoty, obaj nie raz znajdą potwierdzenie słuszności tych nauk.  
Kolejny plus: sporo humoru, a elementów fantasy nie za wiele. Powieść spodoba się więc, nie tylko tym, którzy lubią Sapkowskiego za Wiedźmina. Minus? Może sporo łaciny i archaizmów, które przecież w wersji audio nie są tłumaczone.

Wersja audio po prostu kapitalna, żal było przerywać słuchanie choćby na chwilę. Jedyna wada to zbyt długie rozdziały (po godzinie każdy), wystarczyła chwila nieuwagi, niewłaściwy ruch palcem na telefonie i potem kłopot by znaleźć miejsce gdzie byliśmy...
Czytają: Krzysztof Gosztyła (narrator), Maciej Gudowski, Lesław Żurek, Henryk Talar, Krzysztof Wakuliński i inni. Skończę tylko Nesbo i biorę się za drugi tom, bo już zakupiony...

7 komentarzy:

  1. Moja recenzja tej książki pojawi się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu więc póki co nie chciałabym zbytnio się rozpisywać, ale przyznaję, że bez posiłkowania się audiobookiem nie dalabym rady przebrnąć przez całość. Nie przeczę, opowieść ma masę zalet i ogólnie wysoko ją oceniam ale rozwlekłość niektórych opisów, wielość nazwisk przytoczonych w najróżniejszych wywodach była momentami obezwładniająca. Powtarzanie tych samych zwrotów po łacinie, francusku, niemiecku, Bóg raczy wiedzieć w jakim jeszcze języku... Momentami czułam się naprawdę przytłoczona i wręcz wyłączałam się przy fragmentach, których nie byłam w stanie "przetrawić" To tak na minus, dla równowagi z Twoimi plusami ;-) Jak jednak już wspomniałam, całość naprawdę imponująca, wykonanie audiobooka znakomite, dlatego z całą pewnością kolejną część będę poznawać wyłącznie w tej formie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to fakt, jak na przygodówkę to wielość postaci, wątków (nawet Mikołaj Kopernik) i cytatów duża. Ale w sumie może dzięki temu to bardziej smakuje - podobnie jak w Imię róży, tworzy się niepowtarzalny klimat

      Usuń
    2. To zależy... W recenzji jako przykład podaję turniej - najpierw wyliczankę znakomitości, które tam przybyły a potem wyliczanka osób, które siedzą na tej samej ławeczce co Adela. 2-3 osoby mogą tam być istotne, reszta to zbędny balast dla pamięci i szybko zostaną z niej wyrzucone.Swoją drogą kupiłam drugi tom i póki co plików nie ma... minęło prawie 2 dni, właśnie zgłosiłam to w kolekti. A miałam nadzieję że dziś sobie posłucham...

      Usuń
  2. Mam ją na półce w wersji papierowej i naprawdę mam nadzieję, że mi się spodoba. Świetny tekst! Jakoś nie mogę się przemóc do audiobooków. taki dziwny ze mnie stwór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może warto zacząć właśnie od słuchowisk? Jest tego coraz więcej.

      Usuń
  3. Adaptacja genialna!Jak dotad najlepsza na polskim rynku.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe czy kolejne części równie dobre...

    OdpowiedzUsuń