Strony

wtorek, 15 stycznia 2013

Asymetria - Piotr Gibowski, czyli co by było gdyby...

O rozdawajce na dole :)
Asymetria to książka otrzymana do recenzji od autora, więc przeczytana z uwagą, ze sporą dawką krytycyzmu i co przyznaję: nie bez przyjemności. Pierwsze skojarzenie: Ciszewski i jego seria o polskich żołnierzach, którzy przypadkiem trafiają do przeszłości i postanawiają wpłynąć na przebieg drugiej wojny światowej. Tu może i pomysł podobny, ale wykonanie już zupełnie inne - o ile tam wszystko poszło w stronę powieści przygodowo-wojennej, tak tu widać że autor ma trochę większe ambicje. Piotr Gibowski choć z wykształcenia jest psychologiem, jego pasją jest historia i czuje się, że chce się swoją pasją dzielić z innymi. Na kanwie więc podobnego pomysłu - grupa ludzi (m.in. żołnierze) przenosi się przypadkowo w czasie i postanawia wykorzystać swoją wiedzę by losy Rzeczpospolitej były bardziej szczęśliwe - Gibowski kreśli bardzo szeroką panoramę wydarzeń, postaci, konfliktów dwudziestolecia międzywojennego nie ograniczając się bynajmniej jedynie do naszego kraju. I jak mniemam to było głównym celem tej książki: wzbudzić zainteresowanie historią, pokazać zapomniane postacie, przywrócić im szacunek, udowodnić iż Polska wtedy nie powinna mieć kompleksów, odkurzyć osiągnięcia, wynalazców, potencjał intelektualny ludzi tamtych czasów. Nasi bohaterowie nie są przecież żadnymi supermenami, ale po prostu starają się wykorzystać wiedzę o różnych zasobach i uniknąć błędów, które niestety doprowadziły potem do katastrofy.
Dzieje się mnóstwo i nie zawsze możemy nawet nadążyć za wydarzeniami, połączyć je ze sobą, jedne wątki pojawiają się na chwilę, do innych wracamy po wielokroć - my sami składamy te kawałki próbując domyślić się szerszego plany grupy podróżników w  czasie. Młodzież wraz ze swym nauczycielem biorą się za stronę ekonomiczną i zaplecze projektu, a towarzyszący im żołnierze zajmą się strona militarną (w tym szkoleniem specjalnych oddziałów szybkiego reagowania). Bohaterowie spotykają się z wieloma postaciami tamtych czasów, wciąż przenosimy się z miejsca na miejsce, możemy przyglądać się różnym wydarzeniom, o innych ważnych słyszymy z ust świadków (np. o tym jak wyglądają warunki w łagrach). Są rzeczy raczej poważne, poruszane kwestie i ekonomii, polityki, obronności, społeczne, ale nie jesteśmy przytłaczani zbyt wieloma informacjami na raz, sporo z tego to ciekawostki rzucane w dialogach (np. nieznana dla mnie sprawa długu Rosji w Europie). Mamy więc bardzo dużo informacji z historii, które wplecione są w pewną intrygę polityczno-militarną. Całości planu nie poznamy do końca - Asymetria pomyślana jest jako część większej całości (trylogii), więc zapowiada się ciąg dalszy.

Wielka polityka i pytania o sytuację geopolityczną Polski w realiach dwudziestolecia. Czy można było zbudować silniejszą pozycję przed zbliżającą się wojną? Jakie budować sojusze? A może spróbować interwencji np. usuwając Hitlera lub Stalina? Czy to rzeczywiście mogłoby zmienić naszą sytuację? Na szczęście całość nie jest w stylu: jestem genialny i wszystko co wymyślę mi się udaje - to co może się podobać u Gibowskiego to pewna logika i prawdopodobieństwo następstw: plany naszych bohaterów wciąż podlegają rewizji i konfrontacji z reakcjami innych uczestników tej wielkiej rozgrywki.
Takich alternatywnych wersji historii pojawia się na naszym rynku ostatnio sporo (nie tylko Ciszewski, ale też np. Wolski), mamy też całkiem poważne publikacje na ten temat (Zychowicz). To nie tylko zabawa z pogranicza fantastyki, ale też okazja by poznać trochę lepiej naszą historię, nie ograniczać się jedynie do suchych faktów, ale spróbować dokonania ich interpretacji. Z lekcji w liceum, które wspominam do dziś pozostało mi w głowie - oprócz samego wkuwania dat dużo ciekawsze jest poznanie przyczyn i skutków tych wydarzeń.              
Minusy Asymetrii? Cóż. Pewnie to nie będzie pozycja lekkostrawna dla każdego. Natłok wydarzeń i postaci (często skaczemy co stronę do innego wątku) sprawia, że nie potrafimy jakoś polubić tych postaci (za szybko się zmieniają i są zbyt papierowe), łatwo się w wątkach pogubić, a to może zniechęcać do lektury. Odrobina humoru (wprowadzanie postaci choćby takich jak kasiarz Kwinto) też pewnie będzie czytelna głównie dla ludzi ze starszej grupy wiekowej i mających ciut szerszą wiedzę z zakresu historii. Niestety są też w tekście pewne niedociągnięcia redakcyjne i niejasności, nie jest tego dużo, ale widać, że wydawanie własnym sumptem obciążone jest takim właśnie ryzykiem.
Czy to książka jedynie dla młodzieży? Wszak część bohaterów to maturzyści, więc mogłoby wydawać się, że całość będzie na poziomie lekkiej i powierzchownej przygodówki. Tak na pewno nie jest. Czytelnik dorosły, a szczególnie ten, który lubi historię znajdzie tu dla siebie całkiem sporo smakowitych kąsków. 

Lektura całkiem ciekawa i przyjemna. Co prawda moim zdaniem wymagałaby jeszcze doszlifowania, nie wiem też czy dla autora nie lepiej by było pójść w ślady Bishopa i zaproponować to wszystko w krótszych formach (nawet jeżeli powiązanych ze sobą) niż powieści. Nie byłoby wtedy takiego dylematu - czy szlifować bardziej postacie, ich aklimatyzację, budowanie planu (brakuje tego), czy od razu wrzucać czytelnika na falę wydarzeń i wątków. Moim zdaniem gdyby trochę popracować nad tym materiałem - byłoby jeszcze lepiej! Ale może to tylko moje odczucie? Ciekaw jestem opinii mojego bratanka, który teraz przejął książkę i może coś dopisze na jej temat - jak odbierać taki pomysł młodsze pokolenie? Pasjonatów tego typu fantazjowania ze sporą wiedzą nie brakuje, tylko czy każdy potrafi stworzyć coś co jest a) ciekawe b) logiczne... Zerknijcie np. tu   

Rozdawajka! Książkę otrzymałem, chciałbym więc przekazać ją dalej. A ponieważ dziś otrzymałem też inny tytuł wydany w podobny (czyli własnymi staraniami autora poza dużymi wydawnictwami) sposób macie nawet wybór. Chętnych uprasza się o to by się nie przepychali, ale grzecznie ustawiali się ze swoimi zgłoszeniami pod tym postem - każdy ma różne szanse, bo potem moja kotka wylosuje szczęśliwców. Będzie mi miło oczywiście jeżeli napiszecie coś więcej od siebie np. co sądzicie o takim sposobie na zainteresowanie historią, albo jakie macie zdanie na temat takiego sposobu wydawania książek. Czy rzeczywiście nie trzeba już dużych wydawnictw i każdy kto chce powinien pisać? Czy jedynym regulatorem ma być rynek? Tacy autorzy często nie pojawią się w reklamach ani recenzjach w prasie - jak więc wyłapywać rzeczy wartościowe? 
Ale nawet jak nie macie ochoty zabierać głosu w dyskusji - możecie po prostu zgłosić się po numer 1 lub 2. Czas do 31 stycznia!
1. Asymetria - Piotr Gibowski - możecie zerknąć jeszcze na profil książki by dowiedzieć się więcej

2. Warszawa 2048 - Ireneusz Kołodziejczyk - sam jestem jeszcze przed lekturą, ale napiszę na pewno, na razie zerknijcie na to co napisał autor



13 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie - sama "Asymetria", dlatego chętnie się zgłoszę po nr 1 (choć znając moje szczęście mogę się zgłaszać ile wlezie ;D), a co do wydawania książek własnymi staraniami autora - biorąc pod uwagę fakt, jak wiele książek ląduje do szuflady, bo autor nie jest znany, bo wydawnictwa stawiają na pewniaków, bo tylko taki Grey króluje w top 10 księgarni, uznaję, że całkiem słuszne takie postępowanie. A że samo wydawanie jeszcze nie musi oznaczać sukcesu u czytelników, to niech wydają się wszyscy, jak najbardziej, w końcu to czytelnicy sprawią, że coś będzie się sprzedawać lub nie :) Aczkolwiek sądząc po wstrząsającym sukcesie Greya.. Nie wiem czy nie powinnam przekreślić całego komentarza..

    OdpowiedzUsuń
  2. Ustawiam się w kolejce po książkę nr 2. Jestem podobnego zdania co Pani powyżej i uważam, że każdy powinien mieć szansę na publikowanie własnych tekstów - wiadomo, że nie każde okaże się arcydziełem, ale czasami znajdzie się jakaś perełka. Pozdrawiam.

    aggaton@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ja się też zgłoszę po dwójkę. asymetrię przeczytam jak tylko skończę z lekturami szkolnymi (pan tadeusz i jeszcze jakieś wiersze, więc będzie szło opornie). gdybania na tematy historyczne uwielbiam, więc jestem bardzo ciekawy pomysłów z asymetrii, a moje osobiste zdanie ostatnio jest takie, że polska powinna była się starać przed wojną o sojusz z japonią a nie z brytolami i francuzami, którzy wiadomo jak walczą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiem Ci, że dobrze kombinujesz, ale autor zwraca uwagę że również nie był łatwy sojusznik...

      Usuń
  4. Poważnie zastanawiałam się nad jedynką, czy potrafiłabym się w takiej książce odnaleźć ale ... nie wiem jakie byłyby moje wrażenie a niestety mam daleko do Warszawy... http://andrew-vysotsky.blogspot.de/2013/01/debiutant-pozywa-recenzenta.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dobre, poniosło autora. Może po prostu przejął się słowami "zaślepienie w nienawiści". Bo ono jest dyskusyjne i ja też bym nie zgodził się po lekturze tej powieści, że tak jest.

      Usuń
  5. Po przeczytaniu recenzji i szerokiej dyskusji po liście autora do @Vysotskyego tez się zgłaszam po Asymetrię. Nie miałam takiego zamiaru, ale mnie mocno zaintrygowała.
    Jeżeli chodzi o sposób wydawania książek to cóż;do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, że książki wydawane były przez wydawnictwa.Dzisiaj, w dobie konsumpcjonizmu wydawnictwa nie bawią się w dobrych wujków i wydają tylko to co im przyniesie zysk, czyli to co będzie czytane powszechnie, czytaj głównie chłam. Co więc mają zrobić Ci, którzy mają coś do powiedzenia, ale nie na tyle interesującego szeroki ogół czytelniczy by zdobyć wydawcę lub chcą wydać coś co wydawnictwa wręcz bały by się z przyczyn poprawności politycznej wydać- wydawać sami i starać się sami swe książki reklamować, a nawet sprzedawać, jak robi to np. @coryllus - Maciejewski. I chwała im za to.)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja zgłoszę się po "Warszawę 2048". Z chęcią dam się wciągnąć w kolejną ekstrapolację aktualnych zjawisk cywilizacyjnych i zanurzę się w cyberpunkową Warszawę jaka według wizji autora może nas czekać za te 35 lat. slavkoyama@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. "Warszawa 2048" obleci. Czasu nie żałuje, ale żałuje, końcówki - zagmatwana.

    Przynajmniej do końca nie wiadomo kto wygra.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z jednej strony trudno się przebić z książką wydając ją na własną rękę - z drugiej ciężko się przebić na tyle, by duże wydawnictwo chciało ją opublikować. Wszystko więc pewnie zależy od autora - czy bardziej mu zależy na sławie i popularności, czy satysfakcję przyniesie mu zobaczenie swojego nazwiska na okładce.
    Sama aktualnie szukam wydawnictwa dla pewnej książki i to naprawdę twardy orzech do zgryzienia.

    Przy okazji ustawiam się w kolejce do "Warszawa 2048" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to pewnie nie tylko kwestia satysfakcji - część z tych ludzi ma po prostu potrzebę dzielenia się tym co piszą, może część ma też nadzieje na sukces.
      Z czasem pewnie wykształci się rynek jak w Stanach - łowcy talentów, którzy nawet zaoferują ci pomoc w pisaniu jeżeli pomysł będzie tego wart. Przecież cały hałas wokół "50 odcieni" zaczął się też od amatorskiego ebooka

      Usuń
  9. A ja tak po fakcie, bo rozbawiłeś mnie wstępem tuż po tytule postu. Jak ty trafnie przewidujesz oczekiwania wchodzących! :D

    OdpowiedzUsuń