Strony

środa, 28 listopada 2012

Cztery lwy, czyli gotowi na wszystko

Z różnych rzeczy można się śmiać, a Anglicy już nieraz udowadniali, że potrafią prawie ze wszystkiego. Tym razem jednak trochę mnie zaskoczyli - bo o ile rozumiem oswajanie lęków i pokazywanie terrorystów jako głupków, to same zamachy wcale nie wydaja mi się takie zabawne i nie bardzo rozumiem jak można się bawić takimi sytuacjami.
Absurd i dość żenujące dowcipy towarzyszą tu całkiem fajnym pomysłom - pewnie jest ich mniej więcej po połowie. Chyba tylko dlatego dotrwałem do końca i naprawdę były chwile gdy szczerze rechotałem. Dopiero finał i same zamachy trochę mi zepsuły wymowę. Ale może to kwestia jakiejś mojej wrażliwości. 
Sam pomysł, by pokazać brytyjskich islamistów, którzy choć zasymilowali się już nieźle to w deklaracjach nie akceptują kultury zachodniej i chętnie by wszystko wysadzili w powietrze (Rossmanna! by kobiety się nie malowały, bo wtedy kuszą!) - naprawdę dobry. Pokazanie ich jako nieudaczników i gamoniów - no dobra niech będzie na potrzeby komedii też do zaakceptowania (zwłaszcza, że Brytyjczycy w filmie wcale nie są bystrzejsi). Ich rozumienie Dżihadu, chęć pójścia do raju są tu tak przejaskrawione, że część z nich jest gotowa nawet do wysadzenia meczetu by w ten sposób doprowadzić do większej przemocy.


Drażni mnie tu trochę tak swobodne mówienie o przygotowaniu do męczeńskiej śmierci - akceptuje to żona, opowiada się o tym synkowi jak bajkę. Takich dziwnych ni to zabawnych ni to poważnych scen tu więcej (łącznie z finałową), nie jest to więc tylko głupawy film w stylu dawnej serii o gangu Olsena. Chwilami ten śmiech znika z twarzy, bo przecież problem jest realny. Ścieranie się różnych kultur, systemów wartości, brak akceptacji, poczucie wyższości, narzucanie własnych norm - to wszystko raczej narasta, bo chyba w niewielu miejscach udaje się w dużych skupiskach zadowolić wszystkich. Z frustracji i niezadowolenia rodzi się chęć walki, zemsty, zaostrzania argumentów. A wtedy już wpadamy w błędne koło. 
Czy rzeczywiście więc to takie zabawne - oglądanie stereotypowych obrazków o tym jak brodaci faceci zamykają swoje żony w szafach? Czy w ten sposób coś odreagowujemy? Lęk? Brak zrozumienia? Bo specjalnych skutków pozytywnych tego typu filmów raczej nie widzę. Temat więc trochę został położony - pozostała historyka o kilku kretynach, w których chętnie widzimy tych "innych". Wyobraźmy sobie podobny film o żydach i hałas jaki by wokół niego powstał...    
Humor niezbyt subtelny, niektóre sytuacje wręcz żenujące, ale mimo to nie mogę zaprzeczyć - było parę scen rzeczywiście zabawnych. Już choćby przenoszenie bomb przez kruki przyprawia o szeroki uśmiech, a scena zamachu ograniczającego zasoby żywnościowe Wielkiej Brytanii sprawia, że natychmiast chcecie pokazać to swoim znajomym i przekonać do obejrzenia najbardziej pokręconej komedii ostatnich kilku lat.  
Jeżeli podoba Wam się styl Borata i mało poprawne politycznie żarty - film spokojnie można polecić.
 

1 komentarz:

  1. Dla mnie ten film to jedna wielka żenada. Nie trafia do mnie taki typ humoru. To po prostu niesmaczne. Są pewne tematy, które w taką groteskę wsadzać nie wypada.

    OdpowiedzUsuń