Ubawiłem się na tym dokumencie. Ale nie był to jedynie śmiech z dziwaków, których zakręcenia kompletnie nie rozumiem - to także uśmiech sympatii, gdy okazuje się, że to zwyczajni ludzie, którzy jedynie na te kilka dni w roku dają się ogarnąć jakiemuś szaleństwu. Któż z nas nie ma jakichś dziwactw, które nie zawsze są rozumiane przez otoczenie?
- Po co wydajesz kasę na głupoty?
- Bo to nie są dla mnie głupoty.
- Czemu nie dorośniesz?
- Jestem dorosły, tyle, że czerpię radość z czegoś co dawało mi radość od dziecka. Proste?
I właśnie o takich ludziach jest ten film - o fanach, czytelnikach komiksów, kolekcjonerach, maniakach, sprzedawcach itd. Ludzi na co dzień może nie do końca rozumianych, ale przez te kilka dni mogących oddać się swemu szaleństwu i poczuć się jak we wspólnocie do siebie podobnych. Gdy usłyszałem, że Comic-Con w San Diego (Festiwal? Konwent? Zlot fanów? Targi?) odwiedza przez te kilka dni 125 tysięcy ludzi to mi szczęka opadła. Wyobrażam sobie jaki to biznes.
W obrazie sami bywalcy Comic-Conu mówią o tym jak zmienia się ten festiwal - ze święta fanów komiksu już dawno stał się świętem całej popkultury - chodzi więc nie tylko o superbohaterów (np. figurki), ale też o filmy, specjalne pokazy, premiery gier, konkursy na stroje, spotkania z twórcami itd. Wszyscy ci którzy uwielbiają klimaty Fantasy, Sci-Fi na kilka dni mogą zupełnie przenieść się do wymarzonego świata - tu nikt nie będzie dziwił się ani strojom, ani hobby, a wiedza np. o postaciach ze świata Star Wars budzi tu zachwyt, a nie stukania w głowę.
Dzięki Morganowi Spurlockowi (to ten od Super Size Me) towarzyszymy kilku bohaterom w ich podróży i pobycie na festiwalu - ktoś marzy o tym by zostać rysownikiem i przywiózł swoje prace do oceny, ktoś marzy o tym by jego projekty kostiumów zostały zauważone, jest też parę, która poznała się na zlocie rok wcześniej i wspólne zainteresowania mocno ich połączyły... Ciekawe są zarówno losy naszych bohaterów jak i całe tło - większość wypowiadających się na temat tego co ich przyciąga w to miejsce pojawia się tylko na chwilę. Oprócz anonimowych fanów znajdziecie jednak tu też sporo znanych postaci (np. Kevin Smith, Frank Miller, czy Eli Roth.
Polecam nie tylko fanom komiksów! Dokument pełen życia, z odrobiną humoru, ale przede wszystkim zrozumieniem dla tych wszystkich, którzy w dzieciństwie złapali bakcyla i w życiu dorosłym nie chcą go porzucić :)
PS Oryginalny tytuł "Comic-Con Episode Four: A Fan's Hope" u nas został zmieniony na "Comic-Con Epizod V: Fani kontratakują".
Pamiętajcie więc, że chodzi o ten sam film :)
Za umożliwienie obejrzenia filmu dziękuję firmie Gutek Film. A premiera już w listopadzie - film ma trafić do normalnej dystrybucji.
PS 2 - Ponieważ kompletnie nie czaję tych wszystkich nowomodnych podziałów, definicji, mam do Was prośbę. Czy ktoś potrafi mi wyjaśnić jak najprościej różnice między geekiem i nerdem?
Z materiałów prasowych:
To nie nowina, że ci którzy poświęcają całe swoje życie Gwiezdnym Wojnom, albo Neilowi Gaimanowi, tworzą alternatywną religię. Ale ten dokument odkrywa, że prawdziwą religią nie jest jakikolwiek film, komiks, książka, gra wideo, oddawanie czci Lukowi Skywalkerowi czy Master Chiefowi. W tym wszystkim chodzi o to, by być kimś innym. Że jest się kimś innym. A rzeczywistość?
Ta może gonić samą siebie w głąb króliczej nory.
Entertainment Weekly
http://polski-geek.blogspot.com/2012/08/po-co-to-wszystko.html
OdpowiedzUsuńNa samym dole masz
podziękował!
Usuń