Magiczny film. I korzystając z tego, że premiera już niedługo, a dziś i jutro w wielu miastach odbywają się pokazy przedpremierowe, bardzo bym chciał go Wam polecić. Urzekła mnie nie tylko ta prosta historia i sposób pokazania świata z punktu widzenia dziecka. To chyba głównie duża szczerość i naturalność z jaką zagrali to nasi bohaterowie najbardziej powala i sprawia, że ta opowieść ma w sobie tyle uroku. Zarówno ojciec jak i dziewczynka grająca córkę zagrali tak, że spokojnie bym uwierzył, że na co dzień żyją właśnie w takich warunkach, a reżyser wciągnął ich w tę fabułę nie tyle każąc coś odgrywać, ale po prostu nagrywając ich codzienność.
Co to w ogóle jest? Kino katastroficzne? Dramat społeczny pokazujący ludzi żyjących trochę na marginesie społeczeństwa i których na siłę się "cywilizuje". A może coś z realizmu magicznego - w końcu sporo tu dziecięcej fantazji, która w rzeczywistość wplata nam trochę jej lęków, czy marzeń. Co by to nie było - uwierzcie, że połączenie udane. Debiut Benh Zeitlin
to film piękny, niegłupi i wzruszający.
Co Wam więcej powiedzieć by nie zdradzić zbyt wiele. Samą fabułę można by streścić w kilku zdaniach. Na wybrzeżu, żyjąc trochę jak koczownicy z tego co upolują lub wyhodują żyje grupa ludzi - są szczęśliwi i mają w nosie nudne życie w mieście, które odgrodziło się groblą. To życie może niezbyt bogate, ale społeczność trzyma się blisko siebie, nawet dla dzieci urządzono szkołę. Wśród nich żyją nasi bohaterowie - mała dziewczynka Hushpuppy i jej ojciec. Żyją w ruderze, on pije i czasem zostawia ją samą na długi czas, ale to jest jej świat, innego nie zna i nawet nie chce znać. Jak na swój wiek radzi sobie całkiem nieźle, potrafi o siebie zadbać i nie skarży się na swój los. To jest ciekawe w tym filmie - więcej znajdziemy tu humoru i ciepła niż dramatu, choć przecież nieszczęść tu nie brakuje. Nawet ojca Hushpuppy, mimo jego braku odpowiedzialności trudno nie polubić. Gdy przychodzi wielka powódź wraz z córką postanawiają mimo wszystko nie porzucać swego kawałka ziemi.
Opowieść o więziach, o marzeniach, o tym jak przeżywa się stratę świata jaki się znało. Prawie wszystko opowiedziane z wielką wrażliwością, takim troszkę dziecięcym postrzeganiem rzeczywistości, to jej oczyma patrzymy na świat i widzimy co uważa ona za dobre dla siebie, a co ją przeraża. To baśń o życiu w harmonii i bliskim kontakcie z naturą. Baśń o niewinności oraz o dojrzewaniu, gdy jest się świadkiem tej natury umierania.
Trochę przypominał mi się Gdzie mieszkają dzikie stwory?, ale Bestie z południowych krain są filmem dużo ciekawszym i mniej nachalnym - tu się to wszystko chłonie, a potem dopiero człowiek próbuje sobie to wszystko poukładać.
Quvenzhané Wallis jest cudowna, ma w sobie tyle żywiołowości, naturalności i żadnego spięcia przed kamerą, aż trzymam kciuki by miała szansę zagrać jeszcze coś innego, by nie wpisano jej w tę jedną rolę.
Warto pewnie jeszcze dodać coś o nagrodach, ale jeżeli pogrzebiecie w
sieci na temat tego filmu, sami odkryjecie co o nim mówiło się w Cannes,
albo w Sundance. Premiera 12 października. A ja dziękuję firmie Gutek
film za możliwość obejrzenia tego obrazu jeszcze przed premierą.
Magia. I obraz i muzyka i ta gra aktorska. Po prostu magia.
A w szufladki mi się po prostu nie mieści. Dramat? Fantasy? Nieważne. Obejrzyjcie!
Nie słyszałam o tym filmie, a opisałeś go smakowicie; lubię takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńDobrze się masz z tym Gutkiem.Czuję,że ten film by się spodobał mnie i mojej córce.Może wybierzemy się na niego do kina, w który lata całe nie byłam.)
OdpowiedzUsuńoj dobrze, ale Ty wiesz ile już urlopu, albo godzin do odpracowania poświęciłem na te pokazy? :) godzina 11 to środek dnia pracy i raczej nie dla ludzi, którzy traktują to jako hobby
Usuńbardzo interesująco się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńdzięki za zwrócenie mojej uwagi na ten film :) będę miała co oglądać :)
Zapowiada się rewelacyjnie - na pewno obejrzę. Super recenzja :)
OdpowiedzUsuńJa też już widziałam przedpremierowo ten film ;) i prawdę mówiąc ciężko mi go ocenić. Może to przez to, że nie byłam gotowa na film, jego temat czy w ogóle to co zobaczyłam... Nie wiem...
OdpowiedzUsuńbo odbiera się go emocjonalnie, stąd pewnie na jednych działa, na innych nie. ja też raczej nazwałbym go poruszającym niż genialnym. czytając recenzje (zwłaszcza zagraniczne) można trochę się zachłysnąć
UsuńSłyszałam o tym filmie i od jakiegoś czasu mam go w "must see". Nie mogę się doczekać premiery!
OdpowiedzUsuńNa pewno obejrzę, bo Sundance to najlepsza rekomendacja. A ta mała dziewczynka jest taka słodka ;)
OdpowiedzUsuńprawda razy dwa - i z Sundance i ze słodkością się zgadzam w 100%
UsuńŚwietny film, wyróżniłem go w swojej relacji z Nowych Horyzontów. Zapraszam. http://uszatyfotel.wordpress.com
OdpowiedzUsuńciekawy blog, dodaję do obserwowanych. pozdrawiam!
UsuńSłyszałam o tym filmie, ale nie byłam przekonana czy wybrać się do kina. Po przeczytaniu Twojej bardzo interesującej recenzji w której podkreśliłeś urok tego dzieła, wiem już, że w na seans na pewno się wybiorę. Dzięki! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
i ja dziękuję, cieszę się, że kogoś moja notka zainteresowała...
Usuń