Chyba nie pisałem nigdy o tym co w kolejce czeka na swoje notki, więc dziś może przynajmniej kilka tytułów, a jutro może wspomnę o tym co w tej chwili w czytaniu.
Filmowo będzie jeszcze m.in. o Heweliuszu bo oglądam, Furiosa 2 - o tym już wspominałem, Breslau, To nie mój film, może coś jeszcze z kin studyjnych, jutro może zacznę ten nowy polski o epidemii czarnej ospy.
Książkowo m.in. Homo Digatalis Kardysia, Gołoborze Siembiedy, Czarna księga Durrella, Małecki, Miłoszewski, Bochus.
Muzycznie zawsze idę na żywioł, teatralnie chyba mam dwie zaległości ale obejrzane w tvp więc się nie spieszę.
A dziś - skoro sobota to pora na fantastykę.
Co prawda "Czarodziejka z ulicy Brackiej" to już zdaje się trzeci tom cyklu, no ale tak się trafiło, więc przynajmniej będę miał już jakieś pojęcie o tym czego się spodziewać. I szczerze? Na razie chyba nie będę się bardzo spieszył.
Nie jest najgorzej - to urban fantasy, w którym mamy sporą dawkę magii, akcji, dzieje się więc dość dużo, ale nie na tyle to intryguje by serducho wyczyniało hołubce i natychmiast dopominało się większej dawki tego samego. Sklepik z magicznymi artefaktami prowadzony przez dwie przyjaciółki, tym razem będzie miał spore problemy. A wszystko dlatego, że pomogły dawnemu znajomemu, który najwyraźniej był w potrzebie. Nie pytając się czy ukrywa się ponieważ zrobił coś złego, czy też to zło go ściga, naraziły się na to by władze wzięły ich pod lupę, najwyraźniej mając nadzieję, że czarodziej którego ścigają zostawił im jakiś ślad i szybko dzięki nim teraz do niego trafią.
Pojawiają się jakieś odwołania do legendy o Twardowskim, cała magiczna gildia, która podobno ma chronić Kraków, a tak naprawdę doświadczymy tego, że podobnie jak u ludzi, również u czarodziejów, sporo wielkich słów skrywa zwyczajną ludzką chciwość, ambicję i jakieś machlojki.
Przeczytałem więc zakończenie trylogii i być może fakt iż nie poznałem wcześniejszych perypetii bohaterek sprawiło że nie czułem się aż tak bardzo przejęty ich poczynaniami - może więc Wy czytając po kolei będziecie mieli lepsze wrażenia? Dla mnie średniak. Brakuje trochę humoru, akcja dość pogmatwana i średnio wciągająca, a z podniecania się opisami działania amuletów czy eliksirów już dawno wyrosłem. Może młodzi czytelnicy prędzej się w tym odnajdą? Ja wciąż mając sentyment do Pottera, widocznie za dużo potem jeszcze podobnych historii połknąłem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz