Strony

środa, 6 sierpnia 2025

Śmierć i belgijska czekolada - Marta Moeglich, czyli o zbrodni w bardziej przytulnym klimacie

Maraton czytania kryminałów i thrillerów trwa nieprzerwanie - jeden kończę, kolejny zaczynam prawie od razu. I tym razem coś bardziej lekkiego, letniego, może bardziej dla pań...

Nie tylko dlatego, że to kobieta jest w centrum wydarzeń, ale cały klimat tej historii jest jakiś taki bardziej nasycony kobiecym punktem widzenia. Owszem - jak na kryminał przystało jest trup. Owszem - jest śledztwo. Czasem są nerwy i napięcie. Ale w tym wszystkim i tak na pierwszy plan wysuwa się zmartwienie kobiety, która boi się o swoją rodzinę, przeżywa niepokój w nowym kraju, w nowym miejscu, próbując zacząć życie od nowa. W Polsce trochę z powodu własnych ambicji i pomysłów na karierę, wpędziła całą rodzinę w kłopoty - przyjazd do Belgii miał być nowym początkiem, szansą na spokój. Marta Kuleczka wciąż jednak go nie czuje - miota się trochę w codziennych obowiązkach pomiędzy dziećmi, domem, nauką języka. A tu w dodatku trup. Na schodach jej kamienicy. No jak tu być spokojną i nie zapomnieć o problemach, jak spadają na nią coraz większe.



Policja jest podejrzliwa i to na nich kieruje przede wszystkim uwagę, zmarły też był Polakiem i w dodatku dzień wcześniej był u nich na przyjęciu. Niby dobrze go nie znali, to była spora impreza, do Marty jednak dochodzą jakieś sygnały, że nic nie jest tak proste jak jej się wydawało. A że uwielbia ona historie true crime, jej podświadomość dopisuje coraz to nowe hipotezy i generuje kolejne lęki. 

W próbach udowodnienia niewinności, czyli prywatnym śledztwie pomagać jej będą dwie inne kobiety - dość bezczelna szwagierka i starsza pani mieszkająca w sąsiedztwie. Ta ostatnia wprowadza do fabuły sporo ciepła, interesując się losem tych dziwnych obcokrajowców, wychodząc ze swojej skorupki w której zamknęła się po śmierci męża. Przy czekoladkach albo innych smakołykach trzy kobiety będą układać strategię, w której będzie tyle samo genialnej intuicji co i kompletnie amatorskich błędów. 

 

Sympatyczne, lekkie czytadło, w którym nie ma jakoś dużo brutalności, postacie swoją sympatycznością sprawiają że im się kibicuje, a i miejsce na odrobinę uśmiechu się znajdzie. 
A za miejsce akcji - Leuven, w którym co prawda byłem króciutko, ale podobało mi się bardzo, kolejny plusik.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz