Strony

niedziela, 18 lipca 2021

Wrzask - Izabela Janiszewska, czyli z demonami chcesz mierzyć się sam

Kolejne nazwisko z fali autorów polskich, którzy wypłynęli na popularności thrillerów i kryminałów. Ciekawe czy w mniej schematycznych historiach też by się tak dobrze każdy z nich odnalazł. Czasem się nad tym zastanawiam widząc jak wiele schematów jest wykorzystywanych w kolejnej książce po którą sięgam. Od razu trzeba uprzedzić, że "Wrzask" jest dopiero początkiem pewnej historii i choć dostajemy na koniec pewnego rodzaju rozwiązanie, to oznacza ono jedynie to, że dwójka bohaterów będzie wiedziała już kogo ściga. Wcześniej błądzili jak we mgle. Ona, dziennikarka jakby na swojej prywatnej wojnie z przemocą seksualną, wykorzystywaniem. On, policjant, który prowadzi śledztwo w sprawie, w której jedynie on ma jakieś wątpliwości, bo wszyscy uznali to za samobójstwo, którym nie warto się zajmować. Jak ich drogi się połączą? Dość przypadkowo. A śledztwa? Jak się domyślacie będą ze sobą jakoś tam związane...


Niezła intryga, choć mam wrażenie, że psychologicznie i fabularnie jest tu trochę luk i warto było jeszcze to dopracować, bo coś mi zgrzytało. Wątków jest sporo, ale w większości dominuje problem przemocy seksualnej, przekonania że pieniądze lub siła, są przepustką do tego by można było pozwolić sobie na więcej. Zdusić protesty i sprzeciw, zastraszyć, a potem twierdzić, że ich nie było. Temat mocny i warto go ruszać, a tu dodatkowo autorka pokazała jak bardzo takie doświadczenia mogą rzutować na psychikę ofiar, popychając do autodestrukcji.
Larysa Luboń i Brunon Wilczyński powrócą jeszcze w dwóch kolejnych książkach, warto więc zacząć od "Wrzasku", od tego jak rodziła się między nimi jakaś dziwna więź, jak przełamywała się niechęć. Nie od początku przecież między nimi zaiskrzyło, bo każde nauczyło się budować mur wokół siebie, radzić sobie samodzielnie, nawet narażając życie lecz nie prosząc nikogo o pomoc. Dużo tu spraw z przeszłości, traum i tajemnic, rzutujących na decyzje, czasem kompletnie w sposób niezrozumiały dla otoczenia i przyznajmy nawet dla samego czytelnika. Dziwne jednak, że fundując niektóre sceny autorka zapomniała pokazać ich konsekwencje (zatrzymanie przez policję), tak jakby one nie miały miejsca. Szkoda, bo takie rzeczy trochę psują zabawę.

Trzyma w napięciu i wciąga, choć nie jest to tytuł, który rzucił na kolana tak jak kiedyś choćby Szczygielski czy Bednarek, totalnie zaskakując. Tu jest dość schematycznie, choć nie znaczy, że nudno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz