Strony

wtorek, 9 marca 2021

Festiwal Nowe Epifanie cz. 2, czyli bliskość w czasach zarazy: Jeszcze się nie stało, Ha(e)user

Kolejne dwa spektakle pokazane w ramach Festiwalu, tym razem dzięki M.

Trudno mi przypisać spektakl „Jeszcze się nie stało” w reżyserii Moniki Popiel do jakiejkolwiek znanej mi kategorii scenicznej. Najbliżej byłoby mu do performance, czyli formy zupełnie mi obcej, nie mniej – nawet on-line – intrygującej.

W obrębie sceny siedzą na poduszkach widzowie (współuczestnicy spektaklu?) w maseczkach na twarzy. Wokół nich przemieszczają się aktorzy ocierając się o siebie, dotykając, tworząc najprzeróżniejsze formy z ciał, dotyku, ruchu. Towarzyszy im tylko muzyka i kilka rekwizytów zwisających z sufitu. Muzyka i ruch. I ten osobliwy taniec ciał zbliżających się i oddalających od siebie. Zasłonięte maseczkami twarze widzów i odkryte aktorów mogą sugerować zarówno nasz stosunek do pandemii, ale również maski jakie nosimy na co dzień, za którymi się chowamy. Nie oszukujmy się bowiem… to, że świat obecny wydaje się nam ekshibicjonistyczny, skłonny do ujawniania intymnych czy drastycznych spraw, to wcale nie znaczy, że ta skłonność nie jest maską do ukrycia „miękkiego podbrzusza”.


Kiedy aktorka wspomina o jelitach i układzie odpornościowym, możemy założyć, że obecna pandemia to nawiązanie do tematu przewodniego tegorocznego FNE: apokalipsa. Czy będzie ona zagładą czy objawieniem? Co zdoła zrobić dla nas nasz układ odpornościowy, który dawniej uważaliśmy za osobistą armię do walki z wrogimi bakteriami, wirusami, różnymi drobnoustrojami, a obecnie jest zbyt słaby (z różnych przyczyn) i musi wchodzić w różne inne układy (np. szczepionki). Świat wokół nas zmienia się w szybkim tempie, boimy się, szukamy bliskości z drugim człowiekiem. Ale jak tego dokonać kiedy pandemia zabrania nam kontaktów z innymi ludźmi, zaburza dotychczasową harmonię naszego życia, zamyka nas w skorupie naszego jestestwa. A może właśnie to jest dla każdego z nas możliwością odsłonięcia się przed kimś innym. Taka mała apokalipsa każdego z nas, która doprowadzi do objawienia, poznania co tak naprawdę jest dla nas ważne, pokaże co jest głęboko w nas ukryte.

Pandemia to trudny czas dla ludzkiej bliskości. Bliskość opiera się na otwartości, odsłonięciu… a to już jest aktem odwagi. Przecież noszone przez nas na co dzień maski towarzyszą nam od zawsze, zakładamy je nieustannie, w naszym przekonaniu czemuś służą, przed czymś nas chronią. Zrzucenie ich teraz, kiedy wymagane jest od nas noszenie maseczek ochronnych to jakby wchodzenie w inne sojusze, wchodzenie na nowe, nieznane nam terytorium, które może w finale przyniosą więcej dobrego, nauczą nas patrzeć na siebie i innych z większym zrozumieniem. Zadaje również pytania na ile jest możliwa bliskość między grupami bliskich sobie ludzi, grupami społecznymi, etnicznymi, narodami. Czy jesteśmy na to gotowi, czy się tego nie boimy?

Sam tytuł spektaklu: „Jeszcze się nie stało” sugeruje oczekiwanie na podjęcie dialogu z drugim człowiekiem, odsłonięcie siebie przed nim i przyjęcie ze zrozumieniem jego odsłonięcia przed nami. Aktorzy na scenie ciągle są ze sobą w bliskim kontakcie cielesnym. Ciągły dotyk to jak sięganie po drugiego człowieka, a ocieranie skórą o skórę to jak odsłanianie przestrzeni do wzajemnych negocjacji, to taka swoista rozmowa na poziomie najintymniejszych doznań. Jednak ten tytuł to może być także ostrzeżenie: brak wzajemnego porozumienia może być końcem świata, który znamy…

Nie wiem czy dobrze odczytałam ten spektakl, ale na pewno był dla mnie czymś nowym, intrygującym i skłaniał do myślenia. A to lubię.

MaGa

Festiwal Nowe Epifanie „Jeszcze się nie stało”
Reżyseria: Monika Popiel
Kostiumy i scenografia: Julita Goździk
Muzyka: Aneta Jankowska
Performans: Aneta Jankowska, Anna Kamińska, Jan Lorys
Dramaturgia: Paweł świerczak
Produkcja: Maria Leśnodorska

*********

Ha(e)user – Festiwal Nowe Epifanie

Kolejne, nietypowe podejście do tematu przewodniego tegorocznego FNE : Apokalipsa. Twórcy spektaklu apokalipsę przedstawiają nie jako ostateczny koniec, a jedynie zakończenie jednego etapu i rozpoczęcie kolejnego, czyli jako moment zmiany.

Bohaterowie spektaklu, na wzór mieszkańców Korei Południowej, zbierają się w Nowy Rok na plaży nie tyle by pożegnać stary rok, co przywitać ten nowy, nadchodzący. Wśród nich jest Hauser, który uczy się mówić (bohater niejako tożsamy z Kasparem Hauserem, chłopcem o nieustalonej tożsamości, który pojawił się w maju 1828r. w tajemniczych okolicznościach na ulicach Norynbergi). Pragnie nauczyć się mówić, aby spisać testament, bo ten akt jest niejako sprawozdaniem z życia, tego co w nim osiągnęliśmy, co zdołamy po sobie pozostawić. Jednocześnie nauka języka to sposób poznawania i opisywania nowej rzeczywistości, w której się znalazł.

Tytuł spektaklu nawiązujący do chłopca symbolu z dodatkowym „e” w środku nawiązuje z kolei do niemieckiego znaczenia „domy”, co z kolei symbolizować może, że każdy z nas jest domem dla siebie, może się zmieniać, przekształcać, upiększać lub brzydnąć. Prostota scenografii (niemal pusta przestrzeń z drzwiami po bokach) z jednej strony nawiązuje do rzeczywistego domu, z drugiej strony jest to pomieszczenie przechodnie, sugerujące, że w nim dochodzi do końca jednego etapu i początku kolejnego. Takie spostrzeżenia podpowiadają rozważania bohaterów na temat obumierania co 7 lat starych komórek w człowieku i tworzeniu się nowych. To tak jak zrzucanie skóry z węża, stara skóra opada, a na jej miejsce tworzy się nowa skóra – zupełnie jak nowy początek. Ta przestrzeń to taka chwila przejścia pomiędzy stanami: stare/nowe.

Czas determinuje człowieka. Dorastamy, dojrzewamy, poszukujemy, zmieniają się nasze poglądy, zmieniają zapatrywania. Z czasem zapominamy o starych ideach, przed nami przyszłość otwiera nowe możliwości, pokazuje nowe cele, a my z czasem przestajemy bać się zmian, oswajamy je i oswajamy się z nimi. I chyba o to chodzi autorom spektaklu. Apokalipsa nie jako koniec ostateczny, a jako koniec jakiegoś etapu życia. A to co zapomniane, odrzucone, stare i niepotrzebne zrzucamy się siebie jak wąż skórę.

MaGa

Festiwal Nowe Epifanie – „Ha(e)user”
Reżyseria, światło, choreografia – Helena Ganjalyan
Tekst i dramaturgia – Ewa Mikuła
Scenografia, kostiumy, światło – Krystian Szymczak
Muzyka i dźwięk – Bartosz Szpak
Występują: Emilia Bury, Magdalena Fejdasz, Dorota Furmaniuk, Wojciech Marek Kozak

1 komentarz:

  1. Festiwal i ciekawy spektakl. Z chęcią bym oglądnął kolejne wersje. Mam nadzieję że po pandemii wrócą.

    OdpowiedzUsuń