Strony

niedziela, 21 lutego 2021

Konkurenci się pani pozbyli - Jacek Galiński, czyli w imieniu wszystkich uciśnionych, starszych i zapomnianych...

Czwarte spotkanie z chyba najbardziej irytującą i zaskakującą bohaterką - Zofią Wilkońską. Przebojowa emerytka, która zawsze w centrum świata stawia siebie, niezmiennie potrafi zaskakiwać, wkurzać i bawić. I to jest urok książek Galińskiego (o poprzednich notki znajdziecie w spisie przeczytanych), choć ta mam wrażenie, że jest trochę inna. Nie mniej absurdalna od poprzednich, ale ponieważ zahacza o politykę, która przecież niejednokrotnie przebija kabaret, już sami nie wiemy czy się nadal śmiać, czy bardziej płakać, że to co mogłoby wydawać się satyrą, przerysowaniem, niejednokrotnie ma przecież swój pierwowzór w wydarzeniach jak najbardziej realnych.
Może dziwić fakt, iż autor zdecydował się na "przywalenie" w konkretne postacie, co nadaje jego powieści trochę innego tonu, niemniej należy przyznać, że wśród scen, które mogą wydawać się przesadzone, można znaleźć kilka naprawdę świetnych perełek.
I nie chodzi przecież jedynie o przyłożenie politykom, pokazanie mechanizmów funkcjonowania zatrudniania ludzi bez kompetencji, załatwiania spraw, realizowania biznesów i wszelkich przekrętów. Jednym z elementów, które są tu bardzo widoczne jest to jak trudno to wszystko zmienić - wiele osób, które uzyskują poparcie na krytyce nadużyć i obietnicach zmian, gdy już władzę dostają, niestety często same padają ofiarami własnych ambicji, wygodnictwa, pójścia na łatwiznę. A słowa o zasadach i uczciwości, jakoś stają się mniej ważne, przykrywa się swoją hipokryzję jakimiś ogólnikami - przecież coś załatwiłem ważnego, biorę mniej niż inni, realizuję misję, a za ciężką pracę... itd. Raczej to smutne niż zabawne, prawda?

 
A mimo to, niejeden raz gęba mi się cieszyła na kolejne numery jakie wyczynia pani Zofia. Wymyślanie programu Polskiej Partii Emerytów, rozmowy z innymi politykami, czy też negocjacje ze związkowcami ze Śląska, którzy chcą protestować, to cudowne kwiatki i śmiejąc się z tych scen, byłem skłonny wybaczyć nawet te mniej smaczne i zabawne (czytanie Świerszczyków i opisywanie jak łatwo uzyskać pracę asystenta ministra - zacytuję: z palcem w dupie). 
Nie udało się chyba powstrzymać autorowi własnej irytacji i wymyślając tę historię, wyładował trochę własnych emocji, jest to więc opowieść, w której chwilami czuje się inny klimat niż w poprzednich książkach. To już nie anonimowi przedstawiciele społeczeństwa czy służb, stają naprzeciwko Zofii, próbując poradzić sobie z jej tupetem i specyficznym podejściem do rzeczywistości, ale ludzie rozpoznawalni, jak choćby prezydent, premier, marszałek sejmu, czy szeregowy poseł, zachowujący się niczym królowa w mrowisku. I niech mi nikt nie mówi, że to przecież nie oni, że to tylko tak... Na szczęście dostaje się nie tylko obecnej władzy, ale i opozycji, bo dla bohaterki, która zostaje posłanką dość szybko różne rzeczy stają się jeszcze bardziej jasne, niż oglądane na ekranie telewizora. Sama uważa, że "jest z ludu" i doświadczyła zwykłego życia, więc nic jej nie jest w stanie zdemoralizować i sprawić, by zapomniała po co startowała do polityki. No cóż, znając Zofię, wiemy już że różne rzeczy sobie potrafi uzasadnić :) I to właśnie w niej nas wkurza i za to właśnie ją kochamy. Jest po prostu niepowtarzalna.

PS Na szczęście nadal pozostaje tam w całej tej zwariowanej historii, dla mnie bardzo istotnego, tzn. upomnienie się o pamięć, o zwrócenie uwagi na los emerytów i osób starszych. I niby to komedia (i jak na kryminał przystało jest też śledztwo), to ten kawałek zostaje w głowie jak najbardziej serio. I nawet całkiem poważnie on potrafi wybrzmieć - nie tylko wtedy gdy starsza pani na proteście odgraża się policjantowi, że zadzwoni do syna, ale choćby we fragmentach dotyczących tego na co cię stać z emerytury by kupić do jedzenia, ubrania, jak się czujesz gdy widzisz świat młodych pełen wygód, kolorów i udogodnień, a sam nie możesz doprosić się uwagi czy wizyty u lekarza. I choć nie jestem emerytem to za to dziękuję, bo uważam że to potrzebne w dzisiejszym świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz