Strony

niedziela, 13 września 2020

Wszyscy moi synowie, czyli czy jest możliwe odpokutowanie win?


Tak lubiany przeze mnie cykl z pokazami z teatrów brytyjskich powraca na nasze ekrany. I jak zwykle polecam go bardzo Waszej uwadze. Najciekawsze przedstawienia sezonu, świetna obsada, ciekawe inscenizacje, no i jak to się ogląda! Niby to nie te same emocje jak na żywo, ale za to jesteś w stanie zobaczyć twarze z tak bliska, jak w teatrze nie jest ci to dane. Kamery, różne ujęcia, to wszystko dopracowane na ostatni guzik. No i fajna lekcja dla tych, którzy lubią ćwiczyć angielski (choć są napisy). Zaczynamy sezon od Wszyscy moi synowie - dramatu Arthura Millera, a zaraz kolejne sztuki. Wszystko o Ewie niestety przejdzie mi koło nosa, ale na "Bank braci Lehman" i „Fleabag. Szmata” z Phoebe Waller-Bridge ostrzę sobie zęby. Cały repertuar albo na stronach Multikina https://multikino.pl/wydarzenia (bo tam zwykle premiery) albo na: http://new.nazywowkinach.pl/ gdzie pełna lista kin i miejscowości z pokazami.
A ja zapraszam do dialogowanej recenzji. M - dziękuję!

MaGa: Dramat w moim stylu. Mocny, wyrazisty, niejednoznaczny… Wyszłam wstrząśnięta.
R.: Faktycznie historia (i sama sztuka) choć ma już sporo dekad na swoich barkach, wciąż robi wrażenie. A w różnych postawach, decyzjach bohaterów, znajdujemy całkiem ciekawe odbicia naszych współczesnych problemów. W końcu pytania o uczciwość, branie odpowiedzialności za swoje błędy, czy zakłamywanie rzeczywistości, by zrzucić winę na kogoś innego, to sprawy, które nie tracą na znaczeniu. Zarówno w wymiarze osobistym, jak i relacji, które potrafią szybko zniszczyć.

MaGa: Podobno historia dramatu została oparta o autentyczną sytuację jaka rozegrała się w czasie II WŚ. Ten dramat opisuje jeden z wielu zapewne epizodów wojennych, którego konsekwencje będą traumą dla następnego pokolenia. Bo takie ujawnione niechlubne sprawy nie kończą się wraz z zakończeniem wojny. 

R.: No tak, żałoba trwa, niektórzy czekają na wieści o swoich zaginionych mężach, czy synach, ale ci co wracają wcale nie mają łatwiej. Jak zapomnieć o wszystkim co trudne, bolesne, o tych, którzy ginęli obok, jak zacząć nowe życie, gdy okazuje się, że ci co nie poszli na wojnę kłują cię w oczy swoim rodzinnym szczęściem. Również ci, którzy zostali w kraju najchętniej o wojnie by już nie rozmawiali, bo może ktoś zada pytanie o to czemu na niej zarabiali pieniądze i w jaki sposób...
Tu punktem wyjścia jest zdarzenie sprzed kilku lat - gdy w lokalnej fabryce produkującej części dla samolotów doszło do jakiejś awarii i część silników wyszła wadliwych. Kto był temu winny - to pytanie wciąż żyje w społeczności lokalnej.


MaGa: Fabrykant Keller wypuścił wadliwe cylindry do silników lotniczych, zginęło 21 lotników, jest podejrzenie, że wśród nich mógł być również jego syn, bo po niemal 3 latach nie powrócił z wojny do domu, a był lotnikiem. Mało tego, za jego przyczyną siedzi w więzieniu sąsiad/partner biznesowy, który nie miał możliwości udowodnienia, że to Keller kazał mu wypuścić wadliwy sprzęt.
Typowa sytuacja tragiczna – co nie zrobisz, będzie źle. Z jednej strony wypuszczenie wadliwych cylindrów do silników samolotowych może doprowadzić do śmierci obrońców ojczyzny, z drugiej strony – można pożegnać się z całym biznesem, stracić środki utrzymania, przyczynić się do utraty pracy dużej liczby społeczności w jakiej żyjesz…

R.: Każdy z nich ma dzieci, tylko że Keller może cieszyć się synem w domu, przynajmniej jednym, a jego współpracownik siedząc w więzieniu nie ma ze swoimi prawie kontaktu - same już chyba pogodziły się z tym co zrobił i nie chcą go widywać. Choć każdy pewnie w duchu powtarza: dla moich dzieci zrobiłbym wszystko, byle miały szczęśliwą przyszłość.

MaGa: W tym dramacie rodzina Kellerów poddawana jest bezpardonowej, krytycznej wiwisekcji. Jedna doba przewraca do góry nogami ich ułożony spokojny świat. Ale jest to również swoisty rozrachunek z mitycznym „amerykańskim snem”, który oglądany tylko z jednej strony może wywołać zazdrość; jednak jak się temu bliżej przyjrzeć – za tą fasadą często kryją się takie demony, których nawet wrogom się nie życzy.

R.: Nawet w drugim planie, w niby szczęśliwych sąsiadach i ich historiach, dostrzegamy ile tam lukrowanej polewy, a w środku tłumionych pretensji, żali, rozczarowań. Na zewnątrz wszystko jednak pięknie: ładne domki i ogrody, opieka nad dziećmi, spotkania towarzyskie i miłe odwiedziny.

MaGa: Właściwie jak dobrze pomyśleć i przyjrzeć się z osobna każdej postaci, to nie ma tam nikogo spełnionego, pełnowartościowego. Młodszy syn był bliski ideału, jednak to przez jego idealizm rozpada się ta biznesowa rodzina. Konsekwencje wcześniej podjętych decyzji muszą się uaktualnić, żeby móc iść do przodu. Musi pęknąć ten wrzód złożony z lęków i strachów, z wyrzutów sumienia i skrywanych sekretów. Emocje, które gnębiły duszę a ukrywały się za kłamstwem – okazały się niszczące dla wszystkich. Ze swej strony nie podejmuję się oceniać postępowania ojca. Mogę mu jedynie współczuć.

R.: Tu takich nieoczywistych, trudnych do oceny postaci jest przecież więcej. Czy można wybaczyć? Czy można żyć w kłamstwie? To oznaka słabości czy siły, gdy próbujemy zaakceptować coś trudnego, by "żyć dalej" i nie zajmować się zmarłymi?

MaGa: Kapitalna sztuka, dobrze zagrana. I aż szkoda, że taka garstka widzów mogła ją obejrzeć. A przecież Multikino dołożyło wszelkich starań, aby było bezpiecznie: są mydła, papierowe ręczniki, środki dezynfekujące, obowiązek noszenia maseczek i zasada „co drugi fotel wolny”. Mam nadzieję, że następnym razem przyjdzie więcej osób. Spektakle transmitowane z Londynu są naprawdę świetnie wystawiane. Gorąco namawiam do oglądania.

R.: Tym razem dość klasycznie, bez fajerwerków wizualnych (a zdarzają się bardzo odważne rozwiązania scenograficzne), ale masz rację - dobrze zagrane. Szczególne brawa dla pary grającej najstarszych Kellerów: Sally Field i Billa Pullmana. Prawie 3 godziny, ale nudy nie ma. A ile emocji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz