Strony

poniedziałek, 21 września 2020

Szaman. Spektakl reporterski, czyli jak daleko stąd, jak blisko

MaGa: Miałam tyle obaw przed tym spektaklem… bo nowinki teatralne nie zawsze mi się podobają, bo nie wiedziałam czego się spodziewać, bo akurat tego dnia byłam wyjątkowo zmęczona. I proszę! Wyszłam zachwycona. Zresztą już sama scenografia wywołała u mnie efekt „wow!”.
R.: Scenografia bardzo ciekawa - konstrukcja z lin, tworząca w centrum niby jurtę, przenosi nas myślami do Mongolii, choć w samej opowieści dotrzemy tam dopiero pod koniec. Czujemy, że będzie egzotycznie. To moim zdaniem bardziej wymiar symbolicznej podróży duchowej, niż realnego odwzorowania warunków życia Buriatów, warto jednak podkreślić ten "reporterski" wymiar przedstawienia.

MaGa: Spektakl reporterski, czyli: to się zdarzyło naprawdę. Zarówno historia Moniki Mariotti jest autentyczna jak również opowieść Aruna Milcarza jest prawdziwa, na co dowodem są filmy odtwarzane w trakcie spektaklu. Jego opowieść to reportaż z wyprawy do Buriacji, tam gdzie łączą się ze sobą Rosja, Chiny i Mongolia, do jednego z najznamienitszych szamanów tzw. „złotego szamana”. Jego, Aruna interesuje szamanizm, ludzie, rytuały… ją, emocje, odnajdywanie świata wewnętrznego i siebie w świecie.

R.: Początkowo muszę przyznać, że przeszkadzała mi ta różnica w charakterach ich opowieści. On podróżnik, gawędziarz, sypie historyjkami, ale nie do końca angażuje się w to emocjonalnie, jakby trochę męczył się w sztywnej ramie opowieści, jakby ją chciał zmieniać, rozwijać, a tu nie ma na to możliwości. Ona zafundowała nam za to jazdę bez trzymanki - bardzo osobistą opowieść o swoim poszukiwaniu miejsca, o podróżach, wypadku, wracaniu do zdrowia i do równowagi. Odbyła podobną wyprawę, ale ona była u niej równie istotna jak cała droga wcześniejsza - poszukiwany spokój został odnaleziony, do tego jednak by był prawdziwy, trzeba być świadomym siebie. Arun mało mówi o sobie, tak jakby dla niego to była jedynie przygoda, jakby pchała go ciekawość, a nie jakaś wewnętrzna potrzeba. Opowiada nam o wyprawie i tym co usłyszał, czy zobaczył z punktu widzenia podróżnika. Nie przeczę - to ciekawe, ale czy to temat na spektakl? I fragmenty filmów tego w moich oczach nie zmieniły. Gdyby nie Monika Mariotti, która nadała temu wieczorowi magii (muzycznie) i wymiaru bardzo osobistego.

MaGa: Tytułowy szaman w spektaklu pokazany jest zarówno jako zwykły człowiek, jego podejście do życia, wierzenia, ból po stracie syna, ale również jako przewodnik duchowy, lekarz ciała a przede wszystkim duszy. Jednocześnie w tym spektaklu jest postacią, która łączy historie dwójki bohaterów: Moniki i Aruna. I jest to zrobione tak kunsztownie, że aż mnie wzrusza. 

R.: No widzisz. W tym się trochę różnimy. Ale faktycznie w obu historiach w finale ten duchowy wymiar mocno wybrzmiał - poprzez zapoznanie nas z teorią o trzech duszach, twórcy zmuszają do trochę innego spojrzenia na naszą kulturę, tak mocno uciekającą przed silnymi więziami z przodkami, tak mocno stawiającą na indywidualizm.

MaGa: To spektakl o potrzebie poznawania własnych korzeni, bo w nich jest zawarta nasza historia i z nich płynie nasza siła. O innym podejściu do życia i niezgody na uciekanie od tematów śmierci. Nauczyliśmy się odrzucać wszystko to co nie jest opisane, obejrzane i zbadane… a jednocześnie gdzieś tam wewnątrz wiemy, że nie wszystko da się opisać, obejrzeć, zbadać. Monika Mariotti jest cudowna w tym odsłanianiu siebie, jej emocjonalna podróż chwyta nas za serce, cieszymy się razem z nią, gdy odnajduje przodka. Natomiast Arun Milcarz odsłania przed nami przebieg rytuałów, przedstawia nam sposób pojmowania świata przez inną kulturę, ich obrzędy, ich sposób życia.

R.: No i właśnie zbyt gawędziarski styl tej drugiej opowieści, nie pasował mi do całości, psuł trochę klimat. Jednak umiejętność opowiadania czegoś na scenie (choćby był to wymagający stand-up), nie jest tożsama z umiejętnościami aktorskimi. To moje odczucie, chętnie bym zobaczył spektakl za jakiś czas, gdy trochę wejdzie w krew narratorowi ta opowieść i znajdzie w niej tą iskrę, by zaciekawić widza. Tym razem dla mnie mało, humoru, detali, czegoś osobistego, tak naprawdę wszystkiego - nie tworzyło to spójnej i wciągającej historii. Za to zgadzamy się w ocenie Moniki Mariotti i warstwy muzycznej (mi mało!).

MaGa: No właśnie! Ta muzyka! I ten śpiew! Bardzo mi się podobała oprawa muzyczna, a Monika Mariotti jest niesamowita. W tym spektaklu wszystko jest jak trzeba. Łącznie z kostiumami, które Aruna stawiają w roli dzikiego, lekko postrzelonego podróżnika, a Monikę, w tej bieli, jako osobę podobną aniołowi. Bardzo mi się ten spektakl podobał. Bardzo! A ile różnych tematów przywołał po wyjściu z teatru, ile skojarzeń… oboje lubimy spektakle, po których można dyskutować zawzięcie 😊. Polecam go z całego serca.

R.: Z pewnym wahaniem, ale również polecam. Coś zupełnie innego. Spotkanie autorskie (w końcu jest książka), przeistoczyło się w spektakl, nabrało nowych barw.

Teatr WARSawy
Scenariusz: M.Mariotti, A. Milcarz
Reżyseria: Monika Mariotti
Współpraca reżyserska: Adam Sajnuk
Scenografia: Maria Bartosiak
Muzyka: Michał Lamża
Kostiumy: Monika Skomra
Światło: Artur Wytrykus
Montaż: Tomasz Gawlak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz