Strony

środa, 17 czerwca 2020

Po słowiczej podłodze - Lian Hearn, czyli japoński balsam na duszę

Przeleżała długi czas na półce, bo ta książka to „nie moje klimaty”. Nie ma w niej nic co mnie w książkach kusi. Nie lubię fantastyki, nie ciągnie mnie w bardzo dawne czasy, nadprzyrodzone zdolności – złoszczą, opisy maltretowania ludzi - odrzucają. I nagle książka, która zawiera to wszystko… po przeczytaniu siedzi mi w głowie i staje się balsamem dla duszy.

Baśniowy, fantastyczny świat, który jakby od niechcenia opisuje społeczne zależności feudalnej Japonii. Autorce udało się stworzyć wyimaginowany obraz krainy, w której (jak zawsze i wszędzie) ludzie walczyli o władzę, wpływy i pieniądze, a nawet o kobiety. To walka na śmierć i życie, okupiona okrucieństwami i zdradami, a miłość często przypłacona była wyrzeczeniami lub kończyła się śmiercią. Jednak Lian Hearn tak pięknie otuliła tę opowieść mgłą i zapachem, że nie boli tak mocno jakby mogła. Wprowadza nas w obyczajowość japońską, zaczynamy rozumieć rytuały, które rządzą ich zachowaniami i rozumiemy dlaczego tak być musi, dlaczego bohaterowie dokonują takich a nie innych wyborów, często sprzecznych z naszymi wartościami. 


Intrygi na dworach możnych, kwestie sukcesji przenikają się na kartach książki ze światem samurajów i wojowników ninja, a wszystko to otulone jest bajkowością, mistyką, wynikającą z kultury japońskiej. Bohaterowie muszą uważać na każde słowo, uważać na każdy stawiany krok, bo zło czai się w mroku, chowa za cieniem. Dobrze chociaż, że przyjaciel jest przyjacielem „na śmierć i życie” i rozumie podstawowe pojęcia determinujące życie Japończyka. I nagle, nie wiadomo jak i kiedy czytelnik zaczyna śledzić skomplikowane powiązania walczących ze sobą klanów i rodów, kibicuje misjom jednych tajemniczych zabójców przeciwko innym. Dużo się dzieje, nie można się nudzić. Z zapartym tchem śledzimy losy tych, którzy sposobią się do zabicia tyrana… tylko, żeby zdołali przejść przez tę tytułową słowiczą podłogę.

Zastanawiałam się długo co mnie w tej książce tak zachwyciło, dlaczego myśląc o niej zaczynam się uśmiechać, dlaczego ta książka ma dla mnie taki dobry wydźwięk… I nagle olśnienie! W polskiej przedwyborczej rzeczywistości gdzie jak wrogowie stajemy naprzeciw siebie, gdzie jad sączy się z każdej strony, autorytety okazują się wydmuszkami, tracą znaczenie wartościowe słowa pojawia się książka ze spokojną narracją, gdzie każde słowo jest wyważone i potrzebne (lub przemilczane, bo tak trzeba), gdzie obowiązek, honor, miłość, przyjaźń to nie puste frazesy, gdzie autorytetem jest człowiek mądry a nie ten który głośniej krzyczy, gdzie przyjaciel zrobi dla ciebie wszystko, nawet jeśli będzie musiał działać wbrew sobie i swoim uczuciom, z twarzą pokrytą łzami. Ta książka przywraca wiarę, że kiedyś będzie normalnie i przywrócimy sens dobrym, wartościowym słowom.

Polecam
MaGa

1 komentarz:

  1. Czytałam tylko I tom, ale już ładnych parę lat temu. Pamiętam jednak, że na mnie również ta historia wywarła pozytywne wrażenie. Dlatego być może kiedyś do niej wrócę, by zarazem sięgnąć potem po ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń