Strony

sobota, 13 czerwca 2020

Ja Cię kocham, a Ty miau - Katarzyna Berenika Miszczuk, czyli Lord to idealne imię dla kota

Niezobowiązująca komedyjka kryminalna, w którą docenią chyba przede wszystkim kociarze. Skoro był już kryminał pod psem, to nie można było czekać, żeby narratorem i głównym bohaterem zrobić kota - przecież te zwierzaki nadają się dużo bardziej na śledczego, który jest niezależny, inteligentny i wszędzie się wciśnie. W wydaniu audio (Leszek Filipowicz) wszystkie humory, podejmowane decyzje i obserwacje, dokonywane przez Lorda (czyż nie cudowne imię dla kota, który zawsze chce być w centrum uwagi i rządzić domem), stanowią źródło humoru, który właśnie kociarze docenią najbardziej. Leniwy? Tylko się tak zdaje. Przytulaśny? Poczekaj aż pokaże pazury. Miły kanapowiec? Gdy zapadnie noc, wyruszy na wędrówkę, do której człowiek nigdy nie byłby zdolny.
Dla swojej Pani zrobiłby wszystko, zresztą ona dla niego też. I jeżeli okazuje się, że wspólnie mogą wygrać konkurs dla artystów, którzy swoimi pracami mogą zyskać życzliwość starzejącego się kolekcjonera sztuki, Lord nie będzie się przed tym wzbraniał. W końcu takiemu kotu jak on wygodniej by było w wielkim pałacu, niż w M3.

Jak wspomniałem narratorem całości jest kot, więc to wymusza na autorce pewne uproszczenia w fabule - musi być on obserwatorem różnych wydarzeń, podsłuchiwać, abyśmy mogli skojarzyć fakty i nadążyć za jego teoriami. W zamku zjeżdża się 10 (a po chwili zostaje tylko 9) artystów i zaczyna się dziwny maraton, którego atmosfera robi się coraz bardziej napięta. Im jest ich mniej tym niby lepiej, ale coś dziwnego się dzieje w tym zamku. Sam właściciel jest na tyle tajemniczy, a jego pomocnicy na tyle podejrzani, że każdy w pewnym momencie zaczyna mieć dość i najchętniej by stamtąd uciekł. Tyle, że zamek i posiadłość pogoda odcięła zupełnie od świata...
Lord (i dla mnie Filipowicz) stanowią o wartości tej książki, bo gdyby nie humor, fabuła mocno by mnie rozczarowała. A tak, to od jedzenia, przez spanie, przytulanie, zgrozę jaką budzi spotkanie z weterynarzem i wszystkie teorie jakie sobie kot buduje na temat zachowań "człowieków", dają tyle frajdy, że nawet słaby finał mi nie przeszkadzał. 

2 komentarze:

  1. Dość dobrze bawiłam się w trakcie lektury! Lord został świetnie wykreowany! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama fabuła dość przeciętna, ale dla kociarzy pozycja idealna. ;)

    OdpowiedzUsuń