Strony

niedziela, 24 kwietnia 2011

Krzyżacka zawierucha - Jacek Komuda, czyli o nieopierzonym rycerzu w trudnych czasach

Ubiegłoroczna rocznica 600-lecia bitwy pod Grunwaldem, była wykorzystywana na różne sposoby, jednym z nich była również ta książeczka wydana przez Fabrykę Snów.  Autor - Jacek Komuda słynie z wykorzystania w swych powieściach  opowiadaniach wydarzeń historycznych, wiec i tym razem można by było spodziewać się sporej dawki rozrywki okraszonej niezłym językiem i dbałością o szczegóły miejsca i czasu gdzie umieszczona jest akcja. A jak wyszło? Opowieść zaczyna się od bitwy pod Chojnicami (1454), kiedy to przeważające siły polskie zostały rozgromione przez najemników służących Krzyżakom. Miał się powtórzyć Grunwald, ale pełni pychy możni i rycerze zlekceważyli przeciwnika. Kilku słynnych polskich rycerzy zostaje wziętych do niewoli i zabitych przez Krzyżaków w haniebnej parodii rycerskiego turnieju. Z życiem uchodzi tylko Bolko z Rożnowa, wnuk słynnego Zawiszy Czarnego. Wykupiony z niewoli przez biskupa Oleśnickiego i związany przysięgą Bolko musi podjąć się misji, która niekoniecznie współgra z rycerskim kodeksem.
Nasz bohater - dopiero co pasowany na rycerza, karmiony od kołyski ideałami mężów bez skazy i zmazy, którzy z dumą i honorem gromią wrogów i ratują z opresji uciśnione niewiasty, doświadcza na własnej skórze tego, że życie bywa okrutne wobec tych, którzy chcą kierować się zawsze zasadami. To świat okrucieństwa, przemocy ale też układów, intryg, zdrady czy wielkiej polityki w której uczestniczą nie tylko władcy ale też chierachowie kościoła, zakony, czy po prostu pewne konkurujące z sobą rody. Honor i lojalność, pewien etos rycerski kontra dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę i wszelkimi sposobami.
Akcja jest całkiem wartka (choć nie oczekujcie tu wielu bitew i pojedynków), język bogaty, opisy soczyste więc mimo, iż nie jest to oczywiście dzieło na miarę Sienkiewicza to czyta się naprawdę lekko i szybko - dużo szczegółów historycznych, realizm, barwny klimat sprawiają, że dziełko wciąga na maksa (no i jeszcze naprawdę niezłe ilustracje - jaka szkoda, że w większości współczesnej literatury sztuka ta odchodzi w niepamięć).
Można jednak też trochę kręcić nosem - czuć, że książka była pisana trochę "na zamówienie" więc sprawia wrażenie jakby była dopiero początkiem czegoś wiekszego, ledwie liznęliśmy tej atmosfery, polubiliśmy bohatera a tu już koniec. Niektóre pomysły też sprawiają wrażenie jakby były na siłę wprowadzane w tempo akcji bo trzeba coś przyspieszyć lub połączyć.
Jeżeli w ten sposób mielibyśmy przybliżać różne okresy z naszej historii i popularyzować np. konkretne osiągnięcia, zwycięstwa, postacie - to czemu nie, jestem za, choć mam nadzieję, że wtedy mielibyśmy wiekszy wybór i dzieła różnorodnej jakościowo. Bo tu otrzymujemy jedynie lekką powieść przygodową z tłem historycznym - na pewno nie jest to polukrowany obraz Grunwaldu, historia jest żywa i pokazuje różne strony dość ostrą i przekorną kreską, ale nie oszukujmy się wielkie dzieło to nie jest, zapomni się prawie równie szybko jak i czytało. Historia jest jedynie tłem, ale w czasach gdy powieści historycznych (polskich oczywiście) jest tyle co kot napłakał dobre i to. Kto powiedział, że tacy "Krzyżacy", "Przyłbice i kaptury", "Znak orła", "Czarne Chmury" czy inne powieści i filmy gorzej pobudzają wyobraźnię niż Batmany, czarodzieje i inne takie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz