Strony

czwartek, 14 listopada 2024

Wesele Figara, czyli miłość nagrodzona

Ta opera Mozarta była pierwszą, którą zobaczyłam na scenie i od niej datuję moją fascynację tym gatunkiem muzycznym. Bardzo melodyjna, momentami zabawna a wręcz komiczna przez dziesięciolecia cieszyła się ogromną popularnością wśród widzów. I chociaż z latami utraciła na aktualności i „trąci myszką” (jak usłyszałam po seansie) to bardzo się cieszę, że dzięki programowi nazywowkinach.pl mogłam ją ponownie na scenie (choć w kinie) i przypomnieć wzruszenia z nią związane. Pierwszą miałam przyjemność oglądać w warszawskim Teatrze Wielkim niemal pół wieku temu, a tę w Multikinie jako retransmisję z Royal Opera House z Londynu. Nią bowiem otworzono nowy sezon 2024/2025.


Libretto „Wesala Figara” zostało napisane w oparciu o sztukę Pierr’a Beaumarchais’a przez Lorenzo da Ponte. Było to nie lada wyczynem bowiem miała ona wywrotową wymowę i była zakazana w wielu krajach. Krytykowała bowiem ustrój feudalny i arystokrację. Wielu zabiegów musiał dokonać Mozart by uzyskać zgodę od cesarza austriackiego na jej wystawienie. Musiał również oczyścić ją z wątków politycznych. Jej premiera odbyła się w Hofburgtheatr 1 maja 1786 r. Sukces był ogromny, choć po dziewiątym przedstawieniu zdjęto ją z afisza. Jednak już w tym samym roku wystawiono ją w Czechach a stamtąd poprzez wyciągi fortepianowe opery, muzyka z „Wesela Figara” zaczęły rozprzestrzeniać się po salonach arystokracji i mieszczaństwa całej Europy. Słyszano ją również w winiarniach i karczmach. Nie dziwi, bo muzyka ta jest bardzo piękna.


„Wesela Figara” określano jako prawie nową sztukę sceniczną, ponieważ Mozart zastosował w niej nowatorskie metody, a w tym rozbudowane dwa finały. Liczne ansamble (partie na różnorodne głosy lub instrumenty) też były nowatorskie – sporo tu fragmentów gdzie wszyscy się kłócą, nikt nic nie rozumie a jednak ogląda się to z zainteresowaniem i jest tak jak być powinno. Często partie orkiestrowe były łączone ze sobą rzadko obecnie spotykaną w operach solową formą wokalną podobną do deklamacji tzw. recitatico secco. Również sama harmonika opery posiada nowatorskie na owe czasy zestawienie tonacji, a muzyka bezbłędnie odzwierciedla to co dzieje się na scenie i zapada na długo w pamięć.


To opowieść o golibrodzie Figaro, który pragnie udaremnić uwiedzenie Zuzanny, swojej przyszłej żony przez hrabiego Almavivę, dla którego oboje pracują. Zakazane pragnienia hrabiego ranią również jego żonę, Rozynę; natomiast miłość kolejnej kobiety do samego Figara też nie ułatwia sprawy. Między bohaterami dochodzi do sprzeczek, nieporozumień, akcja sztuki się zapętla, pełno jest nagłych zwrotów akcji. Młodziutki Cherubin, aby pomóc, przebiera się za kobietę, a potem następuje ciąg nieporozumień wynikający z przebieranek, zmian tożsamościowych, udaremnianych pomysłów i planów. Wszyscy czegoś pragną, coś usiłują zdobyć, jednak jedni drugim to udaremniają co prowadzi do zdziwień, złości i na koniec śmiechu i zrozumienia. Na marginesie dodam, że rola Cherubina to przykład „roli spodenkowej” czyli roli męskiej śpiewanej przez śpiewaczki.


Reżyser David McVicar świetnie odtworzył całą złożoność skomplikowanej intrygi jaka się wytworzyła wśród domowników, a która ujawniała cały wachlarz emocji ludzkich, zarówno dobrych jak i złych, a świetnie dobrane głosy pozwoliły widzom przeżywać rozterki bohaterów.

Miłość i wierność wygrywa i wszystko kończy się szczęśliwie, co w operach raczej rzadko się zdarza.

Polecam
MaGa

Więcej o cyklu transmisji najciekawszych przedstawień ze świata - kliknij tu

Multikino Złote Tarasy – retransmisja „Wesele Figara” z ROH Londyn
Muzyka: Wolfgang Amadeusz Mozart
Libretto: Lorenzo da Ponte
Dyrygent: Julia Jones
Reżyseria: David McVicar
Obsada: Luca Michaletti (Figaro); Ying Fang (Zuzanna) została zastąpiona inną śpiewaczką; Huw Montague Rendall (Hrabia Almaviva); Maria Bengtsson (Hrabina Rozyna); oraz Jacquelyn Stucker, Ginger Costa-Jacson; Peter Kalman; Rebecca Ev i inni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz