Strony

poniedziałek, 25 grudnia 2023

O psie, który strzegł gwiazd - Takashi Murakami, czyli tak bardzo chciałbym dać ci szczęście

Zanim pierwsze podsumowania roczne, jeszcze jest przestrzeń na kilka rzeczy. A spośród nich wybieram komiks. A dokładniej mangę. Moje córki dość długo już siedzą w tych klimatach, ja nie mogę się wciąż przekonać, ale samą historię kupuję jak najbardziej! 

Najpierw jednak o tym, czemu wciąż jestem na "nie" jeżeli chodzi o tą estetykę. Gdy się już przyzwyczaję do kierunku czytania, potem z przyjemnością chciałbym się zanurzyć w fabułę, jednak mocno przeszkadzają mi dwie rzeczy. Po pierwsze wszystkie napisy dźwiękonaśladowcze - brrr, hau, wizg, ziu, brum i tym podobne. Koszmar który odbiera całą przyjemność z czytania. Przecież nie jestem ślepy i potrafię dopowiedzieć sobie pewne rzeczy, nawet jeżeli autor nie jest ich w stanie narysować. Zero miejsca na wyobraźnię, a przecież jednocześnie są tu plansze, które sprawiają mi dużo przyjemności, dużo w nich milczenia i zadumy.
Po drugie kreska, szczególnie jeżeli chodzi o stany emocjonalne postaci - wściekłość, jakieś napięcie, są tak karykaturalne, że aż zęby bolą jak się na to patrzy. Groteska. I znowu - przecież autor potrafi rysować kadry, które zachwycają uchwyceniem chwili, ciszą, czemu więc ruch, czy emocje, są tak przerysowane. I mam wrażenie, że nie dotyczy to tylko tego albumu, bo podobne wrażenie miałem przy filmach czy zeszytach do jakich zerkałem u córek...
Było o tym co postrzegam jako wadę, to teraz...


No tak, historia absolutnie rozczula i wcale się nie dziwę, że wiele osób pokochało ten komiks miłością od pierwszego czytania. Nie chodzi jedynie o naturę czworonogów, które przecież mają opinię wiernych, przyjaznych, ufnych, ale o to jak autor pokazał również postacie ludzkie. Ich powichrowane losy, mało szczęśliwe życie, nie dawało im zbyt wiele radości, a pies wniósł ją choć na chwilę. On odwdzięczał się za opiekę tak jak potrafił, czyli całym sobą. Czasem po prostu będąc obok, nawet jeżeli nie rozumiał czemu człowiek upiera się przy tym konkretnym miejscu czy czynności. Słuchając, bo przecież zawsze lżej na duszy się robi, jak możesz coś wyrzucić z siebie. Wtulając się. Milcząc. Bawiąc. Patrząc się w oczy... Zawsze w przekonaniu, że to do końca życia.

Człowiek nie zawsze potrafi zrozumieć to przywiązanie, docenić je, może obawiając się, że zwierzę stanie się ciężarem w dążeniu do jakiegoś celu. A potem, gdy już będzie sam, zaczyna tego żałować.
Kilka jakby osobnych opowiadań, zgrabnie połączonych jednak pewną klamrą.

Smutne. Wzruszające. W warstwie opowieści po prostu piękne. A sama kreska i styl? Cóż, pozostawmy do w kwestii gustu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz