Strony

poniedziałek, 16 października 2023

Wstyd, czyli tacy jesteśmy

MaGa: Na zapleczu sali weselnej spotykają się niedoszli teściowie. Niedoszli, bo Pan Młody po rozmowie z narzeczoną odjechał. Ślub się nie odbył, a wesele niby trwa, choć nie ma w tym sensu. Nikt nie wie co się dzieje, nikt nie wie jak się zachować i co robić, co powiedzieć gościom.

R.: No bo skoro się zjechali z całej Polski, to ich nie wygna się do domu, prawda? Zwłaszcza że sala wynajęta, jedzenie i alkohol zapłacony, nawet kapela gra, może więc warto usiąść i porozmawiać? I co z tego, że głupio, bo trzeba tłumaczyć swoje dziecko, ale gdyby tak okazało się, iż to wina tego drugiego z narzeczeństwa, to w końcu nikt z naszej rodziny by nie miał pretensji, prawda?

MaGa: Widać, że Małgorzata nie jest zbytnio rozczarowana sytuacją. Widać, że nie przepada za narzeczoną syna, bo nie jest w jej „typie”. Jednak gdy na zapleczu dołączają do nich rodzice narzeczonej, zapewnieniom o miłości i szacunku nie ma końca. Hipokryzja kwitnie.

R.: Ano właśnie. Młodzi znikają, nie chcą gadać, cierpią w samotności lub też mimo wszystko próbują gadać między sobą, a to pokolenie rodziców wciąż dba bardziej o pozory, zastanawia się nad tym "co ludzie powiedzą". Dobrze wypaść, jakoś się wytłumaczyć albo nawet na siłę jakoś ściągnąć dzieci z powrotem i przekonać ich do ślubu, no bo kasa nie może się zmarnować. Jest coś fascynującego w tej grze pozorów - nie ujawnia się niechęci, nie artykułuje oskarżeń, nie atakuje... No przynajmniej do czasu, bo jak ktoś nadepnie nam odcisk... Wtedy już nic nie zatrzyma potoku żali i pretensji.

MaGa: Rewelacyjny tekst Karola Modzelewskiego daje pole do popisu dla aktorów. Rozmówki teściów na zapleczu przechodzą różne fazy, od wzajemnego pocieszania, po wzajemne oskarżenia i dalej eskalują. Aktorzy miotają się w skrajnych emocjach, a widzowie się śmieją. Tym bardziej, że winni okazują się niewinni i odwrotnie, więc i emocje zmieniają wektor.

R.: Na pewno sporym plusem jest dobry, żywy język, nie szukanie na siłę śmieszności, ale balansowanie na granicy tragikomedii. Przecież każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, prawda? Gdy jednak podejrzewa, że ktoś je skrzywdził, to lepiej z nami nie zadzierać. Wychodzą przy okazji jakieś nasze uprzedzenia, ambicje, zadzieranie nosa lub też kompleksy. Nie trzeba spektakularnej scenografii jeżeli dobry tekst od początku przykuwa naszą uwagę.

MaGa: Trudno dociec, kto lub co, staje się źródłem konfliktu. Każdemu za uśmiechami i manierami coś doskwiera, niedomówienia prowadzą do starć, każdy ma coś „za uszami”, każdy coś przemilcza, coś nadinterpretuje. Jedno słowo, rodzi w reakcji dwa, a potem idzie już fala. I niby wszystko dla dobra dziecka, ale skoro można przy okazji coś załatwić albo ugrać...

R.: Niby te motywy nie są nowe - od filmu przez teatr już motyw mało udanego ślubu i wesela powracał nie raz. Nawet sam tekst Modzelewskiego gościł już wcześniej na deskach scen warszawskich z powodzeniem, a potem podbijał kina ("Teściowie", która to produkcja okazała się hitem i doczekała się kontynuacji). A jednak, jeżeli aktorzy potrafią oddać te emocje, cały ten narastający, absurdalny konflikt staje się czymś fascynującym. Przeraża i bawi jednocześnie. 

MaGa: Śmiejemy się często, bo ta sytuacja nie dotyczy nas samych. Refleksja przychodzi po spektaklu. Przecież coś już w życiu przeżyliśmy, trochę wiemy. Jak my byśmy się zachowali w podobnej sytuacji?

R.: Nikomu tego nie życzymy. Zbliżenie się rodzin nie jest proste, szczególnie jeżeli tak wiele je różni. A gdy tak naprawdę do samego ślubu nie dojdzie i zacznie się festiwal podejrzeń, szukania przyczyn, rozliczeń, śledztwo...

MaGa: Na scenie dystyngowana okulistka Małgorzata (Anna Dereszowska) pod wpływem emocji przeistacza się w harpię, bogobojna Wandzia (Marieta Żukowska) też – jak się okazuje – potrafi pokazać pazury. A panowie…

R.: Niby starają się łagodzić konflikt, szukają sposobów na rozładowanie atmosfery, choćby i przez alkohol, ale i oni gdzieś w duszy mają ochotę w którymś momencie wyłożyć kawę na ławę. Tadeusz (Szymon Bobrowski) i Andrzej (Wojciech Zieliński) sprawiają wrażenie pantoflarzy, to jednak tylko pozory. Są może mniej agresywni, dużo jednak będzie tu zależeć właśnie od ich postawy. Żukowska i Bobrowski wypadają lepiej, ale to właśnie w ich postaciach jest też więcej skumulowanej, nie tłamszonej niczym energii.   

MaGa: Jakby tak dobrze pomyśleć to ten spektakl jest lustrem dla  współczesnych ludzi. Możemy zobaczyć ile w nas zakłamania, hipokryzji, skłonności do złych emocji, a jednocześnie śmiać się z tego. Obejrzyjcie i bawcie się dobrze.

R.: Na pewno zaletą produkcji Tito Productions i sceny Spektaklove jest fakt, że są one ofertą "objazdową", czyli większa grupa widzów będzie mogła zobaczyć je gdzieś bliżej swojego domu. Wojciech Malajkat wyciągnął z tego tekstu to co stanowi jego sedno i sprawił, że Wstyd jest jednocześnie lekki, zabawny, ale i zmusza do refleksji.

Wstyd - Tito Productions Spektaklove

Autor: Marek Modzelewski
Reżyser: Wojciech Malajkat
Kostiumy: Zuzanna Kolanowska, Zuzanna Gąsiorowska
Scenografia: Wojciech Stefaniak

Obsada:
Anna Dereszowska
Marieta Żukowska
Szymon Bobrowski
Wojciech Zieliński 

Więcej o spektaklu tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz