Strony

niedziela, 29 października 2023

Sen o okapi, czyli miłość i śmierć przeżywa się równie boleśnie

Nie znam niestety powieści Mariany Leky, więc zaburzyłem sobie idealną kolejność, czyli najpierw książka, potem dopiero ekranizacja. Skusiła mnie jednak obietnica czegoś w stylu produkcji Wesa Andersona i Jean-Pierre’a Jeuneta. Lubię takie trochę oderwane od rzeczywistości, chwilami absurdalne historie i zawarty w nich nietypowy humor. Z jednej strony zwykle jest w nich wiele ciepła i serdeczności, a z drugiej tyle nieszczęść zrzuca los na bohaterów. 
I tak też trochę jest i w Śnie o okapi.

Niewielkie miasteczko, w którym życie toczy się dość spokojnie, a dramaty przeżywane są przez całą społeczność. Nie brakuje tu dziwaków, ale każdy wie czego po nich się spodziewać, nie ma więc jakichś wielkich konfliktów. Aż by się chciało trochę więcej poznać poszczególne historie, ale stanowią one tu jedynie tło dla Selmy i jej wnuczki Luizy.

 

Dziewczynka wychowała się pod okiem babci, wszyscy ją tu znają, a i ona zna wszystkich. Gdy straciła swojego najlepszego przyjaciela, pocieszało ją całe miasteczko, dziś gdy jest dorosła, też starają się jej towarzyszyć w jej sprawach, choćby tych sercowych. Choćby Luiza się bała, że poznanie wszystkich jej krewnych i znajomych odstraszy ewentualnego przyjaciela, nie może przecież zignorować ich obecności w swoim życiu. To opowieść o przyjaźni, wspieraniu się w trudnych sytuacjach, miłości, nawet tej nie wypowiedzianej oraz o przemijaniu. Selma się starzeje, robi się coraz słabsza, chciałaby jednak odejść w spokoju, że nie zostawia za sobą niezałatwionych spraw. Tyle wokół niej bywało zamieszania i lęku - gdy śniło jej się okapi, za każdym razem ktoś w miasteczku umierał, nic więc dziwnego, że dla ludzi była postacią ważną, ale i budzącą niepokój.

Słodko-gorzkie, trochę na pograniczu baśń, z lekką domieszką czarnego humoru (np. te wizje jakie ma dziewczynka, że coś dzieje się z jej psem). Ogląda się z przyjemnością, choć miałem poczucie lekkiego niedosytu (więcej o samym miasteczku).
O trudnych sprawach film mówi z dużą wrażliwością i ciepłem, które podnosi na duchu. Chyba warto więc sprawdzić kiedyś i książkę :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz