Strony

niedziela, 3 września 2023

Francuska pomyłka, czyli amatorzy kontra cały świat

I jeszcze jedna leciutka rzecz. Co prawda jestem dopiero na początku drugiego sezonu, ale postanowiłem nie czekać na finał, bo nawet nie wiem czy będzie mi się chciało to ciągnąć - bardziej kusi polecony przez znajomego hiszpański serial Szara eminencja. No i oczywiście czekanie na kolejne odcinki Zbrodni po sąsiedzku. Poważniejsze kryminały w kolejce (Lipowo na razie zbierane).
Czemu Francuska pomyłka nie bawi tak mocno jak pewnie oczekiwali twórcy? Ano sam nie wiem. Niby poważny ton w fabule, a podsuwane tu i ówdzie rozwiązania zupełnie absurdalne, niby jakiś humor jest, ale wcale nie ma go tyle ile można by się spodziewać po takim pomyśle. Dwóch nieudaczników wrzuconych w świat przestępców, tajnych agentów, służb, polityków i ludzi bardzo cynicznych, bezwzględnych, powinno tam zginąć marnie dość szybko, w końcu są kompletnymi amatorami, którzy nawet broni nie mieli w ręku. A jakoś wciąż wychodzą obronną ręką, a giną ci, którzy im brużdżą - motyw niby znajomy, zwykle jednak oznacza naprawdę realizm zarysowany grubą kreską i prostą zabawę. Tu jakby twórcy się zawahali czy próbować być wciąż serio, straszyć zagrożeniem dla bohaterów, czy przestać udawać i pójść na całość. Nie poszli. Może szkoda?
Pierwszy sezon zaczyna się od przypadkowego znalezienia telefonu przy drodze przez pracownika urzędu miasta Vincenta Piqueta. Dzwonią na niego porywacze pewnej kobiety, twierdząc że ją zabiją, jeżeli nie dostarczy im forsy, a ten zamiast iść na policję, kombinuje co może w tej sprawie zrobić. Dość skutecznie do absurdalnego zaangażowania się w tą sprawę namawia go kolega z pracy, totalny dziwak, żyjący trochę w świecie fantazji. Wyobrażając sobie bohaterskie działania ich duetu, zwykle mocno nagina rzeczywistość, a potem trzyma się na drugim planie, gdy to Piquet zbiera jakieś cięgi lub staje się obiektem pożądania jakichś typków spod ciemnej gwiazdy. Przekomarzania tej pary i lizanie ran po różnych perypetiach są tu równie ciekawe jak i sama akcja (a Dedienne i Damiens są w tym naprawdę przekonujący). Muszą współpracować, by ratować własną skórę, a gdy tylko trochę odetchną, okazuje się, że narobili jeszcze więcej zamieszania. Nikt ich nie docenia, nie traktuje poważnie, więc może dzięki temu udaje im się więcej niż można by przewidywać.
Kto lubi komedie francuskie z nutką kryminalną, pewnie będzie usatysfakcjonowany, ale zdecydowanie nie jest to coś co zapamięta się na dłużej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz