Strony

wtorek, 7 lutego 2023

Rimini, czyli co z tą Europą (albo król jest nagi!)

Urlich Seidl od dawna jest dość bezkompromisowy w swoich filmach. I nie ma co się cieszyć, że pokazuje w nich głównie swoich rodaków, bo tam jak w lustrze odbija się wiele problemów dzisiejszej Europy, a przynajmniej tej bogatszej jej części. Nie ma co ukrywać, że wbrew naszemu narzekaniu, choćby dla naszych sąsiadów ze wschodu, również należymy do tych, którzy żyją już na tym wyższym poziomie materialnym, przynajmniej porównując nas do średniej światowej. A co za tym idzie, przy rosnącej konsumpcji, wcale nie roście poziom satysfakcji z życia, wręcz odwrotnie, z każdym pokoleniem często rośnie apetyt na więcej i więcej, przy pragnieniu jak najmniejszego wysiłku. Więzi stają się coraz słabsze, każdy chce przede wszystkim korzystać z życia, a nie myśleć o obowiązkach, np. opiekowania się rodzicami, czy wychowania dzieci.
Takie między innymi refleksje przychodzą do głowy przy oglądaniu Rimini. Głównym bohaterem jest Richi Bravo, niegdyś popularny artysta, a dziś raczej odcinający od tej sławy kupony dość żałosny cień dawnej gwiazdy, zarabiający więcej nie tyle na śpiewaniu dla emerytów, co czarowaniu co bogatszych pań. Żigolak potrafi nieźle kombinować, by utrzymać dotychczasowy poziom życia, cała tak jego misterna konstrukcja szybko może jednak runąć.Tak jak on myśli głównie o sobie, tak podobnie podchodzi do życia pojawiająca się po latach przy nim jego córka - za to, że cię nie było przy mnie, po prostu mi się teraz należy - oświadcza. On, który dotąd obojętnie mijał imigrantów z Afryki, koczujących na ulicach, teraz będzie musiał zaakceptować, że jednego z nich wybrała sobie za partnera jego pociecha. To zderzenie światów - tego starzejącego się i niezbyt gotowego by dzielić się tym co udało się zgromadzić przez całe życie oraz tego młodego, nastawionego na branie lub wymuszenie, prowadzi do dość gorzkich przemyśleń. Seidl nigdy jednak nie próbuje w swoich filmach budować "ładnych" i przyjemnych historii, nie upiększa bohaterów, a raczej odziera ich z masek, pokazuje całą żałosność, którą próbują ukryć. Seks, by zagłuszyć samotność, zmęczenie, ucieczka przed problemami, alkohol, płacenie za okazanie ciepłych uczuć i spędzenie z nami trochę czasu, próby zatuszowania starzenia się i zmian swojego ciała...     
Nie jest to na pewno kino dla każdego, ale zdecydowanie warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz