Strony

czwartek, 9 lutego 2023

Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem - Oliver Sacks, czyli neurologia może być czymś absolutnie fascynującym

Książka, która ma już chyba ponad cztery dekady, a mimo wszystko wciąż czyta się nieźle. Nauka się rozwinęła, język się zmienił (nikt już nie mówi raczej "idiota" lub "dzikus" o pacjentach), a jednak książka neurologa i psychiatry Olivera Sacksa nadal wywołuje ciekawość. Może dlatego, że rzadko kiedy opisy przypadków trafiają z publikacji naukowych do literatury naukowej. Książka napisana jest w sposób lekki, nie bombarduje nadmiarem terminologii specjalistycznej, a opisane objawy naprawdę mogą budzić fascynację i ciekawość. O ile wiedza na temat różnych zaburzeń układu nerwowego jest w miarę powszechna, to Sacks pokazuje nam cudowną złożoność ludzkiego mózgu, wpływ nawet mikro zmian w jego strukturze, które wywołują przedziwne konsekwencje. Trudno nawet nam sobie wyobrazić co czuje człowiek, którego umysł podpowiada mu, że jedna z kończyn jest ciałem obcym albo jak to jest widzieć jedynie rzeczy, które są z lewej strony (nie chodzi o wadę wzroku, ale o informacje jakie rejestruje mózg). To nie tylko próba opisu objawów, zrozumienia przyczyn, ale i szukanie sposobu na poprawę życia pacjentów, pomocy w zmianie ich sytuacji, a to jest równie albo i nawet bardziej interesujące.  
Sacks pisał to w latach 80, opisywane przypadki są często jeszcze starsze, może i sposób omawiania każdego z nich nie jest zaktualizowany od strony medycznej czy neurologicznej jak to można by zrobić dziś, ale przecież to nie jest podręcznik dla specjalistów, a raczej zaproszenie do wyprawy wgłąb ludzkiego umysłu. Czasem nawet więcej tu filozofowania, pytania o istotę tożsamości, jakość życia, niż diagnoz i sposobów leczenia. A dla chętnych do wynotowania długa lista nazwisk badaczy, specjalistów, których potem można sobie sprawdzać i szukać głębiej w temacie.
Możemy pochylić się nad zespołem Tourette’a, zastanowić się nad fenomenem "ludzi-encyklopedii", czy ze zgrozą wyobrażać sobie co to znaczy: nie być świadomym własnego ciała. Tytuł książki, choć żartobliwy, również nawiązuje do jednego z pacjentów i niestety wcale aż taki żartobliwy nie jest. Mimo lekkości, przecież nie jest to książka do śmiechu. Autor pokazuje nam fascynujące przypadki z dużą empatią i szacunkiem dla każdego z nich - jest wdzięczny im, bo dzięki ich pomocy, nauka wciąż się rozwija, zadajemy sobie pytania i szukamy na nie odpowiedzi. Np. Dla kogoś kto doświadczył zmiany, utraty, to przerażające doświadczenie, a jeżeli ktoś nawet nie jest świadom "braku", czy też "nadmiaru", jakiego doświadcza? Osobiście uznałem za dość fascynującą teorię o tym, że mózg "zapisuje" drobiazgowo wszystko co się da, tyle że nie mamy do tego dostępu - przypadki urazów, po których nagle ten zapis się otwierał, były dla mnie szczególnym odkryciem.
Ciekawe, inspirujące, a jednocześnie napisane dość lekko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz