Strony

niedziela, 6 listopada 2022

Bo we mnie jest seks, czyli ludzie nie lubią jak ktoś się wyróżnia

Kalina Jędrusik na pewno na tle siermiężnego PRL-u mocno się wyróżniała, miała klasę i seksapil, który pielęgnowała, którym mocno grała. Kusiła, żyła według własnych zasad, nic dziwnego, że dla wielu osób była kimś kto drażni, kto pociąga, komu się zazdrości, o kim się mówi. Czy film zrobiony przez kobiety może pokazać jej fenomen?
No wyszło szczerze dość średnio. Skupienie się na jakimś wycinku z jej życiorysu, granie faktami, interpretowanie ich po swojemu, nie wychodzi temu filmowi na dobre. Podobać zaś może się konwencja - mimo  poważnej tematyki dość lekka, z elementami musicalowymi, które nawet są trochę odrealnione. Obraz gwiazdy jaki dostajemy mam wrażenie, że jest jednak dość przekłamany - nawet sama historia o wyrzuceniu jej na jakiś czas z telewizji nie ma przecież wiele wspólnego z tym, że odmówiła przespania się z dyrektorem odpowiedzialnym za rozrywkę. Z tego co pamiętam chodziło raczej o ekscesy związane z alkoholem i fakt iż władzom nie zawsze podobało się to połączenie noszonego przez nią krzyżyka z wydatnym i eksponowanym biustem. Bardziej więc polityka, a nie żadne tam me too, walczący feminizm i obrzydliwi faceci (choć w tej polityce to rzeczywiście sami faceci).


Trudno więc doszukać się tu jakiejś głębi, psychologicznej wyrazistości. To co może osobom mało znającym jej historię, spodobać się lub zainteresować, to jej bardzo specyficzny, otwarty związek ze Stanisławem Dygatem. Jej romanse co prawda zostały tu pokazane dość symbolicznie w jednej postaci, ważne jednak że wybrzmiało to, iż sama sobie wybierała kochanków, daleka była od robienia kariery przez łóżko. Jest bliska współczesnym feministkom o tyle, że zawsze broniła się przed wmuszaniem w niej poczucia wstydu - skoro w jej sumieniu nie robiła nic złego, świat miał się od niej odwalić. Jej wiele zachowań było jednak pewną rolą jaką grała, maską, tego jednak mam wrażenie, że reżyserka Katarzyna Klimkiewicz kompletnie nie rusza.
Maria Dębska w roli Kaliny wypada całkiem dobrze, choć mam wrażenie, że w piosenkach brakuje jakiegoś pazura.

To czego na pewno zabrakło mi w tym filmie to szerszego planu, tych imprez, spotkań, środowiska artystycznego. Otrzymujemy zaledwie kilka migawek, kilka postaci w tle, jakby zabrakło nie tylko funduszy, ale i wizji, znajomości tamtych czasów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz