Strony

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Milioner, który napisał testamenty - Marta Guzowska, Leszek Talko, czyli do bycia skutecznym mundur nie potrzebny

O pierwszym tomie cyklu pisałem kilka dni temu, ale że rzecz to cieniutka, szybka do połknięcia, to łapcie i drugi. Kolejny ma pojawić się we wrześniu, ale już wiadomo czego dotyczyć będzie nowe zadanie Lucji Słotkiej. Na koniec każdego tomu bohaterka odbiera telefon, zastanawia się nad zleceniem, a potem, w kontynuacji czytamy o jego realizacji. Tak jak i tu - kupno, remont i wyposażenie mieszkania w centrum Warszawy, by potem zgromadzić tam całą rodzinę. Milioner John Polend, czy tez raczej Jan Koniecpolski, gdy idzie o splendor, nie szczędzi wydatków, chce żeby go podziwiano i zazdroszczono. Dlatego wymagania dotyczące wystroju niejednego by zdumiały i wykończyły, ale Lucja nie nosi tytułu Home Disaster Manager z przypadku. Dla niej wyzwania niemożliwe to jej żywioł, a za ich realizację każe sobie słono płacić. I nawet fakt iż zleceniodawca zjawił się kilka tygodni wcześniej i żąda by ściągnąć mu rodzinę natychmiast, nie są dla niej niewykonalne. Musi się trochę natrudzić, w końcu jednak nie dyskutuje się z kimś kto za realizację swoich zachcianek płaci naprawdę grubą kasę.


Wszyscy się zjawiają, licząc że może zostaną uwzględnieni w testamencie, jako poczęstunek dostają pizzę, co trochę psuje ich humory, dalej jednak jest coraz gorzej. No bo jak to - odpowiadać na jakieś durne pytania, zdawać testy? Atmosfera się zagęszcza, na jaw wychodzą jakieś żale i pretensje, a gdy okazuje się, że w mieszkaniu dochodzi do morderstwa, robi się bardzo dziwnie. Policja zjawia się dość szybko i jak się okazuje są to znajomi funkcjonariusze, którzy wraz z Lucją prowadzili śledztwo w poprzednim tomie - przypadkowo byli na szkoleniu i wysłano ich na realizację jako warunek do zaliczenia. Połapać się w tych rodzinnych układach i pretensjach wcale nie będzie łatwo, znowu więc to Lucja będzie próbować nie tylko łagodzić konflikty, ale i naprowadzać śledczych na jakieś sensowne tropy. Najłatwiej jest bowiem pójść za pierwszą hipotezą i wszystkich zamknąć, gorzej jak potem przychodzi konieczność udowodnienia i podejrzenia walą się niczym domek z kart.

Istny dom wariatów, a absurd podkręcają jeszcze komentarze ptaka Maciusia, która jak to gwarek potrafi szybko uczyć się słów i czasem komentuje zaskakująco trafnie różne sytuacje.
Niezła komedia kryminalna, choć podtrzymuję swoje pierwsze wrażenie - za krótko! To niczym rozdziały książki - powinno się łączyć i oferować w pakiecie po kilka jak robi to np. Jacek Getner ze swoimi sprawami detektywa Jacka Przypadka. Następnego tomu chyba posłucham w wersji audio i sprawdzę czy w takiej formule jest jeszcze lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz