Strony

poniedziałek, 17 stycznia 2022

Pruskie baby - Małgorzata Starosta, czyli romans, trup i rodzinne święta

Od dwóch lat gdzieś na horyzoncie wciąż pojawiała mi się ta seria, z opiniami, że to ciepłe, pełne humoru książki, a w dodatku i wątek kryminalny się znajdzie. No to się skusiłem. Ale chyba na razie nie będę się bardzo spieszył z tomem drugim. Mam wrażenie, że cała fabuła zbudowana jest na koligacjach rodzinnych sięgających nawet setki lat wstecz, a tych rozgałęzień jest tyle, że konia z rzędem dla kogoś kto by się w tym połapał. W skrócie powiedzmy: tu wszyscy są ze sobą spowinowaceni. I z tego wynika spory galimatias. W dodatku prawie wszyscy się znają. I tylko dzięki temu są w stanie ten galimatias rozwiązać.
No ja rozumiem, że jak ma się policjanta w rodzinie, to czasem mu się coś tam wymsknie, ale jednak chyba przesadą są telefony i dyskusje z osobami, które jakoś w sprawę są nawet zamieszane. Należy więc trochę przymknąć oko na realizm tej historii. Zresztą śledztwo to duże słowo. Niby policjanci coś robią, autorka jednak sugeruje, że bez "wsparcia" to niewiele by zdziałali. Finalnego (idiotycznego) rozwiązania morderstwa nawet nie zamierzam komentować. Jako kryminał tytuł więc się nie sprawdza, jako komedia też średnio.  


Bliżej więc Pruskim babom do obyczaju, bo też portrety różnych postaci, ich dylematy, to mocniejsza część fabuły. Sporo czasu Małgorzata Starosta poświęca na snucie wszystkich opowieści rodzinnych z przeszłości, kto tam z kim popełnił mezalians, co z tego wynikło, kto się dorobił, a kto stracił majątek. W tej rodzinie przekazywane są te historie z upodobaniem, choć jak się okaże, chyba nie zawsze o wszystkich wątkach się pamięta, skoro pozwala się na popełnienie czegoś co jest sporym głupstwem. Uczucie nie wybiera? Ale może jednak jak by się tak przedstawiło fakty od a do z, może jednak by się coś zmieniło? Ani Edyta, ani też jej mąż już dawno nie czują do siebie tej chemii, jak przed laty, szybko się wypaliło i tylko chyba przyzwoitość trzyma ich razem. Ale gdyby tak jedno z nich pozwoliło sobie na skok w bok - szybko wszystko by się rozpadło i to pewnie bez większych awantur i żali. No dobra, żale pewnie by były, no bo skoro ktoś jednak nie zrobił nic, by dopuścić się zdrady, to zawsze będzie go bolało. Może jednak z tym większą przyjemnością poszuka szczęścia? Powrót Edyty w rodzinne strony i spotkanie z ukochanym sprzed lat, mam wrażenie, że otwierają fabułę w tym kierunku. Ale to się okaże.

Jak dla mnie ani bardzo zabawne, ani specjalnie wciągające. Za to z pewną nutką sympatii myślę o niektórych postaciach i chyba jedynie to przyciągnie mnie z powrotem do serii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz