Strony

piątek, 28 stycznia 2022

Maria, Maria.../Żadnych świętości - Boris Akunin, czyli wojna trwa nie tylko na froncie

 Czwarte spotkanie, a może nawet lepiej powiedzieć, że ósme z cyklu Bruderszaft ze śmiercią, czyli odcinkową opowieści o zmaganiach wywiadu carskiej Rosji oraz Niemiec w trakcie I wojny światowej. Każda książka to jakby dwa kolejne rozdziały i to co może się podobać to fakt, że nie jest to historia jednostronna. Bohaterów jest dwóch - jeden z kontrwywiadu rosyjskiego, drugi to as wywiadu niemieckiego i część spraw doprowadza do ich spotkania, czy raczej zmagania, a w części prowadzą swoje akcje zupełnie niezależnie na innych odcinkach frontu. I co ciekawe, nie zawsze są to akcje udane. Wchodzimy w kulisy jakiejś intrygi, próbujemy ją rozwikłać, ważne tu są również detale (i ich dotyczą fotki na końcu każdego rozdziału, pokazujące, że to nie fikcja). To co charakterystyczne dla Akunina, czyli połączenie historii, przygodowej akcji, jakiejś kryminalnej (lub szpiegowskiej jak w tym przypadku) zagadki, w tej serii sprawdza się świetnie. Bohaterów zdążyło się polubić i w przypadku zmagań obu, nawet pojawia się dylemat, któremu kibicować bardziej.


"Maria, Maria" opisuje tajemnicę zniszczenia słynnego carskiego krążownika „Cesarzowa Maria”. Bohaterem dywersyjnej operacji jest oczywiście major Josef von Teofels, niemiecki oficer wywiadu, działający potajemnie w Rosji. opowiadanie sympatyczne, choć powiedziałbym, że dość krótkie. Natomiast "Żadnych świętości" to prawdziwa petarda - świetnie rozpisany plan zamachu na życie rosyjskiego cara Mikołaja II oraz z drugiej strony, próba jego przeciwdziałania. Przejedziemy się carskim pociągiem i przyjrzymy się systemowi ochrony - czy są w niej dziury? Aleksiej Romanow i von Teofels zmierzą się w starciu po raz kolejny. Młodziak dojrzewa i staje się coraz bardziej bezwzględny, a gwiazda wywiadu niestety coraz bardziej jest sfrustrowana, bo wojna nie idzie po myśli Niemiec. Dla obu to gra, w której porażka staje się ujmą na honorze i odbiera sens życiu, więc stają się coraz bardziej przebiegli w planowaniu kolejnych posunięć. 
Niby akcja nie ma jakiegoś super tempa, czasem wchodzimy w szczególiki, które mogą wydawać się zbędne, ale dzięki temu też uzyskuje się klimat. Nie sama akcja jest tu istotna, choć tej nie można nic zarzucić. Nie wiem czy nie najlepsza odsłona całego cyklu (choć nie mówię ostatniego słowa, bo przecież będą kolejne tomy).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz