Strony

czwartek, 2 grudnia 2021

Dziwny człowiek/Grzmijcie fanfary zwycięstwa - Boris Akinun, czyli starcie wywiadów ważniejsze od starcia armii

Okładka książki Dziwny człowiek / Grzmijcie, fanfary zwycięstwa! Boris Akunin Powracam do serii Bruderszaft ze śmiercią Akina. Przed Wami tom trzeci cyklu, a w kolejce mam jeszcze czwarty. Każda z tych książek to dwa rozdziały, czy też odcinki pewnej historii, postacie się powtarzają, śledzimy ich kolejne przygody, ale nie są one jakoś super mocno połączone, można więc czytać to nawet niezależnie od siebie. To co łączy serię, to pomysł: tekstowi towarzyszą ilustracje, fotografie z opoki, ale również fragmenty jakby z niemego kina, gdzie jakiś fragment pieśni, poezji, ma oddać klimat akcji, tego co możemy zobaczyć. Czytamy tekst, a co kilka stron mamy więc trochę urozmaicenia. Dzięki temu czyta się to szybko i dość przyjemnie.
A sama zawartość? Jak to u Akunina, czyli jakaś mało skomplikowana intryga, ale ładnie poprowadzona, tak by budować ciekawość czytelnika. Wszystko oczywiście retro i wokół działalności wywiadu Rosji (choć część rozdziałów poświęcona jest szpiegowi niemieckiemu).


W "Dziwnym człowieku" możemy przyjrzeć się wpływom słynnego Pątnika, czyli Rasputina na carski dwór, ale przewodnikiem w tej historii będzie dla nas znajomy z poprzednich tomów: Kapitan Josef von Teofels. On to właśnie, działając pod przykrywką, będzie próbował zdyskredytować szefa służby wywiadowczej Rosji, by osłabić siły przeciwnika. Zabicie mogłoby być błędem, bo natychmiast uczyniono by go męczennikiem, a jego działania pewnie by kontynuowano. Ale jeżeli zostanie skompromitowany i odejdzie w niesławie? Wiele może się zmienić. 
Grzmijcie, fanfary zwycięstwa przeniesie nas bliżej linii frontowej i będziemy obserwować grę wywiadów, by rozgryźć najnowsze plany ataku - to od tego, czy przeciwnik będzie zaskoczony zależy wszystko, dlatego idzie tu o wielką stawkę. Agent Aleksiej Romanow będzie mógł wykazać się swoimi umiejętnościami strategicznymi i mydleniem oczu, ale i życie przyniesie mu parę niespodzianek.
Lekkie, barwne, chwilami zabawne. No jak tu nie lubić Akunina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz