Strony

niedziela, 28 listopada 2021

Office.pl, czyli Siedlce jako stan świadomości

W zapasie dwie notki teatralne, dziś dojdzie jeszcze trzeci spektakl do opisania, kilka książek też czeka na swoją kolej, ale ponieważ czasu mało, znowu idę na łatwiznę. Serial Office.pl zasługuje na kilka zdań, choć raczej nie na dużo więcej, więc bez wyrzutów sumienia, mogę wepchnąć go na dzisiejszy wpis.
Brytyjskie i amerykańskie wersje stanowią odniesienie, które mocno tkwi w świadomości ludzi, więc na pewno było niełatwo doskoczyć do tego poziomu. Pozostawiając więc żarty z korpo i ze specyficznych relacji, jakie mogą powstawać pomiędzy ludźmi, przy różnych ich charakterach, dołożono jeszcze trochę współczesnych tematów budzących kontrowersje i wciśnięto to w ramki polskiej prowincji. Niech nikt się za to moje określenie nie obraża, ale niestety Siedlce, podobnie jak i wiele innych miast, żyje trochę innym tempem (do nie tylko wada, ale i zaleta), a twórcy jeszcze bardziej to podkręcają (wyprawa do stolicy). W sieci znajdziecie sporo artykułów na temat serialu, ale ponieważ większość z nich ma podobny schemat, czyli "wcale nie wyszło tak źle jak o tym się mówi", mam wrażenie, że powstawały na zamówienie. Wiadomo, że to humor, który nie będzie bawił wszystkich, bo i formuła jest dość specyficzna - bawimy się w paradokument, zapraszamy kamery by śledziły "prawdziwe życie" biura, ale wszystko jest przemyślane do ostatniej sceny. No dobra, może było na planie trochę improwizacji, bo nie sądzę, by Adam Woronowicz i reszta nie dodawała nic od siebie. Fajnie ta ekipa się sprawdza, każdy ma dość specyficzną rolę do odegrania, ale każdy chwilami daje się ponieść szaleństwu. Mamy więc szefa, który zdaje się więcej czasu poświęcać temu, by zwracać na siebie uwagę niż na osiągnięcia firmy, pracowników którzy pracują nie za wiele (skoro płaci im się nie za wiele), no i nową wiceprezeskę z ambicjami, która chce wprowadzać własne porządki (córkę głównego właściciela zresztą). I do tego cały zestaw temperamentów i problemów życiowych, które nie raz powodują jakieś iskrzenie. Można odnieść wrażenie, że produkcja i sprzedaż wody przez ich firmę to sprawa drugorzędna, a dużo istotniejsze są narady zespołu, "naprawianie" atmosfery, robienie długofalowych planów i rozwiązywanie konfliktów. No i oczywiście integracja, organizowana albo odgórnie albo spontanicznie. Tyle że każdy ma inną jej wizję.
Konserwatyści, szowiniści, dowcipnisie z otwartą głową, totalni ignoranci i ci co potulnie spuszczają uszy - to musi doprowadzić do spięć. W polskiej wersji mniej żartów z rasizmu, więcej tych o religijności, stosunku to tradycji, podziału ról itp. Ach, no i dodajmy do tego gości, czyli np. Dawida Podsiadło, który ma z formą współpracować przy reklamach i wprowadza tam sporo absurdu i autoironii.
Jak na sitcom spodziewałem się więcej humoru, nawet tego przerysowanego, tymczasem chwilami wchodzimy tu na tony, które są dość poważne i raczej śmiechu nie budzą (strach przed zwolnieniem, konieczność podlizywania się szefowej). Najwięcej uwagi skupia na sobie Michał Holc, czyli szef Kropliczanki grany przez Piotra Polaka i to on tu najbardziej szarżuje, może gdyby tyle samo uwagi poświęcić każdemu z bohaterów, ni byłoby tak jednostajnie. Jak dla mnie - całość wypada dość średnio, ma lepsze momenty (nieliczne) i sporo dłużyzn i przerysowań, które są mało zabawne.
Tu poznacie cały zespół firmy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz