Strony

piątek, 8 października 2021

9 x John L., czyli dziewięć spojrzeń na Lennona


Są spektakle, które powinny być grane jedynie w teatrze, bo grane w salkach Domów Kultury mocno tracą w odbiorze. Brak zaplecza technicznego powoduje, że nie wszystko przebiega tak jak powinno. A mimo tych niedogodności spektakl nadal wybrzmiewa zachwytem nad muzyką, nostalgią za tamtymi, młodzieńczymi latami i wielką fascynacją liderem zespołu The Beatles, Johnem Lennonem. Jednocześnie jest to spektakl jednego aktora w wielu odsłonach, a każda z nich zasługuje na chwilę refleksji, bo to właśnie dzięki nim postać charyzmatycznego bohatera spektaklu odsłania nam inne spojrzenie na jego postać. Poznajemy go niejako poprzez wspomnienia dziewięciorga ludzi, którzy się z nim spotkali i pokazali nam inną cząstkę bohatera.

W dodatku wyraźnie czuć, że twórczyni i wykonawczyni spektaklu Anna Magalska jest – mimo upływu lat – dalej zafascynowana zarówno Lennonem jak i muzyką jaką tworzył. Tak jakby zajrzał on do duszy i pozostał tam do teraz, dalej fascynując i potrącając czułe struny kobiecej natury.
Człowiek, nawet idol, nie jest taki jakim kreują go media. To złożona istota, która zarabia na swoim wizerunku jednocześnie sprzedając cząstkę siebie. Zarabia na sobie i jednocześnie traci siebie. Anna Magalska w dziewięciu odsłonach próbuje pokazać prawdziwego Lennona, a nie takiego, którego przedstawiały ówczesne mass media. Widzimy go oczami kierowcy autobusu, który wspomina co mu młodziutki Lennon mówił o własnej rodzinie. Widzimy go oczami królowej Elżbiety II, która musiała przeżyć afront z jego strony. Widzimy go spojrzeniem młodej aktorki, która miała zagrać w jego sztuce. Kiedy Yoko Ono staje przy jego boku okazuje się, że nie do końca prawdą jest, że to ona rozbiła zespół, co jej się zarzucało. Była raczej silniejsza psychicznie, choć sama też nieźle poobijana przez życie. Postawili na miłość i pokój na świecie, co z kolei uaktywniło służby specjalne. Kolejna odsłona to ta widziana oczami agenta FBI, który gdyby mógł unicestwiłby Lennona, jego żonę i jego pomysły. Widzimy go oczami kelnerki na Manhattanie, gdzie zaszywał się z małym synkiem na porcję jajecznicy, którą lubił, by rankiem przeczytać gazetę, popatrzeć na zwykłych ludzi. Wspomina ojca również starszy syn – Jullien, którego Lennon zostawił, gdy ten miał 5 lat. Jest rozgoryczony i ma do tego podstawy. Anna Magalska patrzy też oczami zabójcy Lennona, docieka co nim powodowało. I na koniec sama autorka w podwójnej odsłonie, jako nastolatka zauroczona postacią lidera The Beatles i jako dorosła kobieta, dalej pielęgnująca w sobie i dla nas pamięć o niezapomnianym Johnie Lennonie. I kiedy spektakl dobiega końca wiemy, że my wyjdziemy ze spektaklu bogatsi o cudze spojrzenie, wzruszeni długotrwałą fascynacją i troszkę innym spojrzeniem na tego człowieka. Może bardziej wyrozumiałym, bardziej ludzkim, bo obdartym z blichtru, takim właśnie bardziej czułym. I to jest piękne w tym spektaklu.



Podobno „9” była ulubioną cyfrą Lennona. W numerologii ta cyfra przypisywana jest ludziom szczerym, otwartym i emocjonalnym. I chyba takim był bohater tego spektaklu. A poza tym był zwykłym człowiekiem, popełniał błędy, potrafił walczyć i niekiedy się bał.

I ta muzyka na żywo! Dodatkowy walor spektaklu. Bardziej delikatna, bo bez perkusji, bardziej kobieca i dzięki interpretacji kobieco wzruszająca.

Spektakl, który mi się podobał i który obejrzałabym najchętniej raz jeszcze, ale na scenie teatralnej.

Polecam.

MaGa

Wawerskie Centrum Kultury: „9 x John L.”

Reżyseria: Anna Magalska
opieka dramaturgiczna: Aga Jun
opieka artystyczna: Paweł Paszta
aranżacje muzyczne: Mariusz Ziemba
scenografia: Michał Garstecki
film animowany: Izabela Skrzypczyk
film-retrospekcja: Mariusz Ziemba
W filmie udział wzięła: Milena Mindykowska
Występuje: Anna Magalska
Akompaniament: Rafał “Zwierzak” Zieliński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz