Strony

piątek, 19 marca 2021

Call my agent, czyli lekkie, inteligentne, zabawne

Nie mam ostatnio raczej czasu, by wciągnąć się w jakiś serial na maksa, żeby oglądać odcinki jeden za drugim, ale powiem Wam, że przy tej produkcji mam na to wielką ochotę.
Świetny pomysł, kapitalna obsada, no i jak to jest zagrane! Patrzymy na świat filmu, ale jakby z drugiej strony, towarzysząc w pracy agentom aktorów, znanych gwiazd. Czerwony dywan, premiery, wywiady, sesje zdjęciowe, wielkie kontrakty, castingi, oglądane od tej strony są jeszcze ciekawsze niż to co zwykle widzimy jako efekt końcowy. Ileż w tym pasji, emocji, różnych niuansów, które agent musi przewidzieć. Dopasowanie scenariusza do aktora, wypatrzenie okazji do promocji, negocjacje gaży, no i przede wszystkim rozwiązywanie wszelkich problemów - oto sedno pracy ludzi, którzy zwykle stoją w cieniu. Przede wszystkim to ostatnie stanowi tu element wnoszący do serialu najwięcej śmiechu. Te humory gwiazd czy producentów, konflikty, romanse, żenujące sytuacje z których trzeba ich wyciągać za uszy i bronić przed rozkręceniem afery...
Za mną na razie dwa sezony i już zacieram ręce na oglądanie kolejnych - może w ten weekend?


Kluczem do sukcesu serialu jest obsada, fakt że aktorzy grają tu samych siebie, mogą pokazać się w innym świetle, zabawić swoim wizerunkiem. Zobaczymy m.in. Juliette Binoche, Isabelle Adjani. Moniki Bellucci, Christopher Lambert, czy Isabelle Huppert i wielu, wielu innych :) W scenach i dialogach, które po prostu skrzą się od cynizmu, ironii - chyba środowisko ma niezły ubaw, dokładając kolejne autentyczne historie do scenariusza. 

Związek agenta i aktora okazuje się czasem relacją dużo trwalszą i intensywniejszą niż jego kolejne związki uczuciowe. Trzeba jednak być uważnym, żeby ktoś inny nie zagrał na jego ambicjach, emocjach i nie ukradł go inne agencji - przecież od zarobków podopiecznych zależy gaża opiekującego się nim impresario. Zapomnijcie o stereotypowym wysyłaniu ofert, rozmowach telefonicznych, czy nawet biznesowych kolacjach, tu w pracy jest się prawie 24 godziny i trzeba nieustannie być w gotowości. Nic dziwnego, że bohaterowie mają tak porozwalane życie prywatne. Ono jednak też wnosi tu sporo ciekawych wątków. Po prostu lubi się te postacie, mimo tego, że popełniają błędy, kłamią, bywają wredni. Walczą nie tylko o swoich aktorów, konkurując ze sobą, ale nieustannie też muszą łączyć siły, by ich statek, czyli agencja ASK, nie zatonął.
Jest pikantnie, ironicznie, ale na pewno i chamsko, czy wulgarnie - jednak Francuzi robią takie rzeczy o niebo lepiej niż Amerykanie. Cudowna zabawa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz