Strony

piątek, 26 marca 2021

Bezmatek - Mira Marcinów, czyli łatwo powiedzieć: trzeba żyć dalej

Ankiety poszło jakoś spokojnie, muzyczka soulowa się snuje z głośnika, a ja po raz kolejny siadam do notki o "Bezmatek" Miry Marcinów. Ciężko powiedzieć coś o takiej pozycji, bo chyba każdy może odbierać ją trochę inaczej - może zależnie od własnych doświadczeń, spojrzenia na różne sprawy. Na przykład dziś znajoma, która zajmuje się pomocą ofiarom przemocy domowej, powiedziała, że ta proza (i bohaterka) wydawała jej się strasznie zamrożona emocjonalnie. Kurcze, a dla mnie tu jest tyle emocji. Nawet w tych fragmentach żartobliwych, jakby zbieranych okruchach dzieciństwa, cytatach z jakichś piosenek, tekstów... Nawet w ironizowaniu. Cholera, tyle tu słów, myśli, które sam człowiek sobie dopowiada. I dobrze. Po co od razu mówić wszystko, skoro tak trudno to nazwać.


Przecież to normalne, że nawet w destrukcyjnej relacji można znaleźć okruchy czegoś pozytywnego, jakichś miłych chwil, do których się uśmiechamy. I w całej goryczy, w słowach, które można by powiedzieć, jak bardzo rodzic bywał raniący, jest też wdzięczność.
I pustka gdy rodzic odchodzi.
To książka o tęsknocie, jednocześnie bardzo intymna, ale i odważna w warstwie językowej. Jakże inna choćby od Wiechy (Rzeczy, których...). Mira Marcinów pisze coś w rodzaju pamiętnika z żałoby, a wracając do wspomnień buduje portret matki pełnej życia, choć nie zawsze wpisującej się w rolę rodzica. 

Jest tu i czarny humor i ból.
Czasem jedno, dwa zdania na stronę. Sceny. Obrazy. Myśli. Rwane, ale jakże wiele mówiące. Nawet puste przestrzenie pomiędzy poszczególnymi scenami i przemyśleniami mają tu sens i swoją wartość.
Siłą autorki jest szczerość, nie przejmowanie się tym, czy sformułowana myśl będzie dobrze przyjęta, czy nie będzie za ostra. W tym tkwi piękno tej książki. Jeżeli w czymś równie mocno możesz się odnaleźć, przeżyć lekturę, to wtedy wiesz, że to jest właśnie to. I sprawą drugorzędną są dywagacje ile w tym autorki, ile kreacji. Udało się coś wyjątkowego.

1 komentarz:

  1. Tak, jest ot wyjątkowa proza, dla mnie też aż kipi tam od emocji, aż się dziwię, że Twoja koleżanka miała wrażenie, że bohaterka jest zamrożona. Mnie bardzo poruszyła ta książka.

    OdpowiedzUsuń