Strony

sobota, 28 listopada 2020

Dramat, czy kryminał, czyli Bez skrypułów, Szadź i Miasto Niedźwiedzia

Kolejny pakiecik z serialami. O Chyłce nie będę pisał, bo kolejny sezon jest podobny do poprzednich - jak ktoś polubił, to będzie ciągnął. Na Saszę jeszcze za wcześniej by pisać, o Królu też jeszcze nie chcę. Królestwo kobiet jest tak żenujące, że nie zasługuje na notkę (z taką obsadą to po prostu katastrofa).
Kilka jednak propozycji opiszę.

Na początek Polsat i jak rozumiem bardziej rozbudowana wersja tego co pokazano w kinowym Solid Gold. Nie mam co prawda porównania, ale wersję serialową ogląda się nieźle. Można oczywiście by doszlifować poszczególne wątki bo jest przewidywalnie, podkręcić atmosferę, na pewno jednak decyzja by nie ciągnąć tego w nieskończoność, postawić na mini serial, była trafna. Ciekawość bowiem w takim wypadku bowiem udaje się utrzymać. 


Choć w centrum akcji jest młoda policjantka Kaja, która wraca do służby po pewnym zdarzeniu sprzed kilku lat, które wywołało u niej traumę, to główny konflikt rozgrywany jest pomiędzy dwoma ludźmi postawionymi wyżej. Jeden jest znanym biznesmenem, który poza jawnymi interesami, prowadzi też mniej legalną działalność, a drugi to człowiek z CBŚ, który postawił sobie za punkt honoru go rozpracować. I czyni to mimo różnych nacisków politycznych i rozkazów przełożonych - to jego prywatna wojna, w którą wciągnął m.in. byłą podwładną, czyli Kaję.
Interesy biznesmena jako żywo przypominają nam aferę Amber Gold, mam jednak wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał emocjonalny jaki wiąże się z utratą pieniędzy sporej grupy Polaków. A może to nam politycy obrzydzili ten temat i nie wierzymy już w ukaranie winnych? Twórcy serialu też trochę idą na łatwiznę, bo choć pokazują powiązania polityczne, układ dawnych służb, które rozgrywają swoimi ludźmi, to finalnie i tak idą w jakieś porachunki mafijne, czyli banał, nie pokazując nic oryginalnego. Na Gajosa zawsze miło się patrzy, Serweryn też ma klasę, a i Marta Nierdkiewicz nie wypada w głównej roli słabo. Daje się to oglądać, choć spodziewałbym się więcej.

 

Szadź to znowu produkt TVN, które zaczyna się rozkręcać z produkcjami kryminalnymi. W porównaniu z lekturą (do książki Brejdyganta znajdziecie link w spisie przeczytanych) dużo pozmieniano, niestety mam wrażenie, że na gorsze, serial więc niestety jakoś nie zostanie w głowie na dłużej. Sztampa, czyli ładne obrazki z miasta i okolic (tym razem Opole), godziny spędzane nad rozgryzaniem spraw przy biurku, jakiś pościg oraz psychopata, którego poznajemy na samym początku, więc nawet nie ma frajdy z własnego rozgryzania zagadki, a jedynie wkurzanie się na to, że scenarzyści przeciągają sprawę, która w książce naprawdę trzymała w napięciu.
Nie mam pretensji o zmiany dotyczące bohaterów, gdyby jednak sprawiły one, że są oni ciekawsi... Ale nie, odbierając im wszystkie przymioty, które mogłyby być kontrowersyjne (policjantka o skłonnościach homoseksualnych, a znowu ścigany przez nią sprawca to nie tylko człowiek szanowany w kręgach katolickich, ale i na pasku obcych służb), sprawia, że wypadają na ekranie trochę blado. Aleksandra Popławska trochę na jednej minie, a Maciej Stuhr mimo prób, by wydawać się diabolicznym, raczej okazuje się dość żałosny. O ile przez jakiś czas udaje się trzymać widza w napięciu, to nie udaje się dowieźć tego do końca, a finał strasznie rozczarowuje. Cóż, po raz kolejny TVN nie proponuje nic oryginalnego i funduje nam uproszczenia, dziury fabularne i niekonsekwencje.  
Strach przed tym, by nie było zbyt brutalnie, wygładzanie historii, sprawia, że to staje się nijakie.


I po raz kolejny wychodzi na to, że poza Polską potrafią opowiadać ciekawsze historie, robią to lepiej.

Miasto Niedźwiedzia choć jest raczej dramatem, niż kryminałem, trzyma bowiem za gardło. Jedno wydarzenie okazuje się kamyczkiem, który niszczy wydawałoby się zżytą społeczność niewielkiego miasteczka. Od wielu lat mieszkańcy mają nadzieję  na sukces swojej drużyny hokejowej, który przyciągnąłby do miasteczka sponsorów, sprawił, że zainteresują się nimi media. To szansa nie tylko na nową halę sportową, ale dla całego miasta. Do Björnstad ściągnięty zostanie więc nowy trener, kiedyś ich zawodnik, człowiek stąd, który zrobił nawet pewną karierę jako zawodnik, ale to było lata temu. Wyjechał stąd nie do końca załatwiając wszystkie sprawy, więc nie wszyscy witają go z radością. Ale działa. Kontrowersyjnie, ale osiąga sukcesy.
Po pierwszych zwycięstwach młode chłopaki urządzają imprezę, w trakcie której najlepszy strzelec gwałci nieletnią córkę trenera. I zaczyna się dramat. Po pierwsze jej, bo długo boi się powiedzieć o tym co się stało, była pijana, chłopak jej się podobał, więc nosi w sobie i wstyd i jakieś poczucie winy. A sprawca czuje się pewnie i wszystkiego się wypiera, twierdząc że tego chciała. Tu zaczyna się drugi dramat - obserwujemy to jak dla wielu mieszkańców sukcesy drużyny i święty spokój są ważniejsze niż karanie chłopaka, który może zaprowadzić ich do zwycięstwa. Zamieść pod dywan, pozbyć się rodziny z miasteczka to dla niektórych spora pokusa.
Jak niedużo trzeba do stworzenia czegoś co budzi ciekawość - ludzkie sekrety, emocje, zwykłe wady, nadzieje, lęki. Tego tam jest tyle, że mamy poczucie, iż można to by rozwinąć, za szybko przychodzi finał.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz