Strony

czwartek, 2 stycznia 2020

Dzwonię do moich braci, czyli o różnych odmianach strachu


Gdy patrzę na M. zaczynam myśleć, że ta emerytura może być czymś całkiem przyjemnym. Książki, spektakle, planszówki - we wszystkim mnie bije na głowę, ale skoro nie daje się namówić na miejsce w sieci, z radością w tym roku również będę udostępniał jej trochę miejsca u siebie. Jest 2 stycznia, a ona już zdążyła być w teatrze :)
R

Rzadko myślimy o tym, że uczynek jednostki może wpływać na całe grupy jego pobratymców. Pamiętacie jak polscy złodzieje kradli samochody w Niemczech? Wówczas do całego narodu przylgnęła łatka „złodziei”. Do tej pory nad nami wisi, choć teraz zaczynają dostrzegać, że jesteśmy też pracowici, kreatywni, lojalni… ale przy byle potknięciu, przy byle kradzieży ta łata daje o sobie znać. A teraz wyobraźcie sobie, że macie ciemną karnację, kruczo czarne włosy. Urodziliście się z mieszanego małżeństwa i wyglądacie zdecydowanie inaczej niż typowy Szwed. Urodziliście się w Szwecji, tu chodziliście do przedszkola, szkoły, ukończyliście uniwersytet, macie tu szwedzkich przyjaciół, kochacie szwedzką koleżankę. Mało tego, jesteście zdecydowanie inteligentniejsi od swojego szwedzkiego przyjaciela… Wydaje się, że wszystko jest w porządku, że nic złego stać się nie może. Chodzicie na dyskoteki, spotykacie na imprezach, jak to między ludźmi bywa. I nagle następuje atak terrorystyczny, za który odpowiedzialny jest człowiek z rysopisu podobny do ciebie…



Amor, bohater sztuki to syn emigranta z Tunezji. Kiedy wybucha samochód-pułapka jest tak samo wstrząśnięty tym aktem terroru jak wszyscy wokół. Dzwoni do przyjaciół, a oni dzwonią do niego, sprawdzają czy wszystko z nimi jest w porządku, czy nikt nie ucierpiał. Media podają rysopis tak ogólny, że wszystko do Amora pasuje: ciemna karnacja, czarne włosy, czarny plecak… W dokumentach jest Szwedem, ale… ten wygląd. Zamachowca nie złapano, może zginął, może miał wspólników? Ludzie się boją, on też. Nie zamachowców, bo ich nie zna. Amor boi się strachu Szwedów. Kiedy to sobie uświadamia w jego mózgu zaczyna się galopada myśli, podszepty strachu, który doprowadza raz do tłumionej agresji, a raz do absurdu. Wyjść z domu czy się przyczaić? Zachowywać się normalnie. A może nie? Jak jestem postrzegany? Czy oni widzą we mnie terrorystę? Czy ja mógłbym być terrorystą? Nie! A może: tak?! Co zrobić jak się na mnie rzucą? Muszę się bronić, wezmę nóż. Tak na wszelki wypadek. Uśmiechać się do wszystkich? Czy może patrzeć w ziemię?


Amor musi wyjść z domu, a wraz z nim idą różne stany świadomości, podsycane rozmowami telefonicznymi z „braćmi” (niekoniecznie prawdziwymi krewnymi, raczej to ludzie o zbliżonej tożsamości etnicznej, kulturowej, religijnej). Bohater się z nimi jednocześnie utożsamia i od nich ucieka. Te rozmowy raz go kierują w stronę agresji, gdy przypomina sobie doświadczenia jak był mobbingowany w szkole, jak różnie byli traktowani jego arabscy pobratymcy przez policję, służby porządkowe, a jednocześnie uświadamia sobie, jak niegdyś niewinne wg niego zachowania w chwili obecnej mogą się obrócić przeciwko niemu (chora miłość do Valerii, agresywna krewna). Zapętlony w paranoi ma ochotę zemścić się na byłej koleżance Golbarg (obecnie – Karolina) za wyrzeczenie się tożsamości. Myśli kotłują się w głowie Amora. Tragizm sytuacji polega na tym, że zna Szwedów i wie, że za ich uśmiechami potrafi kryć się stłumiona agresja, a jego pierwotny strach o przetrwanie również może wyzwolić agresję… Kiedy więc widzi na moście policjantów otaczających jego pobratymca, myśli Amora przypominają mu podobne brutalne ataki wobec krewnych i znajomych, wyciąga więc nóż i rusza na pomoc…


„Dzwonię do moich braci” J. H. Khemiri to dramat współczesny o rozszerzeniu odpowiedzialności z jednostki (zamachowiec) na całą grupę „obcych”. Rzecz dzieje się w Sztokholmie po ataku w 2010 r., ale ma międzynarodową wymowę. Emigranci z różnych powodów opuszczają swoje ojczyzny, Polacy również, ale na obczyźnie, każdy imigrant chciałby stanowić osobny byt, jednak tak nie jest, prawie zawsze widziany jest w grupie, jako jednostka ze zbioru jednostek. Bo innym tak łatwiej. Można uogólnić, wszystkich wrzucić do jednego „worka” i twierdzić, że wszyscy są jednakowi. Tworzy się paranoja z obu stron, narasta strach, potem agresja. Mocny temat, wart powtórzenia.


W rolę Amora wcielił się Mateusz Trembaczewski i według mnie był świetny. Niemal cały czas na scenie, cały czas w zmiennych emocjach, które nie były przerysowane. Naturalny sposób przedstawienia postaci z jej strachem, odwagą, paranoją, miłością, zaakcentowany niemal niezauważalnymi środkami (gestem, pochyleniem ramion, przeczesaniem ręką włosów) – to było piękne. Bardzo mi się podobał.


Dobrze mu partnerował Jakub Kordas jako jego przyjaciel, cwaniaczek o dobrym sercu, ale taki, na którym raczej nie można polegać. Ale swoją postać zagrał dobrze.


Mam problem z aktorkami. Odnoszę wrażenie, że reżyserka (Marta Malinowska) nie miała na nie pomysłu. Paulina Fonferek świetna jako Karolina, zupełnie bez sensu wspinająca się po scenografii jako pracownica butiku (rozumiem umowność teatru, ale ten sznur z ciuchami - to bliżej zabawy w stodole, a nie butiku w Sztokholmie). I co z tego, że tekst oddany dobrze, kiedy pomysł na postać jest do niczego. Podobnie z Katarzyną Kucharską – świetna jako tajny wywiadowca, pięknie zsynchronizowana tekstem zarówno z Amorem jak i Valerie, dobra jako babcia Amora, natomiast jako młoda kuzynka… te wygibasy, komu i czemu miało to służyć, co nam mówić o tej postaci. A szkoda, bo obie Panie mogły przekazać dużo więcej niż to co wybrzmiało.


I jeszcze jedno zastrzeżenie… jeśli w rozmowie odbywanej w budce telefonicznej na początku spektaklu, odkrywa się puentę – to nie jest to fajnie.


Jednak spektakl ze względu na temat, po małych poprawkach, powinien być grany, bo temat ważny, aktualny i nie można udawać, że nas nie dotyczy. A młodzi debiutanci – dobrzy w tym co robią.


Polecam


MaGa






Społeczna Scena Debiutów w Teatrze WARSawy
Jonas Hassen Khemiri „Dzwonię do moich braci”
Przekład: Halina Thylwe
Reżyseria: Marta Malinowska
Muzyka: Dominika Jarosz, Mateusz Trembaczowski
Scenografia: Iga Koclęga
Obsada: Paulina Fonferek, Katarzyna Kucharska, Jakub Kordas, Mateusz Trembaczowski






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz