Strony
▼
środa, 11 grudnia 2019
Na noże, czyli podjąłem decyzję
Zanim kolejne notki teatralne (do podsumowań coraz mniej czasu), jeszcze jedna świeżynka kinowa. Dla samej obsady warto się wybrać, bo jest bardzo smakowita, ale jeszcze lepsze jest to, że mamy do czynienia z kryminałem gdzie udało się utrzymać zainteresowanie widza do samego końca. A to przecież rzadkość. Gdy już, już masz motyw i sprawcę, nagle wolta i zmiana punktu widzenia. Dawno nie było czegoś co w tym gatunku by dawało tyle frajdy.
Jest w tym jednocześnie dużo zabawy konwencją, Daniel Craig jako prywatny detektyw wydaje się nie tylko ekscentryczny, ale i trochę gapowaty, a policjanci najchętniej wsadzali by po odkryciu pierwszej poszlaki świadczącej o motywie. A takowy miał tu prawie każdy. Niby rodzinka, niby bliscy, tuż po imprezie urodzinowej nestora i ich wszystkich dobroczyńcy, ale za jego plecami nic tylko zgrzytanie zębami.
Odetchnęli z ulgą po jego śmierci. Teraz nic tylko czekać na otwarcie testamentu. Niby nie napisze już więcej żadnego kryminału, ale to co dotąd napisał i tak przyniosło niezły majątek. A przecież można sprzedać jeszcze prawa do ekranizacji (na co staruszek się nie zgadzał).
Początkowo śmierć uznano za samobójstwo, ale zbyt wiele rzeczy jest do wyjaśnienia, a każda kolejna rozmowa przynosi nowe odkrycia. Kto kłamie, co ukrywa i czy będą potrafili pojednać się po śmierci męża, ojca, dziadka?
Trup w posiadłości, grupka podejrzanych i detektyw, który musi odgadnąć przebieg wydarzeń - niby brzmi to klasycznie jak u Agathy Christie, ale uwierzcie, tym razem naprawdę nie jest banalnie.
I mimo, że znam rozwiązanie, dla samych kreacji aktorskich i śledzenia tego jak ta historia jest zbudowana, mam ochotę zobaczyć to raz jeszcze.
Docierają do mnie same dobre opinie na temat tego filmu. Będę musiała go w końcu obejrzeć. Choćby ze względu na nawiązania do twórczości Agathy Christie, jednej z moich ulubionych autorek. :)
OdpowiedzUsuń