Strony
▼
czwartek, 26 grudnia 2019
Cokolwiek wybierzesz - Jakub Szamałek, czyli oby się klikało
Już na początku roku 2019 WAB reklamowało ten thriller hasłem: nic lepszego w tym roku nie przeczytasz. Jak zwykle jest w tym dużo przesady, ale widać, że Szamałek znalazł pomysł, którym się jakoś wstrzelił w potrzeby i zainteresowania. Trochę to zaskakujące, bo jak dla wszystkich korposzczurów i mieszkańców wielkich miast, zbyt często sięga po oczywistości, prezentując je jako prawdy objawione, o których poza nimi nikt nie wie, a znowu dla tych, którzy mieszkają w niewielkich miasteczkach czy na wsi, życie bohaterów ze wszystkimi ich ambicjami (ach sukces! Warszawa, bo poza nią nie ma życia), może wydawać się dziwaczne. Cykl "Ukryta sieć" jednak widać chwycił i ja również przyłączam się do tych, którzy po lekturze pierwszego tomu, mają ochotę na więcej. Mimo wad, mimo pewnej sztuczności jaką wyczuwałem w niektórych fragmentach, podobała mi się intryga, tempo, i w sumie również finał, na tyle otwarty, by nie sprawiać wrażenie happy endu.
Gdy Szamałek pisał o starożytnym Rzymie (chyba jeden za mną, a łącznie były trzy?) sporo osób narzekało tam na dialogi. Nie chodziło nawet o zbytnie uwspółcześnienia, przekleństwa, ale raczej o wyczuwalną sztuczność i tu niestety mam chwilami podobnie. Tak jakby autor za bardzo się starał, by nadać im jakiś luz, używa jakichś zasłyszanych słówek, ale nie ma w tym naturalności. Przez to niestety i bohaterowie chwilami są jak lalki, z którymi trudno się identyfikować. Dzieje się niby dużo, ale nie wciągnęło mnie to tak bardzo jak pewnie by mogło. A może to kwestia tego, że na pierwszym planie była osoba, która działała mi na nerwy i była dla mnie mało wiarygodna? Młoda kobieta po studiach dziennikarskich, chowająca swoje ambicje w kieszeń i niestety produkująca kolejne newsy z dupy, których jedynym celem jest przyciągnięcie uwagi i kliknięcie przez użytkownika w necie, miałaby pociągnąć dziennikarskie śledztwo oparte na tak nikłych poszlakach? Jakoś wierzyć się nie chce. Jej naiwność (to jej tłumaczone są wszystkie zagrożenia związane z Internetem) jest powalająca. Julita Wójcicka dostaje oczywiście wsparcie od tych, którzy potrafią dużo więcej, ale mamy uwierzyć, że bez niej nic by nie zrobili... Odważna, uparta, a cholera odpuszcza w tak wielu kwestiach (nawet molestowanie przez profesora). No nie wkurzałoby Was to?
U Brejdyganta też bohaterce nie do końca ufałem, ale tam jednak historia (nie ukrywajmy tego podobieństw trochę jest) wciągnęła mnie bardziej. A jednak przygotowuję już sobie drugi tom cyklu Szamałka - może będzie lepiej? Pomysł na pewno jest fajny, a sporo poruszonych spraw warto nagłaśniać, warto o nich mówić, to nie są rzeczy wyssane z palca.
Czy książka "Cokolwiek wybierzesz" znajdzie się gdzie wysoko w podsumowaniu roku? Przekonacie się już za kilka dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz