Strony

środa, 16 października 2019

Uzurpator, czyli nie ornat czyni księdza

Ja po książkę sięgać nie zamierzam, ale M. napisała co niej sądzi.

Bożena Aksamit i Piotr Głuchowski stworzyli portret Henryka Jankowskiego, jak wszyscy podkreślają: „bez retuszu”. Nie oskarżają, nie bronią. Pozwalają mówić dokumentom, oddają głos świadkom. I tym znanym z pierwszych stron gazet i tym najbardziej zapuszczonych peryferii Gdańska. Chodzą po plebanii Świętej Brygidy, ale również do klubów gejowskich. I zbierają świadectwa… a z nich wyłania się zgoła inny obraz niż ten z mitu „niezłomnego kapelana „Solidarności”.

„Ksiądz Jankowski był pedofilem i agentem bezpieki, zwłaszcza w latach 1980-1981, a na te wszystkie zarzuty mamy dowody, a więc jest ponurą postacią tamtych czasów. Wiele osób nie chce przyjąć prawdy o Jankowskim, ponieważ funkcjonują one w paradygmacie, który zakazuje krytyki duchownych”. (Historyk prof. Andrzej Friszke)

„Człowiek uważany za wielkiego i dzielnego kapelana, był w istocie potworem i co więcej: wszyscy o tym wiedzieli, ale utrzymywali to przez wiele, wiele lat w tajemnicy ze względów politycznych (…)”. (Publicysta Rafał Ziemkiewicz)



„Jego skłonności znała już SB. Szef „Solidarności” odsłaniał pomnik agenta pseudonim „Delegat”, który donosił na Annę Walentynowicz! I chodzą tam wszyscy, udając Greków – Polska to jest dziwny kraj”. (Członek Kolegium IPN, dr Sławomir Cenckiewicz)


„Nie będę miała dziecka Jankowskiego. Może teraz uwierzycie, że zostałam zgwałcona” (z listu samobójczego małoletniej Ewy).


Autorzy, krok po kroku badają z niezwykłą starannością życiorys Prałata Jankowskiego i co krok napotykają nieprawdę, omijanie niewygodnych faktów, konfabulacje na temat swojego pochodzenia, znaczenia i milczenie w sprawach istotnych. Człowiek, który na dobrą sprawę nie powinien być nawet księdzem, urasta do rangi symbolu, będąc jednocześnie na usługach SB, donosząc na tych, którzy noszą go na rękach. Wstrząsające.

Ale to tylko jedna odsłona tej książki; druga – to prawda o początkach „Solidarności”, o jej wzlotach i upadkach, zapis rozmów i dokumentów, a na tym tle postać Jankowskiego, już prącego do władzy, jątrzącego między założycielami stoczniowej „Solidarności”, odsuwającego Wałęsę od Michnika, Kuronia, Geremka, niszczący struktury wewnętrzne związku. Donoszącego na Walentynowicz, przekazującego SB treści rozmów solidarnościowców z kardynałem Wyszyńskim, papieżem. W stanie wojennym – zdradzającym miejsce ukrywania się Rulewskiego.


Trzecia odsłona to obraz mentalności nas, Polaków, a przy okazji polityków (i ludzi zbliżonych do tych kręgów)… bo ci, którzy bywali u Henryka Jankowskiego, postawiali go na piedestał, otoczyli bałwochwalczym kultem. Teraz wstyd się przyznać, że się nie widziało w nim (albo nie chciało widzieć) człowieka o rozbuchanym ego, antysemity , kłamcy i pedofila. O jego skłonnościach wiedzieli niemal wszyscy, którzy go znali. Nie zareagował nikt. Przerażające!


Nie szata czyni człowieka, ale jak się okazuje ornat jest świetną przykrywką. W naszym konserwatywnym społeczeństwie ksiądz jest nietykalny i z tego korzystał H. Jankowski. Dyżurny cudzej moralności, który złapany na kłamstwie krzyczał gromko: „to atak na Kościół, Boga!”. Ta książka, mimo że mocno wyważona, jednak wykazuje jak upada autorytet kościoła katolickiego w Polsce, jak kruszeje fundament jego znaczenia.


Polecam

MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz