Strony

wtorek, 29 października 2019

Sieci widma - Leszek Herman, czyli będą państwo pamiętali tę podróż

Kolejna zarwana nocka przy lekturze. I to na konferencji, gdy wiadomo, że zmęczenie i tak daje się we znaki. Co ja jednak na to poradzę. No wciągnęło...
Leszek Herman po raz czwarty zaproponował czytelnikowi zabawę z wieloma wątkami, łamigłówkę do samodzielnego złożenia. Wielość postaci, ich przemyśleń, aktywności może z początku być trudna, szczególnie że akcja rozwija się dość powoli. Jaka potem jednak frajda, gdy już wszystkie elementy wskoczą na miejsce. Pojawią się znajomi z poprzednich książek autora, ale w większość w rolach epizodycznych, pojawią się za to nowi! Pani Anna, niczym panna Marple, będzie szaleć na statku, a Paulina, czyli dziennikarka, którą już dobrze poznaliśmy, po raz kolejne swoim śledztwem ściągnie na siebie spore ryzyko. A wszystko przez cholerną ciekawość i brak umiejętności usiedzenia w spokoju...


W sumie motyw: statek, a na nim ludzie, którzy wcześniej się w większości nie znali, a których lost splotą się bardzo mocno w dramatycznych warunkach, to materiał na niezłą książkę i nie trzeba byłoby nic więcej. Ta atmosfera niepokoju, usterka, która jak czujemy musi sprowadzić niebezpieczeństwo, zbliżający się sztorm, jakieś sekrety skrywane przez niektóre z postaci - autor jednak nie byłby sobą, gdyby nie zapętlił wszystkiego po 10 razy, dokładając rosyjską mafię, kradzieże i przemyt dzieł sztuki, dziennikarskie śledztwo... Miałem obawy, czy uda się to wszystko sensownie połączyć, ale przyznaję: udało się.
To miał być przyjemny i niezbyt długo rejs, potem już kilka dni wypoczynku w Szwecji, alkohol i dobre towarzystwo sprawiało, że niektórzy nawet nie zamierzali kłaść się spać. Zupełnym przypadkiem znajdą się w centrum wydarzeń, gdzie wszyscy mogą zginąć, Błąd, zaniedbanie, pech i zbieg okoliczności, tłumaczyć może to różnie, grunt że nieświadomie pasażerowie promu stanęli na drodze do realizacji planów przez ludzi bardzo zdeterminowanych. Dla nich pozbycie się dziennikarki, tylko dlatego, że wie ona więcej niż jest faktycznie, to bułka z masłem.
Trochę brakowało mi większego rozmachu, przygód, żartobliwej atmosfer między przyjaciółmi, jaka była w poprzednich tomach, ale udało się zaciekawić i sprawić, że denerwowałem się obserwując kolejne piętra zdarzeń i zgrzytając zębami na "dowcipne" przerywanie rozdziałów w najlepszym momencie, by fundować inny wątek. Mieszanka kryminału, powieści katastroficznej godna polecenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz