Strony

niedziela, 8 września 2019

Miasto duchów - Krzysztof Bochus, czyli w oczekiwaniu na nieuniknione

Drugi z pisarzy, którym towarzyszę od debiutu. Zachwyciły mnie jego retro kryminały o radcy Christianie Abellu, potem udowodnił, że całkiem sprawnie konstruuje też współczesne intrygi, teraz zgodnie z zapowiedziami otrzymujemy domknięcie historii, która rozpoczęła się na niemieckim Pomorzu. Wojna zmieni wszystko, więc i dla policjanta, nawet jeśli nie akceptował nazizmu, ale pracował przed wojną dla Niemców, nie będzie już tu miejsca. Będzie mi jakoś jednak żal tego bohatera i cyklu, po cichu więc liczę na to, że autor powróci, może do wcześniejszych spraw, jeszcze sprzed roku 39? To wyczuwalne rosnące napięcie w poprzednich trzech tomach, brunatna siła, która podnosiła głowę coraz śmielej, przekonana że to ona tworzy i narzuca prawo, a sama nie musi go przestrzegać, a której próbował przeciwstawiać się Abell nadawała tym kryminałom wyjątkowego klimatu.
W ostatnim tomie jest inaczej - mamy jesień 1944 roku i jedynie nieliczni nadal wierzą w to, że jeszcze mają szansę tą wojnę wygrać. Ludzie coraz bardziej pogrążają się w beznadziei, jakimś fatalizmie, bojąc się głośno występować przeciw Hitlerowi, ale po cichu przeklinając go za to wszystko w co ich wciągnął. Jak pamiętamy Abell zrezygnował z pracy w policji, nie chciał przywdziać znienawidzonego munduru i uciekł do Holandii. Nawet tam jednak nie zaznał spokoju.

Gdy porwano jego małą córeczkę, nie ma wyboru - musi wrócić do Gdańska i poprosić o pomoc dawnych znajomych. W zamian za to, że może prowadzić własne dochodzenie, musi wrócić do policji i rozwiązać zagadkę śmierci dwóch wysokiej rangi oficerów, pracujących w bazie okrętów podwodnych. Wraz z niezastąpionym wachmistrzem Kukułką, radca Abell musi pracować więc nie nad jedną, ale nad dwoma sprawami, licząc się z tym, że nie wszyscy są mu przychylni i nie brak w mieście ludzi, którzy pamiętają mu dawne słowa i czyny. Mimo przygrywanej wojny, to przecież oni teraz sprawują władzę i czekają na jakikolwiek błąd z jego strony. Jednocześnie bohatera wciąż dręczą wyrzuty sumienia, jest bowiem świadom, że los córki zależny jest tylko od niego, jej porwanie jednak też wynikało z jakichś jego dawnych spraw, bólu jaki komuś zadał.
Bochus zawsze potrafił zadbać o to, by oprócz akcji, zarysować ciekawie tło historyczne, atmosferę tamtych dni. Życie w cieniu nalotów aliantów, zbliżających się Rosjan, nie ustającej propagandy o jakiejś cudownej broni, która ma zmienić oblicze wojny, to nie tylko rozmowy, wyczuwalny strach, ale i rosnąca w ludziach gorączka, czasem popychająca aż do zbrodni. Przecież już nikt nie dba o to prawo, liczą się pieniądze, władza i siła, odradzają się tajne organizacje odwołujące się do więzi braterskich, które są ważniejsze niż wszystko inne. Abell w tym chaosie wydaje się ostatnim błędnym rycerzem, a Kukułka jego wiernym giermkiem, który potrafi wydobyć zeznania choćby siłą, by krok po kroku dojść do prawdy i zawalczyć o sprawiedliwość.
Podobnie jak przy poprzednich tomach autorstwa Krzysztofa Bochusa, namawiam do lektury. "Miasto duchów" to trzymający w napięciu kryminał noir, z wciągającą intrygą i jeszcze ciekawszym tłem historycznym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz