Strony

czwartek, 25 lipca 2019

Krople deszczu padają mi na głowę. Autobiografia, czyli… legenda muzyki - Burt Bacharach, opowiada o sobie

Kiedy w koszu w Tesco, daleko od Warszawy, „spojrzała” na mnie ta książka wiedziałam, że pochłonę ją w kilka chwil. Burt Bacharach, amerykański kompozytor, zdobywca Oscarów (3) , licznych nagród Grammy (6) i Emmy oraz wielu innych, towarzyszył mi od dzieciństwa aż do dorosłości; zawsze zadziwiający linią melodyczną swoich utworów, która natychmiast zapadała w pamięć. To zapewne dzięki niemu lubię filmy muzyczne i dzięki niemu (a właściwie jego piosenkom) zwróciłam uwagę na wielu wykonawców tamtego okresu: Dionne Warwick, Atlethę Franklin, Toma Jonesa czy Herba Alperta. Bo Burt Bacharach pisał utwory różnych gatunków: muzykę pop, muzykę filmową, współtworzył musicale. I na każdej niwie odnosił sukcesy.


Burt Bacharach snuje swoje wspomnienia od czasu dzieciństwa do chwili obecnej, nie wybielając się, nie przerzucając winy za porażki (a i takie były w jego życiu i twórczości) na innych, ciesząc się z sukcesów swoich kompozycji i możliwości poznania ludzi, których chciał poznać i tych, których poznał w trakcie życia i byli dla niego przyjaciółmi lub inspiracją. Szczerze pisze o swojej niechęci do lekcji gry na fortepianie w dzieciństwie, samotności w szkole, pierwszych próbach kompozytorskich, pierwszych związkach z kobietami. Wędrujemy z nim po całym świecie kiedy towarzyszy Marlenie Dietrych (ciekawy portret aktorki) jako jej kompozytor i przyjaciel, siedzimy w studio nagraniowym kiedy doprowadza do pasji swoim perfekcjonizmem zarówno muzyków jak i piosenkarzy. Dowiadujemy się dlaczego jego piosenek nie zaśpiewała Whitney Huston (przy okazji garść informacji o niej samej). Śledzimy początki współpracy z długoletnim „tekściarzem” jego kompozycji Halem Davisem, a potem kulisy rozpadu tego długoletniego duetu, a właściwie spółki kompozytorskiej, dowiadujemy się dlaczego zerwana została współpraca z Donnie Warwick a także w jaki sposób dopominał się o utwór dla siebie Frank Sinatra. Chociażby z tego powodu ta książka może być interesująca dla osób zainteresowanych historią muzyki współczesnej i jej twórcami. A jeśli ma się możliwość przy czytaniu odnaleźć na You Tube utwory o których się czyta – to już jest gratka nie z tej ziemi.


Burt Bacharach to mężczyzna z zadziwiającym życiorysem. Czterokrotnie żonaty, z czwórką dzieci. Jego perypetie rodzinne, skłonność do kobiet, alkoholu, nocnego życia, kulisy działania muzycznego show biznesu – same w sobie mogłyby być kanwą niejednego filmu. Jednak mimo wszystko wyziera z tej autobiografii ciepły człowiek, który zdaje sobie sprawę co w życiu sknocił, gdzie mógł postąpić inaczej, może lepiej, ale był zbyt młody czy niezręczny, by wtedy to zauważyć. Mężczyzna, który chciał mieć rodzinę, ale również tak duży margines wolności, że nie przetrwały próby trzy pierwsze małżeństwa. Mężczyzna, który chciał być ojcem, który składał naiwne przysięgi Bogu by ocalił od śmierci jego przedwcześnie urodzoną córkę Nikki, który adoptował chłopczyka z kolejną żoną i szczęśliwie doczekał się pary dzieci z ostatnią żoną. I przez całe życie starannie usiłował sprostać tej roli dla całej czwórki potomstwa. To jego wspomnienie o ukochanej pierworodnej, która była dzieckiem autystycznym, ale wówczas nikt nie znał tej choroby i podejmowane przez niego działania by jej pomóc w efekcie doprowadziły do jej samobójstwa. To próba rozrachunku z własnymi emocjami, pogodzeniem z żalem po tych co odeszli.


Fenomenalny, legendarny za życia kompozytor szczerze opowiada o tym co przeżył. Warto poznać, bo wielokroć nucimy pod nosem jego kompozycje nie zdając sobie sprawy, że to on jest ich twórcą.


https://www.youtube.com/watch?v=nL8hVXSDmNM


MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz