Strony

czwartek, 27 czerwca 2019

Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót - Stefan Darda, czyli czemu tak mało?

Idę zatem za ciosem i oto kolejna książka Stefana Dardy. Tym razem nowy cykl, w tej chwili mam wrażenie że bardziej kryminalny z otoczką paranormalną, a nie w klimacie grozy, jednak ten autor nawet pisząc wydawałoby się o prozaicznych sytuacjach, potrafi wywołać u mnie stan napięcia czy niepokoju.
Nowa seria przypomina mi trochę pomysły Pilipiuka: trochę historii, jakiś magiczny artefakt,  który może wpływać na ludzi, podróże w czasie, tyle że Darda nie bawi się raczej w groteskę, trzyma się prawdziwego życia. Sama historia ostatnich miesięcy jakie bohater książki przeżył stanowi ciekawy punkt wyjścia i pewnie jeszcze będzie powracać, choć przecież nie stanowi głównej osi fabuły. Fakt, iż siedział on w więzieniu, został wypuszczony gdy znalazły się dowody na jego niewinność, że ciągnie się za nim plotka o skłonnościach pedofilskich, sprawia iż Jakub Domaradzki jest człowiekiem dość samotnym, który zostaje zmuszony do budowania życia od nowa. Tam gdzie mieszkał raczej życia nie ma. Choć właśnie tam nadal mieszka dziewczyna, w której od lat się kocha.



Musi pogodzić się z tym, że wyszła za innego i to w dodatku kogoś, kto nie cierpi Jakuba od lat. Może jednak nie mając szans na kontynuowanie swojej "kariery" nauczyciela W-F, łatwiej mu zacząć wszystko od nowa. Jedzie do Przemyśla, do swojego wujka, który był jedną z niewielu osób, które nie utraciły wiary w jego niewinność. Niestety znany przemyski fryzjer tuż przed przybyciem swojego siostrzeńca popełnia samobójstwo. Sprawa jest dość zagadkowa, choć policja nie wierzy w udział osób trzeci. Domaradzki próbuje jakoś ogarnąć sprawy wujka, ale coraz bardzie gnębi go tajemniczość jego śmierci, pozostawionego listu i strach w jakim wydaje się przeżył swoje ostatnie chwile.
To dopiero pierwszy tom, nie dziwne więc że różne sprawy pozostają niewyjaśnione, mimo wszystko jednak trudno mi nie wyrazić głośnego niezadowolenia, że dostajemy tak mało. To jakby dopiero pierwszy rozdział, a nie przynajmniej w jakimś fragmencie zamknięta historia. Na pewno podobało mi się to z jaką pasją autor pisze o Przemyślu, jego urokach i wyjątkowości. Aż chciałoby się tam wybrać (trzeba kiedyś nadrobić). Odwołania do Grabińskiego - szacun! Warto wciąż go przypominać. Fajna jest również nakreślona w kilku wątkach intryga zapętlająca się wokół Jakuba Domaradzkiego, tu trochę bardziej realnie, w innym miejscu coś bardziej fantastycznego, a całość ma ciekawy klimat. Zabawę psuje jednak fakt, że nie wiadomo ile trzeba będzie czekać na kontynuację.
Wydawca reklamuje to jako horror kryminalny z elementami grozy i niesamowitości, doprawiony szczyptą fantastyki oraz powieści obyczajowej i historycznej. Brzmi trochę sztucznie, ale czyta się bardzo dobrze. Nawet jeżeli chciałoby się więcej horroru :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz