Strony

czwartek, 20 czerwca 2019

Bajki dla dorosłych - Rutkowski&Piotrowski, czyli jazz i 3 godziny nawijki

Minęło już trochę czasu od wieczoru z bajkami dla dorosłych, ale to improwizowane wydarzenie będzie powtórzone, kto wie może będzie nawet lepiej niż za pierwszym razem. Zawsze przecież trzeba chwili na to by się dotrzeć, by sprawdzić jak ten pomysł sprawdza się w praktyce, jak reaguje na niego publiczność. Ona tu jest bardzo istotna, bo wieczór nie ma z góry założonego scenariusza, rozwija się bardzo na gorąco.
Grzech Piotrowski to kompozytor, saksofonista, producent, a tego wieczoru jest też gospodarzem, bowiem Six Seasons na warszawskim Wilanowie to nie tylko knajpa, ale i miejsce na różnego rodzaju wydarzenia artystyczne i to on właśnie stworzył to miejsce. Jazzman, wciąż eksperymentujący (m.in. twórca World Orchestra Festiwal), z całym zestawem różnych instrumentów dba o oprawę muzyczną, ale do współpracy zaprosił nie wokalistę, a znanego aktora i komika Rafała Rutkowskiego. Ten nawet nie ma jakiegoś przygotowanego scenariusza jak zwykle przy swoich standup'ach. Pomysł jest taki, by jeden i drugi improwizował i wzajemnie, by podążali za sobą. Jeżeli w opowiadaniu zaczyna się coś dziać szybciej, w muzyce powinniśmy to odczuć, znowu gdy muzyka zmienia klimat, to i w narracji następuje zmiana.
Tyle w założeniu. Miało być pikantnie, jedynie dla dorosłych, zebrano od nas jakieś pomysły na to co powinno pojawić się w bajce, tyle że potem Rutkowski chyba trochę o tym zapomniał. Dał się ponieść intuicji i snuł przedziwną historię o księżniczce szukające księcia, idąc trochę za muzyką, w której dużo było orientalnych klimatów, spokojnych rytmów, przestrzeni wypełnianej dziwnymi dźwiękami. I ciut niestety zabrakło jakiejś większej energii i urozmaicenia w tym wszystkim - wieczór trwał ponad 3 godziny, muzyka była ciekawa, ale różne pomysły się powtarzały i mam wrażenie nie pozwalały Rutkowskiego do końca rozwinąć skrzydeł. Historia robiła się coraz bardziej fantastyczna, nie brakowało w niej humoru, ale pikanterii już niestety trochę tak. Publiczność też mam wrażenie nie została do końca wykorzystana - raptem dwie osoby na scenie, a reszta mogła mieć jedynie nadzieję, że zostaną usłyszane ich krzyki.
Wieczór fajny, ale nie tak wyborny jak bym tego się spodziewał. Może kolejny, po przemyśleniu całości będzie jeszcze lepszy.

Kolejny wieczór: szukajcie informacji tu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz