Strony
▼
piątek, 10 maja 2019
Żelazne waginy 2 czyli kobiety walczące śmiechem
Mam problem z tym spektaklem, bo wszystko w nim było co być powinno, a jednak nie do końca zadziałało i nie wybrzmiało tak jak powinno. A szkoda. Pomysł jest dobry i potrzebny, aktorki na scenie wyśmienite i grają brawurowo, miejsce klimatyczne i świetne na tego rodzaju imprezy. Wszystko psuje dźwięk i mikroporty. Ale po kolei…
Miejsce, Mała Warszawa, to dawna Fabryka Trzciny – odrestaurowany w ciekawy sposób kompleks zabudowań fabrycznych z 1916 r. przy ul. Otwockiej 14 (Praga Pln.), nieopodal Bazyliki na Kawęczyńskiej i pętli tramwajowej (Kawęczyńska). Miejsce klimatyczne. Czyste, przestronne (Przestrzeń dla ciebie) z ciekawymi rozwiązaniami (restauracja, winiarnia) – dla mnie… bajkowe. Bardzo mi się tam podoba i żałuję, że tak późno tam trafiłam.
Żelazne Waginy jako zespól to kobiecy odłam Pożaru w burdelu, w skład którego wchodzą: Monika Babula, Karolina Czarnecka, Ada Fijał i Agnieszka Przepiórska, aktorki świetne, dynamiczne, rozśpiewane, które na scenie potrafią czarować słowem, ruchem, gestem. Jak same się określają - stanowią one Feministyczny Punk Rock Band Żelazne Waginy. Pod tym tytułem tworzą spektakle o tym co je wkurza, śmieszy, a także rozjusza we współczesnej rzeczywistości, a dotyczy przede wszystkim kobiet i w charakterystyczny dla siebie sposób obśmiewają, wyszydzają wszystko to co staje na drodze ich (i mojemu) feministycznemu widzeniu świata.
Spektakl „Żelazne Waginy 2” nosił tytuł: „Cześć i chwała bohaterkom” – nie dziwi więc umieszczenie w nim nazwisk znanych Polek, które niekoniecznie i nie zawsze zasłynęły bohaterskimi czynami… raczej zostały bohaterkami jakby mimo to. Więcej oczywiście nie powiem, bo zepsułabym odbiór kolejnym widzom, ale pomysł jest wyśmienity. Jednak tak naprawdę to każda z nas, Polek, jest bohaterką tego spektaklu. Wpędzana w rolę matki-Polki, boginki ogniska domowego, katoliczki – grzesznej od zarania aż do śmierci itp. Itd. I to my, kobiety stanowimy oś spektaklu. To w naszym imieniu cztery aktorki „walczą” za nas i o nasze na scenie i robią to nadzwyczaj zabawnie tworząc komediowy koktajl, w którym znajdziemy i protest-song i stand-up, koncert i kabaret, performens i komedię. W zawrotnym tempie będą nas przenosić z Urzędu Miejskiego stolicy do Hardkorowa na zadupiu, do walki „ze złem” zjednoczą się ze sobą punkówa z blacharą, będziemy im towarzyszyć i w kradzionym samochodzie Ojca Świętego i w klasztorze. Zabiorą nas do Tokio i na Festiwal Piosenki Reżimowej. A to wszystko w odniesieniu do dosłownie dzisiejszej współczesności, do tego co się dzieje tu i teraz, na bieżąco. Jest to nadzwyczaj trudne i wymagające – tym większe brawa dla Żelaznych Wagin! Dodatkowo, uważam za świetny pomysł z połączeniem spektaklu z memami/rysunkami Marty Frej m.in. z jej akcji: „Jestem silna, bo…” czyli dlaczego Polki nie poddają się i łamią stereotyp słabej płci. To połączenie rzeczywiście stanowiło jedność i opowiadało o nas, kobietach.
I bawiłabym się wyśmienicie gdyby nie dźwięk. Takie spektakle oparte są na słowach – to one bawią, wzruszają, wkurzają, śmieszą. Jeśli jest je trudno wyłapać – spektakl traci dużo na wartości. Widz zamiast płynąć z akcją na scenie wsłuchuje się w to co śpiewają bohaterki, wyłapuje pojedyncze słowa i frazy, a to robi się męczące. Mikroporty w początkowych scenach spełniały swoją rolę, ale ten spektakl to szaleńczy ruch (brawa!), przebieranki (brawa!), a wówczas z tymi urządzeniami dzieją się różne rzeczy. Panie na scenie radziły sobie z tym różnie i wyszło jak wyszło. Część piosenek wysłuchałam w domu, bo są na ich stronie na fb i już wiem, że wiele straciłam. Jednak, mimo tego, spektakl uważam za udany. To chyba jedyny tak mocno wybrzmiewający, bezpardonowy głos w kobiecej sprawie. Na wesoło, prześmiewczo, ale mocno.
I tak trzeba! I tak trzymać!
MaGa
Jestem fanem Karoliny Czarneckiej. Jedna z niewielu, która potrafi trzymać prawdziwy fason i pozostać będąc na górze w podziemiu. Tworząc muzyke dla węższego grona.
OdpowiedzUsuń*******_______
pozdrawiam
K137