Strony

sobota, 18 maja 2019

Cień rycerza - Sebastien de Castell, czyli i święci garnki lepią

Jutro już w Krakowie, mam nadzieję na jakieś fajne wieczorne spacery (bo w ciągu dnia praca), ale i lektury zabieram ze sobą. Czy będzie czas na pisanie notek? Tego nie wiem. W planach sporo, choć podobnie jak w przypadku lektur do czytania, często kolejność jest kwestią nastroju i czasem nawet przypadku.
Dziś o młodzieżówce. Ale takiej, którą sam przeczytałem z przyjemnością. Na rynku jest już tom trzeci, a ja dopiero połknąłem z opóźnieniem drugi. Nie dlatego że czyta się ciężko, ale po prostu wciąż coś innego kusiło i przez wiele miesięcy nie czytałem nic z fantasy ani z S-F. Może teraz to zmienię, bo de Castell dobrze smakował, a z kryminałami mam chyba przesyt (choć czytam kolejny).
O tomie pierwszym pisałem tu: http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2017/05/ostrze-zdrajcy-sebastien-de-castell.html
Można by to opowiadać jak bajkę: było sobie królestwo, z mądrym władcą, który by wprowadzić ład i sprawiedliwość powołał swoich trybunów: Wielkie Płaszcze, by jeździli po kraju, przypominali prawa, wydawali wyroki, zawsze dbając o równowagę między możnymi i poddanymi. Tyle że książęta się zbuntowali, króla zabili, a kraj pogrążył się chaosie. Wojny, wojenki, ucisk ludzi i przemoc, a w dodatku wszyscy ci którzy mieli coś na sumieniu za wszelką cenę tępili tych, którzy mogli przypominać o przeszłości i prawach jakie obowiązywały. Płaszcze stały się obiektem polowania dla wszystkich.

Wielu straciło nadzieję, ludzie zapomnieli o nadziei, ale jeszcze paru wariatów wciąż wierzy w swoją misję i stara się ją wypełniać mimo wszelkich niedogodności i ryzykowania życiem. W pierwszym tomie poznaliśmy Falcia i jego towarzyszy, którzy ratując przed śmiercią następczynię króla, młodziutką dziewczynę, postanowili walczyć o to żeby zasiadał ona na tronie. W drugim niby nie muszą już uciekać, nie są tak bezpośrednio zagrożeni, ale uwierzcie, że dzieje się tu chyba jeszcze więcej niż poprzednio. To powieść z gatunku płaszcza i szpady, bo też realia tego świata niewiele mają w sobie jakiejś magii i niesamowitości. Bogaci uważają że wolno im wszystko, bo płacą rycerzom, którzy wymuszają posłuszeństwo, a lud ma pokornie płacić podatki i iść na wojnę, gdy książę sobie tego zażyczy. Poza tym normalka: zdrady, knowania, oszustwa, skrytobójstwa, kłamstwa i przekonanie że dziedziczenie władzy i majątku jest czymś naturalnym i sprawiedliwym. Nawet Płaszcze tego nie podważają. Sporo tu polityki i układania strategicznych planów, należy jednak dodać, że choćby nie wiem jak genialny był człowiek, wszystkiego nie przewidzi. Falcio dla wielu jest bohaterem i wzorem, w bliższym kontakcie wielu jednak rozczarowuje - popełnia błędy, jest słaby, ma wątpliwości, raz oczekuje od przyjaciół zbyt wiele, to znów stara się ich chronić, wszystkie cięgi biorąc na siebie... Długo by opowiadać wszystkie ich przygody, mogę jednak zapewnić że dalekie to jest od słodkich bajeczek gdzie bohaterom wszystko się udaje, a oni z uśmiechem na ustach patrzą w przyszłość.
Zaczynamy na wiele spraw patrzeć trochę inaczej niż po pierwszym tomie, już nie jest to wszystko tak biało-czarne i oczywiste jak wtedy się wydawało. Przygoda, poświęcenie, przyjaźń, honor w tej powieści pięknie się przeplatają, ale nie zabraknie i zwątpienia, goryczy, porażki i bólu. Falcio jest idealistą i gdy runie jego przekonanie na temat planów króla, misji jaką wyznaczał Płaszczom, będzie musiał na nowo poukładać sobie różne przemyślenia. Czy porzuci to co uważał za ważne, a co jak się okazuje doprowadziło do eskalacji przemocy? Tak łatwo było go rozgryźć i wykorzystać do swoich rozgrywek.
Polubiłem ten cykl za wartką akcję, ciekawych bohaterów i odrobinę wisielczego humoru. I w tym roku na pewno sięgnę jeszcze po tom trzeci.


1 komentarz:

  1. Raczej się nie skuszę gdyż kolejka tych do przeczytania już jest za długa, ale recenzja świetna.

    pozdrawiam

    Czytanka na dobranoc

    OdpowiedzUsuń