Strony
▼
środa, 23 stycznia 2019
Roma, czyli będzie Oscar?
Po ogłoszeniu nominacji do Oscarów nie ma co dłużej zwlekać i czas nadganiać zaległości w pisaniu o filmach. "Roma" była pewniakiem już od dawna, więc nawet nie ma dużego zaskoczenia, że potraktowano ten film wyjątkowo i walczy w bardziej prestiżowej nagrodzie za film anglojęzyczny, a nie razem z "Zimną wojną". I nie zdziwi też nagroda, bo w tegorocznym zestawie dominuje kino rozrywkowe, które raczej nie jest niczym wyjątkowym. A "Roma" na pewno wygrywa z nimi właśnie swoim urokiem, wyjątkowością. Co prawda w mojej opinii produkcja Pawlikowskiego jest jeszcze lepsza, widać jednak dla Amerykanów Meksyk jest bliższy nie tylko geograficznie, ale i w sercach.
Siłą obu są zdjęcia, nie tylko sam pomysł, by opowiadać w czarno-białej tonacji, ale i drobiazgowość, by odtworzyć wygląd i klimat tamtych czasów. To kino spokojne, raczej do smakowania, niż do zaskakiwania widza jakąś intrygą. Duże brawa dla Netflixa za to, że zainwestował w coś artystycznego, a nie jedynie w komercję.
"Roma" to historia dwóch kobiet. Niby jedna z nich jest na pierwszym planie, ale jej życie jest dość mocno związane z losem drugiej. Cleo pochodzi z niewielkiej wioski i służba u bogatej rodziny w mieście jest dla niej szansą, nawet więcej, nie tylko dla niej, ale i dla jej bliskich. Dni wyglądają podobnie, dzieci psocą i rosną, obowiązków w domu zawsze jest sporo, a w czasie wolnym zawsze można wyjść do kina z jakimś chłopakiem. Albo i nie tylko do kina.
I tu prywatny dramat Cleo, bo chłopak nie ma zamiaru brać odpowiedzialności za ciążę, splata się też z dramatem Sofii, czyli pani domu. Jako żona lekarza żyła dotąd dość wygodnie, ale gdy ją zostawia, trudno wszystko ogarnąć i poukładać sobie to od nowa. Obie stoją przed takim wyzwaniem.
W tym filmie jest zarówno rozmach (tło, niełatwe czasy w Mesyku), jak i ogromna intymność i chyba właśnie to połączenie stanowi o jego sile oddziaływania, o wrażeniu jakie na nas robi. "Roma" to powrót do szczęśliwego dzieciństwa i pokazanie, że czasem ono było takie, mimo tego, że dorośli wokół przeżywali tragedie, katastrofy i trudne chwile. Dzieci zawsze otacza się troską i serdecznością, starając się im wynagrodzić jakąś gorycz. I może nawet lepiej one zapamiętają ten czas, gdy było trudniej, bo paradoksalnie wszyscy są wtedy bliżej siebie.
Kino, które dziś się już rzadko spotyka, szczere i bardzo osobiste.
Napisałem, że to historia dwóch kobiet. To również hołd dla wszystkich kobiet, które potrafią ofiarować serce dzieciom, nawet jeżeli ich serce nieustannie jest ranione. Z małych drobiazgów, z trudu codzienności, z pięknych chwil buduje się więź i prawdziwe wspomnienia.
Przepiękny film!!! Zachwyciłam się nim od pierwszego kadru. Jakim trzeba być artystą, aby w tak subtelny, wyciszony sposób pokazać zwykłe, codzienne życie. Życie pełne małych i dużych dramatów.
OdpowiedzUsuńNie umiem stwierdzić, który film jest lepszy 'Roma", czy "Zimna wojna". Nie umiem.
Pozdrawiam słonecznie i ciepło:)))
ja zdecydowanie stawiam na Zimną wojnę. ale Roma też piękna.
Usuńpozdrawiam równie ciepło :)
Ja jak zwykle obejrzę te filmy po roku od Oscarów pewnie...
OdpowiedzUsuńzwykle staram się obejrzeć wszystkie przed, korzystają też na tym moi znajomi
Usuń