Strony

środa, 5 grudnia 2018

DON KICHOT, czyli balet energetyzujący jak red bull


Jeśli dzięki nazywowkinach.pl można na widowni przeżyć magię, to wyobrażam sobie jaki efekt jest w rzeczywistości…

Czegoś takiego się nie spodziewałam, choć balet Teatru Balszoj z Moskwy zadziwiał mnie już niejednokrotnie mistrzostwem wykonania, choreografią, scenografią, kostiumami. Tutaj, niemal od pierwszej sceny, wszystko jest w niesamowitym ruchu, kręci się, wiruje, podryguje i skacze. Nigdy nie byłam w Hiszpanii, ale mogę sobie wyobrazić sławny temperament południowców… a w wykonaniu teatru Balszoj , w tym przedstawieniu podniesiony został do potęgi n-tej. Są tawerny portowe i torreadorzy, tamburyny i kastaniety, tańce uliczne, hiszpańskie, cygańskie i dworskie, na scenie mamy prawdziwego konia i osła, a wszystko to jest radosne, roztańczone, psotne i zabawne. I jest piękne!
 

Ten balet dodaje energii. Jest dowcipny, barwny, wesoły. Właściwie tylko wstęp do baletu jest statyczny, cała reszta to roztańczony korowód postaci. A wszystkie one są narysowane piękną kreską. Zwariowany Don Kichot (Aleksiej Łuparewicz) owładnięty miłością do wymarzonej choć nierealnej Duncynei i jego giermek-złodziejaszek Sancho Pansa (Roman Simaczew) od pierwszej chwili budzą sympatię szczególnie Roman Simaczew, ze względu na piękny, komiczny ruch sceniczny. Trudno sposobem poruszania rozśmieszać ludzi, a jemu się to udaje. Podobnie ruchem rozśmiesza szlachcic Gamache (Denis Miedwiediew), starający się o rękę pięknej Kitri. Jest piękna Królowa Driad – Olga Smirnowa oraz drobniutka, skoczna Daria Chochłowa w roli Amorka, oraz wielu  innych tancerzy i tancerek.

Natomiast palma pierwszeństwa niezaprzeczalnie należy do pary kochanków: Katri/Dulcynei – Jekateriny Krysanowej oraz Basillio – Siemiona Czudinowa. To prawdziwi mistrzowie baletu. Każdy ich taniec to poezja, wykończenie każdego skoku, piruetu, synchronizacja z muzyką i ze sobą nawzajem – to jest to, za co kocham balet. A to co potrafią zrobić w pozach niemal cyrkowych powoduje, że najpierw następuje cisza, a następnie burza braw (nawet na widowni kina). Są po prostu rewelacyjni. Kiedy Jekaterina Krysanowa robiła wyskok w połowie sceny i leciała w objęcia Siemiona Czudinowa miało się wrażenie, że ten drobny tancerz nie utrzyma jej… a jednak. Z gracją łapał i z wdziękiem stawiał na podłodze. Również ich popisowe tańce solowe  zasługują na wielkie WOW. Czysto wykonane, wysokie skoki, trudne ewolucje, piękne, długie piruety… Nie znam nazw tych wszystkich figur tanecznych,  ale efekt jest oszałamiający.

Wiele innych postaci miało swoje piękne występy w Don Kichocie, ale mnie zachwyciły dwie tancerki w tańcach z kastanietami. To nie były jakieś trudne baletowo tańce, nie były to partie popisowe, ale… urzekły mnie obie gracją ruchu, sposobem poruszania i tak pięknym wykończeniem skłonów do tyłu, niemal dotykaniem głową stóp, że nie mogłam o nich nie napisać. A były to Kristina Kasiowa (w sukni jasnej) i Wiera Borisenkowa (w sukni czerwonej).
Grzechem byłoby nie napisać o choreografii Don Kichota. Ale powiem o niej krótko: urzekająca. Jestem laikiem, ale nawet ja wiem jak trudno wykonać ciałem pewne ruchy. A tu… jakby to było drobnostką. I za to również należy się pokłon i złożenie dłoni do braw dla wykonawców. A tych było nie mało.
Piękny ten balet. I taki ładujący energią. Koniecznie trzeba go zobaczyć, bo tego nie da się opowiedzieć słowami.
Polecam
MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz