Jeśli dzięki
nazywowkinach.pl można na widowni
przeżyć magię, to wyobrażam sobie jaki efekt jest w rzeczywistości…
Czegoś takiego się nie spodziewałam,
choć balet Teatru Balszoj z Moskwy zadziwiał mnie już niejednokrotnie
mistrzostwem wykonania, choreografią, scenografią, kostiumami. Tutaj, niemal od
pierwszej sceny, wszystko jest w niesamowitym ruchu, kręci się, wiruje, podryguje
i skacze. Nigdy nie byłam w Hiszpanii, ale mogę sobie wyobrazić sławny
temperament południowców… a w wykonaniu teatru Balszoj , w tym przedstawieniu
podniesiony został do potęgi n-tej. Są tawerny portowe i torreadorzy, tamburyny
i kastaniety, tańce uliczne, hiszpańskie, cygańskie i dworskie, na scenie mamy
prawdziwego konia i osła, a wszystko to jest radosne, roztańczone, psotne i
zabawne. I jest piękne!
Ten balet dodaje energii. Jest
dowcipny, barwny, wesoły. Właściwie tylko wstęp do baletu jest statyczny, cała
reszta to roztańczony korowód postaci. A wszystkie one są narysowane piękną
kreską. Zwariowany Don Kichot (Aleksiej Łuparewicz) owładnięty miłością do
wymarzonej choć nierealnej Duncynei i jego giermek-złodziejaszek Sancho Pansa
(Roman Simaczew) od pierwszej chwili budzą sympatię – szczególnie Roman
Simaczew, ze względu na piękny, komiczny ruch sceniczny. Trudno sposobem
poruszania rozśmieszać ludzi, a jemu się to udaje. Podobnie ruchem rozśmiesza
szlachcic Gamache (Denis Miedwiediew), starający się o rękę pięknej Kitri. Jest
piękna Królowa Driad – Olga Smirnowa oraz drobniutka, skoczna Daria Chochłowa w
roli Amorka, oraz wielu innych tancerzy
i tancerek.
Natomiast palma pierwszeństwa
niezaprzeczalnie należy do pary kochanków: Katri/Dulcynei – Jekateriny
Krysanowej oraz Basillio – Siemiona Czudinowa. To prawdziwi mistrzowie baletu.
Każdy ich taniec to poezja, wykończenie każdego skoku, piruetu, synchronizacja
z muzyką i ze sobą nawzajem – to jest to, za co kocham balet. A to co potrafią
zrobić w pozach niemal cyrkowych powoduje, że najpierw następuje cisza, a
następnie burza braw (nawet na widowni kina). Są po prostu rewelacyjni. Kiedy
Jekaterina Krysanowa robiła wyskok w połowie sceny i leciała w objęcia Siemiona
Czudinowa miało się wrażenie, że ten drobny tancerz nie utrzyma jej… a jednak.
Z gracją łapał i z wdziękiem stawiał na podłodze. Również ich popisowe tańce
solowe zasługują na wielkie WOW. Czysto
wykonane, wysokie skoki, trudne ewolucje, piękne, długie piruety… Nie znam nazw
tych wszystkich figur tanecznych, ale
efekt jest oszałamiający.
Wiele innych postaci miało swoje
piękne występy w Don Kichocie, ale mnie zachwyciły dwie tancerki w tańcach z kastanietami. To nie były jakieś
trudne baletowo tańce, nie były to partie popisowe, ale… urzekły mnie obie
gracją ruchu, sposobem poruszania i tak pięknym wykończeniem skłonów do tyłu,
niemal dotykaniem głową stóp, że nie mogłam o nich nie napisać. A były to
Kristina Kasiowa (w sukni jasnej) i Wiera Borisenkowa (w sukni czerwonej).
Grzechem byłoby nie napisać o
choreografii Don Kichota. Ale powiem o niej krótko: urzekająca. Jestem laikiem,
ale nawet ja wiem jak trudno wykonać ciałem pewne ruchy. A tu… jakby to było
drobnostką. I za to również należy się pokłon i złożenie dłoni do braw dla
wykonawców. A tych było nie mało.
Piękny ten balet. I taki ładujący
energią. Koniecznie trzeba go zobaczyć, bo tego nie da się opowiedzieć słowami.
Polecam
MaGa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz