Strony

czwartek, 10 maja 2018

Pusher, czyli niech się schowa Tarantino

Nicolas Winding Refn zanim triumfalnie podbił serca krytyków i widzów "Drive" i "Tylko Bóg wybacza", nakręcił trylogię, która dużo mówi o jego spojrzeniu na świat i stylu opowiadania historii. W tytule notki zestawiłem tego duńskiego reżysera z Tarantino i choć może wydawać się to może trochę na wyrost, obu charakteryzuje podobna bezczelność i umiejętność szokowania widza przemocą. Obaj podają ją jednak w trochę inny sposób - oglądając Pushera raczej nie masz poczucia, że coś tu jest "dla jaj", chwilami czujesz się tak, jakbyś oglądał naturszczyków naprawdę rozwalających szczęki konkurencji i krojących piłą tych, którzy im podpadli. Zaglądamy do świata drobnych i grubszych przestępców, bez tworzenia jakichś specjalnych kreacji postaci (bo ma być zabawnie/strasznie/ciekawie), a grający aktorzy wchodzą w to całymi sobą. Kto zobaczy raz Mikkelsena, ten na pewno tej roli nie zapomni. Brutalność, brak zasad i hamulców, alkohol, narkotyki, język i działania pełne przemocy - oto sedno całej trylogii.


Zdjęcia kręcone z ręki, nie zawsze logiczne dialogi i trochę szalone ruchy bohaterów, próbujących ratować swoją dupę z różnych kłopotów. Niezależnie czy chodzi o dealera, który utopił kasę, czy o bogatego mafiosa urządzającego urodziny córce i tak lepiej do nich się nie przywiązywać, bo tu nie ma litości nawet dla postaci z pierwszego planu. Oj mocne to kino. Krew, mięso i przede wszystkim kompletne zaskoczenie momentem kiedy mogą się pojawić. To mafia, która nie ma w sobie elegancji i nie jest tak atrakcyjna jak w obrazach amerykańskich. To często ludzie bezwzględni, ale i trochę półgłówki, których specjalnie nie będzie nam szkoda. Przyglądamy jednak się im z fascynacją, jak los coraz bardziej zaciska im pętlę wokół szyi.
Chwilami ogląda się to prawie jak reportaż. Chaotyczny, dołujący, ale i cholernie ciekawy.



2 komentarze:

  1. Cała trylogia jest powalająca - oglądałam te filmy lata temu, a jednak cały czas pamiętam, jak bardzo byłam przytłoczona podczas seansu. Dla mnie Refn to właśnie przede wszystkim "Pusher" ale także klimatyczne i mroczne "Valhalla rising".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rany ten to dopiero był depresyjny... Ale jednak ja też bym stawiał je wyżej niż te późniejsze, bardziej komercyjne

      Usuń